Znaleziono 0 artykułów
14.10.2020
Artykuł partnerski

Piękno na życzenie

14.10.2020
Fot. materiały prasowe

Mobilne usługi beauty to ogólnoświatowy trend, któremu pandemia nadała nowy wymiar. Zadbać o siebie profesjonalnie, bez wychodzenia z domu, tak, jak robią to gwiazdy – teraz to nie tylko luksus, lecz także bezpieczeństwo. W Polsce takie doświadczenia oferuje platforma Wellme Time.

Jako jedna z pierwszych na świecie mobilne usługi beauty oferowała sieć salonów fryzjerskich Drybar, założona przez kalifornijską fryzjerkę Alli Webb w 2008 r. Oferowano stylizację włosów w domu klienta. Do 2015 r., według magazynu „Forbes”, firma zarobiła ponad 70 mln dolarów. Kolejnym amerykańskim sukcesem była nowojorska strona Glamsquad, czyli usługi kosmetyczne na żądanie. Jedna z założycielek tego portalu, Alexandra Wilkis Wilson, dostrzegła ogromny potencjał nowej kategorii poprzez wykorzystanie modelu usługowego Ubera na rynku spa i salonów beauty. I miała rację, już w początkowym okresie działania, jej firma zrobiła obrót w wysokości kilku milionów dolarów. Portal szybko stał się popularny wśród kobiet z napiętym harmonogramem. Godziny zabiegów? Najczęściej między 6 a 7.30 rano, bo zapracowane kobiety i zabiegane mamy musiały zdążyć przed 9.

Dziś sytuacja się nieco zmieniła. Z jednej strony, na świecie mamy już takich platform sporo, z drugiej, inne są oczekiwania klientów. O ile jeszcze kilka lat temu hitem były usługi stylizacji i makijażu przed wystąpieniami czy biznesowymi kolacjami, dziś skupiamy się raczej na pielęgnacji, poprawie nastroju i samopoczucia. Pandemia sprawiła, że bardziej troszczymy się o nasze zdrowie – zewnętrzne i wewnętrzne.

Poczuj się dobrze

W Polsce zdecydowanym liderem na tym polu jest marka Wellme Time działająca na ten moment na terenie Warszawy i Krakowa, mająca w planach kolejne duże polskie miasta – Będę dzieliła biznes na ten sprzed pandemii i ten po. Pierwsze miesiące rozwoju Wellme pozwoliły nam sprawdzić, w jaki sposób ten nowy zupełnie koncept jest odbierany – co się sprawdziło, a co należy usprawnić, które kategorie i usługi są najpopularniejsze, kiedy są zamawiane i przez kogo. Teraz czas na dostosowanie się do nowych warunków – mówi Anna Grabkowska-Chlebek, dyrektor Wellme Time w Orbico Beauty. – Nowy tryb życia, z którym mierzymy się od kilku miesięcy, uczy pokory i cierpliwości. Tę lekcję przerabiamy wszyscy. Podobne problemy ma moja siostra mieszkająca w Tokio i siostra mojego męża w Sydney. Wszystkie podkreślamy wartość pozytywnego myślenia. Trzeba wierzyć, że już wkrótce branża beauty także zacznie działać na pełnych obrotach i zapewni konsumentom właściwe bezpieczeństwo. Jestem przekonana, że trend beauty on demand odegra tu kluczową rolę – tłumaczy Anna Grabkowska-Chlebek.

Fot. materiały prasowe

Zawsze tam, gdzie ty

Pomysł osobistego salonu piękności od razu mi się spodobał. O ile jednak jeszcze rok temu zamówiłabym jedynie makijażystkę (idealnie prosta kreska na powiece wciąż mi nie wychodzi) i fryzjera, dziś decyduję się na rozbudowaną pielęgnację twarzy z masażem dla poprawy nastroju. W niedzielę wieczorem wchodzę na stronę serwisu Wellme Time i wybieram usługę. Zajmuje mi to parę minut. Ustalam czas akcji: wtorek, godzina 9 rano, i dodaję lokalizację. W Wellme Time, styliści pracują od 7.00 rano do 24.00 wieczorem, 7 dni w tygodniu, a usługi są świadczone wyłącznie z dojazdem do klienta. Chodzi o komfort i poczucie bezpieczeństwa. U siebie czujemy się pewniej niż w salonie, gdzie rotacja klientów jest duża i nie mamy nad niczym kontroli. Dezynfekcja i sterylność to już standard wszędzie, ale Wellme Time poszło o krok dalej, regularnie weryfikując stan zdrowia swoich stylistów. – Uważam, że przy zachowaniu środków bezpieczeństwa beauty on demand nabierze globalnie dużo większego znaczenia – uważa Anna Grabkowska-Chlebek.

Fot. materiały prasowe

Mój własny salon

Następnego dnia rano, jeszcze w szlafroku, spokojnie piję poranną kawę w kuchni, czytam i odpowiadam na e-maile. W międzyczasie w moim salonie kosmetolog, pani Magda, rozpakowuje łóżko zabiegowe i na małym ręczniku rozstawia przybory i kosmetyki. Kiedy wchodzę do pokoju, pachną już aromatyczne świece. – Mam do dyspozycji muzykę relaksacyjną i zestaw głośników – uśmiecha się. Oczywiście jest w maseczce, więc ten uśmiech poznaję jedynie po tonie głosu i błysku w oczach. Muzykę wybieram swoją, w końcu to mój własny salon piękności. – Najpopularniejsze zabiegi jesieni to mocne złuszczanie, ale także zabiegi z użyciem Dermapena, czyli precyzyjne mikronakłuwanie i jednoczesne wprowadzanie substancji aktywnych. Genialnie rozjaśniają i wygładzają skórę. Dermapen to wspaniały zabieg odmładzający okolice oczu, ale również dekolt i szyję – zdradza mi, kiedy kładę się na łóżku zabiegowym. Przykrywa mnie kocem (moim własnym z powodu pandemii) i zaczynamy. – Uwielbiam mocne zabiegi, ale warto je robić, kiedy słońce przestanie już tak mocno operować – wyjaśnia pani Magda. – Na początek proponuję zabieg skuteczny i efektowny, ale nie agresywny, czyli Terapeutyczny Zabieg Dyniowy marki Dermaquest.

Ma on aż osiem aktywnych etapów, a ponieważ zależy mi na jak największej skuteczności, pani Magda proponuje wzbogacić zabieg o peeling kawitacyjny oraz relaksujący masaż twarzy, szyi i karku. Dodatkowe elementy zabiegu mogę dodać do koszyka i opłacić na platformie w trakcie wizyty. Mój rytuał obejmuje głębokie oczyszczanie, kilka masek (złuszczającą z enzymami, nawilżającą z kwasem hialuronowym, rozświetlająco-odmładzającą z witaminą C, z których jedne rozgrzewają, inne chłodzą), a na koniec masaż. Kiedy mój zabieg dobiega końca, zerkam na zegarek i okazuje się, że jest 10.30, czyli półtorej godziny minęło nawet nie wiem kiedy! Moja skóra jest wygładzona, pełna blasku, a ja czuję się zrelaksowana i wypoczęta. Jestem zadowolona – zabieg był profesjonalny i przeprowadzony w swobodnej atmosferze.

 

Fot. materiały prasowe

Dużą zaletą usług Wellme Time jest też możliwość zadbania podczas jednej wizyty o całą rodzinę, dostosowując pakiet usług beauty lub wellness do indywidualnych potrzeb. Mam już w głowie plan na przyszły miesiąc: masaż ciała dla chłopaka (ostatnie miesiące mocno go zestresowały), a sobie w tym czasie zafunduję wizytę fryzjera. Tym bardziej, że ambasadorem Wellme Time został znany i charyzmatyczny fryzjer gwiazd Dawid Krynicki, u którego z chęcią zamówię domową metamorfozę: nowy kolor, nową fryzurę i nową stylizację. Warto dbać o siebie i najbliższych, szczególnie w niepewnych czasach. Wellme Time odsłoniło przede mną nowy wymiar przysłowia: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe

 

Maja Mendraszek-Goser
Proszę czekać..
Zamknij