Znaleziono 0 artykułów
27.10.2021

Helena Bohle-Szacka: Jej historia podsuwa odpowiedzi

27.10.2021
Helena Bohle-Szacka (Fot. ze zbiorów Galerii im. Sleńdzińskich )

– Helena Bohle-Szacka to fascynująca wielowymiarowa postać. Jej historia daje pewne odpowiedzi na górnolotne pytania: Co jest w życiu najważniejsze? Jak żyć, kiedy państwo zawodzi albo staje się przemocowe? – mówi Marcin Różyc, kurator wystawy „Helena Bohle-Szacka. Przenikanie”, która do marca 2022 potrwa w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. 

Helena Bohle-Szacka: Projektantka, artystka, emigrantka

Jej losy jak w soczewce skupiają tragizm polskiej historii XX wieku. Urodzona w 1928 roku córka nadbałtyckiego Niemca i zasymilowanej Żydówki dorasta w Białymstoku – mieście, które w tamtych czasach zamieszkują ortodoksyjni Żydzi, Białorusini, Rosjanie i Polacy. Zanim wybuchnie wojna, jej ojciec, wykształcony w Berlinie inżynier tekstylny, który nie utożsamia się z poglądami Hitlera, zmienia obywatelstwo na polskie. W czasie okupacji matka Heleny ukrywa się za szafą i uczy modlitw, żeby w razie zagrożenia udawać katoliczkę.

Helena Bohle-Szacka (Fot. ze zbiorów Galerii im. Sleńdzińskich )

Helena jako 16-latka trafia do obozów koncentracyjnych, najpierw w Ravensbrück, potem Helmbrechts. Głód i wychłodzenie będzie po latach opisywać jako stan permanentnej, rozciągającej się w czasie męki. Ale udaje jej się przetrwać, prawdopodobnie dzięki przyjaźni. Basia, z którą Helena będzie utrzymywać bliską relację do końca życia, podkarmia ją jedzeniem z przemycanych paczek.

Po wojnie Helena wraca do Polski, do Łodzi, która relatywnie mało dotknięta wojną, przez chwilę przejmuje niektóre stołeczne funkcje. Stąd nadaje radio, powstają gazety, znów wszyscy śnią sen o lepszym jutrze. W mieście otwiera się Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych (dziś ASP), której współzałożycielem jest Władysław Strzemiński. Helena zostaje jego studentką.

 (Fot. ze zbiorów Galerii im. Sleńdzińskich )

Kolejne lata to zachłanne nadrabianie tego, co zabrała wojna – życia towarzyskiego, miłości i twórczości. Helena wszystko robi szybko: zawiera przyjaźnie, zakochuje się, wychodzi za mąż i rozwodzi. Po studiach robi grafiki, które często stają się ilustracjami książkowymi. Krótko pracuje w Modzie Polskiej, skąd – po konflikcie z Jadwigą Grabowską – trafia do łódzkiej Telimeny, a stamtąd do warszawskiej Ledy. Ten Społeczny Zakład Konfekcyjny ma wspierać pracę kobiet wychowujących dzieci w domu, ale dzięki odważnym projektom Bohle-Szackiej podbija Berlin Zachodni. To nowoczesna moda dla młodego pokolenia – luźne kroje, długość mini, cytaty z neoplastycyzmu. Helenę wychwala zachodnia prasa.

Być może sukces ośmiela Helenę Bohle-Szacką, by wyjechać z Polski. Niewiele ją tu trzyma. Ojciec został zamordowany przez UB, załamana matka wyemigrowała do Belgii, wzbiera fala antysemityzmu. W 1968 roku wraz z mężem zamieszkują w Berlinie Zachodnim. Miasto ma być tylko przystankiem, Helena zamierza odebrać odszkodowanie wojenne i ruszyć w dalszą podróż, ale okoliczności  okazują się zaskakująco przyjazne. Bohle-Szacka projektuje modę, dostaje stałą pracę w szkole i rozwija karierę artystyczną.

(Fot. HaWa)

Jej grafiki – wizje światów zbudowanych z nieokreślonych geometrycznych form – mogłyby stać się tematem debaty psychologów. W jaki sposób ludzki umysł potrafi leczyć się po traumie? Czy ucieczka w świat fantastyki przynosi ulgę? Czy abstrakcja jest formą medytacji?

Jeszcze za jej życia pokazywano jej prace na ponad 40 wystawach w Europie, również w Polsce po 1989 roku. Helena Bohle-Szacka nie straciła nigdy kontaktu z Polską. Dla podziemnych wydawnictw ilustrowała książki, współtworzyła berlińską galerię działającą przy Klubie Inteligencji Katolickiej. 

Pod koniec chętnie opowiadała o swoim życiu dziennikarzom. Zwykle w berlińskim mieszkaniu, siedząc w fotelu, z kieliszkiem wina i papierosem. Kilkugodzinny zapis takiej rozmowy w surowej wersji, bez montażu można oglądać na poświęconej Helenie Bohle-Szackiej wystawie „Przenikanie” kuratorowanej przez Marcina Różyca.

Sebulec „Duszka” (Fot. HaWa)

„Helena Bohle-Szacka. Przenikanie”: O czym opowiada wystawa w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. 

Helena Bohle-Szacka to fascynująca, wielowymiarowa postać, która z jednej strony wpisuje się w moje zainteresowania: kultura-sztuka-moda, z drugiej inspiruje jako człowiek. Jej historia daje pewne odpowiedzi na górnolotne pytania: Co jest w życiu najważniejsze? Jak żyć, kiedy państwo zawodzi albo staje się przemocowe? – mówi Marcin Różyc. 

Ekspozycję w łódzkim Centralnym Muzeum Włókiennictwa otwiera wielka różowa maskotka. „Duszka” to agenderowa postać, której kształt został zaczerpnięty ze szkicu Bohle-Szackiej. Ma długie miękkie futro i długie rzęsy. Dzieci wtulają się w nią od razu. To stworzona przez Sebulca przewodniczka po wystawie, która pozwala widzom zanurzyć się bezpiecznie w opowieści o wojnie i cierpieniu.

Sebulec to jeden z wielu artystów, których Marcin Różyc zaprosił do współpracy. Stare fotografie, projekty czy grafiki z archiwum Heleny Bohle-Szackiej przeplatają się na wystawie z pracami młodych artystów i artystek, m.in. Zuzy Golińskiej czy Krzysztofa Gila. Stąd tytułowe „Przenikanie” – artyści dzielą i rozwijają doświadczenia Heleny, jakby była ich rówieśniczką, reinterpretują prace, mapują punkty wspólne.

Zuza Golińska (Fot. HaWa)

Zuza Golińska jest też autorką koncepcji wnętrza wystawy. Składają się na nie pastelowe ściany, których odcienie zostały zaczerpnięte z obrazu Heleny, miękki dywan z motywami jej szkiców – oka i nosa, i pasiasta tkanina. Nie, nie archiwalna. Golińska utkała na zabytkowych krosnach Centralnego Muzeum Włókiennictwa.

Romski artysta Krzysztof Gil odnajduje w biografii Heleny Bohle-Szackiej cień losów własnej rodziny. Przywołuje motyw szafy – mebla, który stał się schronieniem dla matki Heleny, podobnie jak wielu innych osób w tym czasie w Polsce. Gil rozbija jednak szybę w szafie i zadaje prowokacyjne pytanie: dlaczego zabrakło w nich miejsca dla Romów? Dlaczego o ich Zagładzie – Porajmos – prawie nikt nie mówi?

Krzysztof Gil (Fot. HaWa)

Do historii sięga też młody projektant Kamil Wesołowski. Czarną krynolinę – XIX-wieczny symbol patriotycznej żałoby łączy z neonowym T-shirtem i szalikami. Zamiast logo Nike na piersi znajdujemy hasło „Nikt”. Szaliki przypominają o obozach, w których przetrzymywano Bohle-Szacką.

Białoruska projektantka Tasha Katsuba prezentuje różowy mundur z błyszczącej satyny. Wydaje się kobiecy i delikatny. Dołączona do niego broń jest miękka i zabawkowa. To postać – jak tłumaczy w katalogu artystka – „z rzeczywistości, w której wszystko jest w porządku”. Kostium wydaje się przynależeć do mikrokosmosu Heleny Bohle-Szackiej, który urządziła w sypialni – ciepłej, w jasnych barwach, pełnej pluszowych zabawek, świątyni odpoczynku i łagodności.

Wystawę dopełniają prace pochodzącej z Bułgarii artystki Lidii Cankovej, przyjaciółki Bohle-Szackiej z łódzkich czasów. Jej poduszki i kołdra z haftami w kształcie ludzkich ciał wydają się bardzo współczesne. Kiedyś skandalizowały, ale dziś wciąż są odważne. Oswajają ciało i przypominają, że z natury jest wolne i przyjemne.
Helena chętnie nosiła haftowane bluzki i sukienki projektu Cankovej. Nie była pruderyjna ani wycofana. Lubiła manifestować swoje zdanie, za wszelką cenę cieszyła się życiem.

Wystawę „Helena Bohle-Szacka. Przenikanie” można oglądać w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi do 20 marca 2022 roku.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij