
Manolo Blahnik, 82-letni legendarny projektant obuwia opowiada o swojej nowej kolekcji, która będzie miała premierę jeszcze tej jesieni. Odbędzie się ona w tym samym czasie, co wystawa „Maria Antonina: Dziedzictwo mody” w londyńskim Victoria and Albert Museum.
Tym, co utrudnia rozmowę z Manolo Blahnikiem na temat jego wyjątkowych projektów butów jest to, że tak naprawdę prawie w ogóle nie mówi o butach. Jest przecież tyle innych tematów, są rozporządzenia dotyczące odpowiednich kwiatów, które trzeba wysłać („kalie albo lilie Casablanca, albo hortensje”), i najwspanialsza londyńska architektura (ulubione miejsce Blahnika: dom zaprojektowany przez Waltera Gropiusa przy Old Church Street 66, położony naprzeciwko miejsca, w którym znajdował się jego pierwszy sklep). Są też fotografie, które wymagają dokładnego przeanalizowania. Wielu zdjęciom towarzyszą opowieści na tyle ekscytujące, że w większości nie nadają się do publikacji na naszych łamach.
Diana Vreeland, legendarna naczelna amerykańskiego „Vogue’a”, jest odpowiedzialna za sukces Manolo Blahnika
– To moja ulubienica – mówi Blahnik, wskazując na portret Diany Vreeland dłonią obleczoną w białą filcową rękawiczkę. To jedna z tych, które zakłada, dotykając swoich najbardziej kunsztownych dzieł. Rękawiczki doskonale pasują do białego golfu i lawendowego dwurzędowego garnituru projektanta, a nawet do jego śnieżnobiałych włosów.
Legendarna, jedyna w swoim rodzaju redaktorka naczelna amerykańskiego „Vogue’a” ubłagała Blahnika, by poświęcił się projektowaniu obuwia po tym, jak ten pokazał jej wykonane przez siebie szkice tuszem. Były to rysunki stworzone z myślą o realizacji „Snu nocy letniej” w ramach studiów artystyczno-scenograficznych, które Blahnik odbywał w Paryżu.
Na narysowanym wtedy obrazku widoczna była Hipolita – na nogach miała sandałki na obcasie wystylizowane tak, aby przypominały pnącze bluszczu udekorowane wisienkami. To był rok 1969 – czas, kiedy pełna luzu bohema końca lat 60. zaczęła ustępować migoczącemu przesytowi stylu disco.
Blahnik znalazł się w samym centrum tego całego zamieszania. Warto wspomnieć choćby o tym, że Bianca Jagger miała na sobie buty od Manolo Blahnika, gdy jechała konno przez legendarne Studio 54.

Buty od Manolo Blahnika noszą kobiety na różnych stanowiskach i w różnym wieku. Filozofię Manolos najlepiej podsumowała Carrie Bradshaw
– To dzięki niej tutaj jestem – mówi Blahnik o Vreeland. Mówiąc „tutaj”, ma na myśli eleganckie biuro znajdujące się w pobliżu Burlington Arcade, które zajmuje po ponad pół wieku za sterami swojej niezależnej, brytyjskiej marki.
Bez względu na to, czy masz 21 lat i odkrywasz jego buty z drugiej ręki na Vinted, czy jesteś wieloletnią kolekcjonerką jego projektów po siedemdziesiątce, „Manolos” (jak określają je wszystkie redaktorki mody) emanują świadomością prestiżu.
Jego kody zmieniają się w zależności od tego, kto je nosi – czy jest to CEO, gwiazda rocka czy nonszalancka dziedziczka fortuny. Sposób, w jaki całe pokolenia kobiet postrzegają projekty od Manolo, został idealnie podsumowany przez Carrie Bradshaw w „Seksie w wielkim mieście”: „Te buty to bratnie dusze”.
Helmut Newton i Manolo Blahnik na fotografii Davida Baileya pozują w okularach. To wyjątkowe zdjęcie jest świadectwem minionej epoki
Dziś, w wieku 82 lat, Blahnik chętnie powraca do historii, które go ukształtowały. Pochylamy się nad fotografią wykonaną przez Davida Baileya na Korsyce w 1974 roku. Helmut Newton i Blahnik pozują na niej w okularach, siedzą na reżyserskich krzesłach, a w drzwiach stoi posągowa Anjelica Huston.
Opowiadam mu, że gdy zaczynałam pracę w „Vogue’u” w 2011 roku, asystentka działu mody, którą podziwiałam i której się bałam, miała kopię tego zdjęcia przypiętą pinezką nad swoim biurkiem w Vogue House. W odpowiedzi Blahnik wydaje z siebie tęskne westchnienie.
Jego asystentka wykorzystuje ten moment. – Może porozmawiamy o Marii Antoninie? – pyta grzecznie. Odnosi się oczywiście do limitowanej kolekcji czółenek inspirowanych oryginalnymi projektami stworzonymi przez Manolo Blahnika z myślą o filmowej biografii Marii Antoniny, którą w 2006 roku nagrała Sofia Coppola.
Legendarne modele butów, które Manolo Blahnik zaprojektował specjalnie z myślą o filmie „Maria Antonia” w reżyserii Sofi Coppoli, tej jesieni mogą znaleźć się w twojej szafie
Ten niezwykły, nadający się do noszenia element historii kinematografii może znaleźć się w twojej garderobie już na początku tej jesieni. To właśnie wtedy model tych butów ma zostać wypuszczony na rynek równolegle z otwarciem wystawy „Maria Antonina: Dziedzictwo mody” w londyńskim Victoria and Albert Museum. Otwarcie nastąpi 20 września, a jej kuratorką jest Sarah Grant.
Obracamy się w kierunku komody wyklejonej charakterystycznymi szkicami Blahnika, pełnej ręcznie robionych prototypów pantofli. – Mogę wziąć go do ręki? – pytam przyciszonym głosem, jakbym znajdowała się w obecności noworodka. – Oczywiście – odpowiada Blahnik, wnikliwie analizując ich detale.
– To sprzączka z XVIII wieku – zdobyłem ją w Paryżu – a to – jego dłoń w białej rękawiczce sięga po buta Rohan w odcieniu pudrowego różu – jedwab vintage z Lyonu. Dowiaduję się, że kolor ten stanowi ukłon w stronę makijażu Marii Antoniny, a wiązania z niebieskiego aksamitu imitują ogrodowy trejaż.
Sofia Coppola w 2006 roku nakręciła film „Maria Antonina” na podstawie książki Antonii Fraser
Coppola, która nakręciła swój film na podstawie książki „Maria Antonina: Podróż przez życie” Antonii Fraser z 2001 roku, pozwoliła projektantowi obuwia na prawdziwą wolność twórczą. Jej radę można streścić w następujących słowach: nie bądź zbyt akademicki, po prostu rób to, na co masz ochotę.
W związku z tym Blahnik zagłębił się w swoje wspomnienia z dzieciństwa, które spędził na wyspie La Palma. – Od czasu, gdy miałem około 10 lat, miałem problemy ze snem – mówi, wspominając, jak matka czytała mu, by ukoić jego koszmary. Pewnego wieczoru otworzyła więc książkę o Marii Antoninie i nie musiało minąć długo, aby młody chłopiec zauroczył się historią nieszczęsnej, nastoletniej, austriackiej księżniczki.
Podczas kręcenia „Marii Antoniny” Kirsten Dunst, która grała główną rolę, co tydzień otrzymywała do rąk własnych dostawy butów od Manolo Blahnika
Jeżeli chodzi o tworzenie kostiumów dla głównych bohaterek Coppoli, to Blahnikowi nie brakowało inspiracji. Gdy reżyserka nagrywała „Marię Antoninę” w Wersalu (dzięki specjalnemu zezwoleniu francuskich władz), to Kirsten Dunst co tydzień otrzymywała do rąk własnych dostawy butów od Manolo Blahnika. Podobnie jak Judy Davis, która grała hrabinę de Noailles.
– Nie nazwałbym swoich butów „modnymi” – mówi Blahnik. – Nie ma na nich wyrytego czasu. Zdaję sobie sprawę, że bezwiednie tuliłam do siebie różowego pantofla. Oczami wyobraźni widziałam siebie na planie filmowym w Wersalu w połowie lat 2000.
W modzie powrót do przeszłości może oznaczać powiew świeżości, kiedy umiejętnie inspirujemy się elementami z minionych epok
Rzeczywiście, sposób, w jaki się teraz ubieramy, nie posiada żadnej sygnatury czasowej – przytakuję, wracając do rzeczywistości. Przyjemność płynąca z nowego sezonu – a konkretnie z września tego roku – leży w tym, w jaki sposób poszerzymy naszą własną modową rzeczywistość, zapożyczając inspiracje z różnych epok.
Odkładając model Rohan na komodę, myślę sobie, że te buty całkiem dobrze pasowałyby do spodni typu capri od Lucili Safdie i znoszonej z miłością tweedowej marynarki Chanel. Potraktujmy je jako przepiękne zaproszenie do tego, by zatrzymać upływ czasu choć na chwilę… albo na kilka godzin.
Wystawa „Marie Antoinette Style” w V&A otwiera się 20 września.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.