Znaleziono 0 artykułów
05.06.2020

Bez ciałopozytywności nie ma prawdziwego równouprawnienia

05.06.2020
Universal Standard Campaign (Fot. Universal Standard)

Rozmowa o ciałopozytywności ewoluuje dzięki Lizzo i La’Shaunae Steward, które kochają swoje ciała w rozmiarze plus size. Reakcje na schudnięcie Adele pokazały jednak, że droga do pełnej akceptacji większych rozmiarów jest jeszcze długa.

Kiedyś, nie tak dawno temu, w mediach pokazywano jedynie szczupłe, a więc akceptowalne społecznie ciała. Reklamy ubrań i produktów do makijażu obsadzono niewiarygodnie atrakcyjnymi gwiazdami z sukcesem radzącymi sobie w pracy i związkach. Wykorzystującymi wszystkie przywileje szczupłej osoby.

W ciągu ostatnich pięciu lat ruch ciałopozytywności przybrał na sile. W 2012 roku zaczęto używać hasztagu #bodypositivity, głównie na profilach prowadzonych przez tęższe kobiety z mniejszości etnicznych, które pisały, że kochają swoje ciała takimi, jakie one są. Akacja szybko nabrała rozpędu na grupach na Tumblrze i Facebooku, a później dzięki blogerkom plus size na Instagramie samoakceptacja weszła do głównego nurtu.

Pozytywny przekaz

Od tego czasu pojawiło się coraz więcej marek plus size – Vero Moda, Soncy, Pink Clove i Univerasal Standard. Popularne marki – ASOS, River Island, Mondoon, H&M – i projektanci – Mary Katrantzou, Christopher Kane i Diane von Furstenberg – zwiększyli swoją rozmiarówkę.

Barbie Fereira (Fot. HBO/Kobal/Shutterstock)

W filmach i serialach – „Imperium”, „Kluseczka” czy „Euforia” (gwiazdą jest Barbie Ferreira) – bohaterki w dużych rozmiarach przedstawiane są w niestereotypowy sposób. Te postaci są zabawne, silne, niezależne, inteligentne. Zdolne do miłości i bycia kochanymi.

Zmiany zachodzą nie tylko na ekranie. W ciągu kilku ostatnich lat zaobserwowaliśmy wzrost liczby modelek o większych rozmiarach na okładkach najbardziej prestiżowych magazynów na świecie i w kampaniach reklamowych – od okładki „Sports Illustrated” w 2016 roku z Ashley Graham po okładkę brytyjskiego „Vogue’a” z 2018 roku z Palomą Elsesser.

Paloma Elsesser i modelki na okładce brytyjskiego "Vogue'a" (Fot. Craig McDean)

Społeczność ciałopozytywności odkryłam w 2014 roku, gdy po latach diet, samookaleczeń i nienawiści do samej siebie zdecydowałam się wyruszyć w podróż w głąb siebie. Jako ciemnoskóra kobieta plus size żyjąca w zachodnim społeczeństwie, jako dorastająca dziewczyna doświadczyłam marginalizacji, obrażania i demonizowania ciał takich jak moje. Moje ciało, i te podobne do mojego, nigdy nie były w modzie. Wychowałam się na mediach społecznościowych i przemyśle rozrywkowym, które powtarzały, że jedynie bycie białym i szczupłym było piękne. Wszystko, co nie spełniało tego standardu, było uważane za gorsze.

Gdy dołączyłem do ruchu, jej przedstawicielami byli: Jes Baker, Sonya Renee Taylor, Jessamyn Stanley i Kivan Bay. Potem coś się zmieniło.

Ciemniejsza strona ruchu

Ciałopozytywność polega na postrzeganiu naszych ciał jako nie tyle akceptowalnych, co absolutnie pięknych. To niezwykle silny przekaz stojący w kontrze wobec wstydu, którego jesteśmy uczeni od dziecka.

W ostatnich latach ruch stał się bardziej komercyjny. W efekcie osoby, które go zapoczątkowały, są z dyskusji wykluczane, a pod inicjatywę podpinają się marki i gwiazdy. Ruch stworzył własny standard piękna, do którego wielu nie może aspirować. Mieliśmy wspierać i kochać większe ciała, a zamiast tego zaakceptowaliśmy kobiety o figurze klepsydry, zazwyczaj białe lub jasnoskóre, z wąską talią, szerokimi biodrami i widocznymi kośćmi policzkowymi.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Fat, black, beautiful, fashion, vogue.

A post shared by Lizzo (@lizzobeeating) on

Istnieją oczywiście pewne wyjątki: modelki i influencerki o podobnych kształtach do moich – La’Shaunae Steward, Ashleigh Tribble, Gabi Gregg czy Enam Asiama.

– Wiem, że pomagam wielu dziewczynom, które nie widzą wielu czarnoskórych, grubych osób w mediach – powiedziała Steward, 23-letnia modelka i aktywistka w 2019 roku w rozmowie w „Teen Vogue”. Ogólnie rzecz biorąc, nie widzi się wielu dziewczyn o rozmiarze większym niż 48. Odkąd jej kampania dla Universal Standard stała się popularna, Steward używa swojej platformy, by mówić o większej różnorodności w branży mody.

2019 był jej rokiem Lizzo, która również wyraziła frustrację z powodu komercjalizacji ruchu. – Każdy, kto wykorzystuje ciałopozytywność, aby coś sprzedać, wykorzystuje ten ruch dla własnego zysku – powiedziała przy okazji okładkowego wywiadu do brytyjskiego „Vogue’a”. – Na początku niczego nie sprzedawaliśmy, chcieliśmy tylko sprzedać siebie – tłumaczyła. Dla wielu z nas Lizzo symbolizuje zmianę w społeczeństwie i sposób, w jaki postrzegane są większe ciała, a szczególnie czarnoskóre większe ciała. Widok w mediach grubych czarnoskórych kobiet pełnych pewności siebie i swojej seksualności, z własną autonomią zawsze był wyjątkowo rzadki. Ale to nie wystarczy.

Bezpieczna przestrzeń

La’Shaunae Steward/Universal Standard Campaign (Fot. Universal Standard)

Przed ruchem ciałopozytnowści nadal daleka droga. Fatfobia wciąż ma się dobrze. Udowodniły to ostatnio komplementy pod adresem Adele, która znacząco schudła.

Jak to więc zmienić? Zostańmy sojusznikami ruchu! Ludzie, którzy dzięki mniejszemu rozmiarowi są uprzywilejowani, mogą używać swoich platform i głosu, by przekazywać opinie, myśli i perspektywy tych, którzy nie są słyszani. Ruch ciałopozytywności, by doprowadzić do równouprawnienia, potrzebuje jeszcze trochę wsparcia.

Właśnie ukazała się książka Stephanie Yeboah „Fattily Ever After: The Fat, Black Girls’ Guide to Living Life Unapologetically”

Stephanie Yeboah
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Bez ciałopozytywności nie ma prawdziwego równouprawnienia
Proszę czekać..
Zamknij