Znaleziono 0 artykułów
07.12.2020

Vera Wang wiosna 2021: (Nie)zwyczajny ślub

Pola Dąbrowska

Metry tiulu i jedwabi, cekinowe braletki i minimalizm. W tym roku Vera Wang łączy kolekcję ślubną z prêt-à-porter. – Te ubrania można nosić na milion sposobów – mówi projektantka.

Historia Very Wang sięga 1989 roku, gdy projektantka nie mogła znaleźć sukni na własny ślub. Ze szkicem w dłoni udała się do zaprzyjaźnionej krawcowej, która uszyła jej prostą kreację. Jak wieloletnia redaktorka „Vogue’a” i projektantka Ralpha Laurena mogłaby zostawić inne panny młode w potrzebie?

Rok później otworzyła autorski butik w Nowym Jorku Na fali sukcesu w 2000 roku wypuściła pierwszą kolekcję prêt-à-porter. – Odzież ready-to-wear miałam w planach od samego początku… Widzicie przecież, że nie jestem dziewczyną, która całe życie paraduje w balowych sukniach. Styl Wang rzeczywiście był i jest dość odległy od tiulowych bez, satynowych księżniczek, czy koronkowych syrenek, które oferuje w atelier. Zamiast tego t-shirty, legginsy, warstwy. Do niedawna skąpana w czerni, w projektach od Margieli, Owensa oraz Demeulemeester. Dziś do nieśmiertelnych klasyków dodaje neony, cekiny i rzuca sobie kolejne wyzwanie. Po trzydziestu latach na rynku postanowiła połączyć dwie wiodące linie, a tym samym stworzyć kolekcję z elementami ślubnymi i codzienną garderobą.

Eteryczność spotkała się z drapieżnością, zmysłowość z surowością i ostatecznie – ponadczasowa elegancja ze sportowym sznytem. Wang pozostała wierna czerni, czerwieni, kości słoniowej oraz sztandarowemu odcieniowi herbaty, wprowadzając dodatkowo lawendę i niebieskości, które zadebiutowały na wybiegu jesienią, wraz z florystycznym printem w świetle negatywu.

Proste linie minimalistycznego gorsetu nawiązującego do pokazu ready-to-wear na sezon wiosna-lato 2016, kontrastują z rozbudowaną spódnicą, a jej drapowany, alabastrowy tiul upięty w kaskadowe falbany przywodzi na myśl kolekcję ślubną na jesień-zimę 2021, podobnie jak przeskalowane rękawy. Obok architektonicznej i krawieckiej precyzji, pojawiającej się wraz ze zdekonstruowaną marynarką, nawiązującą do sezonu letniego sprzed trzech lat, obserwujemy nieokiełznany szał tafty oraz satyny. Bufiasto ułożone tkaniny formują skrzydlaste wykończenia ramion lub zastępują uwielbiane przez Verę Wang pierzaste bolerka i szale boa. Natomiast nieśmiertelny tiul, który w interpretacji projektantki mogliśmy podziwiać chociażby w 1992 roku na olimpijskim lodowisku (wówczas w jej kostiumie zaprezentowała się łyżwiarka figurowa, Nancy Kerrigan), lub w 2010 roku w postaci sukni spętanej czarną wstążką z organzy, obecnie przyjmuje kształt księżniczki oplecionej czerwoną tasiemką.

Siateczka kojarzona z baletnicami jest również tłem dla misternych koronek, woalką osłaniającą body ze szklanych sznurów pereł, a na szarej kreacji staje się nieco gotycka i zarazem przeźroczysta, przypomina spowijający modelkę dym, bo jak mówi projektantka, „chcę żeby ludzie dostrzegali suknię, ale skoncentrujmy się na kobiecie”.

Fotograf: John Guerrero

Stylista: Vera Wang

Modelki: Nathalie Chablat, Kassia Taylor

Fryzjer: Ward

Makijażysta: Marla Belt

Manikiurzysta: Kelly B

2/23Vera Wang robi rewolucję w sukniach ślubnych

Proszę czekać..
Zamknij