Znaleziono 0 artykułów
16.10.2019

Antoni Porowski: Polak z różowej brygady

16.10.2019
Antoni Porowski / Fot. Ben Hassett

Już 23 czerwca o 19:00 na naszym instagramowym profilu redaktor naczelny „Vogue Polska” Filip Niethental porozmawia z Antonim Porowskim o sytuacji społeczności LGBTQ+ w Polsce. Z tej okazji przypominamy wywiad z ekspertem od dobrego jedzenia, gwiazdą netfliksowej produkcji „Porady różowej brygady” i aktywistą, który ukazał się na łamach listopadowego numeru magazynu.

Gdyby urodził się dekadę wcześniej, ze swoim nieśmiałym uśmiechem, zmierzwionymi włosami i gestami zdradzającymi naturę neurotyka, mógłby z powodzeniem zastąpić Hugh Granta w komediach romantycznych. Ale Antoni Porowski po zagraniu kilku epizodów w filmach klasy B, doszedł do wniosku, że Hollywood potrzebuje go tylko do rólek polskich taksówkarzy. Wybrał więc telewizję, a może to ona wybrała jego, bo do nowej wersji Queer Eye na Netfliksie (pierwsze serie tego formatu telewizja Bravo emitowała w latach 2003-2007) dostał się dzięki poparciu ówczesnego przełożonego, szefa kuchni Teda Allena, który występował w poprzedniej edycji.

Antoni z chłopakami z Brygady (Fot. materiały prasowe Netflix)

„Queer Eye”, nazwany po polsku tendencyjnie „Poradami różowej brygady”, to nie tyle program, co objazdowa rewolucja obyczajowa. Oswaja z osobami LGBT zatwardziałych konserwatystów z amerykańskiego Południa. Fab Five, jak nazywa się Porowskiego i jego kumpli – Karamo Browna, Bobby’ego Berka, Tana France’a i Jonathana Van Nessa, zaprzyjaźnia się z wyborcami Donalda Trumpa, którzy dom przystrajają flagami konfederacji, w kościele słyszą, że gejów spotka potępienie, a w czasie wolnym lubią postrzelać. Porowski i spółka zmieniają życie tych ludzi, ucząc ich, jak się dobrze ubrać, mieszkać i jeść. A na każdą opowieść swoich podopiecznych o ich problemach, sami odpowiadają zwierzeniami – o alkoholizmie, narkotykach, trudnym dzieciństwie. Antoni jest rozbrajająco szczery. Wzruszają go coming outy, płacze przy rodzinnych pojednaniach, oczy mu się szklą, gdy nieobyty kulinarnie bohater umiejętnie przyrządzi guacamole. Do każdego odnosi się z szacunkiem. – Dziękuję, że to mówisz – słyszę w słuchawce, że mój komplement go ucieszył. – Nazywam nas usługodawcami. Jesteśmy po to, żeby służyć pomocą innym – wyjaśnia Porowski. – Nie znoszę być sam. Jestem ciekawski, każdego pytam, skąd jest, co robi, co lubi – dodaje. – W programie słuchamy osobistych historii ludzi, od których różnimy się poglądami, sposobem życia, ubiorem. Da się z nimi porozmawiać – zapewnia mnie. – Stajemy się lepsi, bogatsi, dzięki temu, że ich poznajemy. A oni dzięki nam uczą się doceniać ładne ubrania, dobre jedzenie, przytulny dom. Ale przede wszystkim mają szansę zobaczyć się w nowym kontekście. Lekcja jest prosta: gdy dasz z siebie odrobinę więcej, twoje życie staje się o wiele lepsze. Gdy zaczynasz traktować dobrze siebie, przenosi się to na innych – mówi Porowski, śmiejąc się jednocześnie, że kiedyś nie znosił dobrych rad, bo uważał je za przekraczanie granic prywatności. Teraz się na nie otworzył. Pomogły amerykańska biegłość w small talku i odpowiednia dawka polskiej autoironii, którą na linii Nowy Jork – Warszawa słychać w każdym zdaniu.

Cały tekst przeczytać można w listopadowym wydaniu „Vogue Polska”.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij