Znaleziono 0 artykułów
12.03.2023

Zamartwianie się i ataki paniki: Jak radzić sobie z lękiem?

12.03.2023
(Fot. Materiały prasowe Netflix)

Ataki paniki, pozostawiające osobę, która ich doświadcza, w poczuciu oszołomienia i bezradności, ciągłe zamartwianie się czy fobia społeczna, która potrafi izolować jednostkę od reszty świata, powodując, że cierpi w samotności. Ale też na przykład niewysłanie CV, kiedy obawiamy się porażki. Czym jest lęk i jak sobie z nim radzić, wyjaśnia psycholożka Anna Cyklińska, znana jako Psychoedu.

W gabinetach psychoterapeutycznych często słychać: „Stresuję się” lub „Martwię się”. Niektórzy do opisu swojego stanu korzystają z angielskiego anxiety, które ponoć lepiej oddaje sedno. „Lęk” jest słowem wyjątkowo niepopularnym jak na powszechność odczuwania tej emocji. Szacuje się, że rozpowszechnienie zaburzeń lękowych może wynosić między 15 a 20 proc. populacji. Do dziś funkcjonuje przestarzała nazwa „nerwica lękowa”, która z klasyfikacji zniknęła ponad 30 lat temu. Wyjątkowo nietrafne moim zdaniem określenie, sugerujące zdenerwowanie, a nie zmartwienie.

Dlaczego tak często odczuwamy nadmierny lęk? To emocja, której ewolucyjnymi zadaniami były ostrzeganie przed niebezpieczeństwem i reakcja na zagrożenie. Na biologicznym poziomie uwolnienie neuroprzekaźników, takich jak adrenalina czy kortyzol, ma dodać energii i czujności. Współcześnie jednak wykrywamy więcej takich potencjalnych zagrożeń niż tysiące lat temu – martwimy się nie tylko bezpośrednim zagrożeniem życia, ale i naszej reputacji, a także opiniami innych, utratą pracy, relacjami. Na nasze radzenie sobie z tymi niebezpieczeństwami wpływa również styl życia, od którego zależy, jak bardzo przeciążamy swój układ nerwowy. 

Zamartwianie się, ataki paniki, fobia społeczna – lęk niejedno ma imię

Lęk, z jakim spotykam się w gabinecie terapeutycznym, ma wiele twarzy. Jednym z częstych jest tak zwany GAD – to skrót od angielskiego generalised anxiety disorder, czyli zaburzenia lęku uogólnionego. Lęk ten charakteryzuje się nadmiernym zamartwianiem, które może dotyczyć każdej czynnością lub obszaru życia. Towarzyszą mu objawy z ciała – napięcie mięśni, ból brzucha, bezsenność. Obawy zapętlają się w błędne koło, aż w końcu dochodzi do refleksji z metapoziomu: „Martwię się tym, że o wszystko się boję”. 

(Fot. Materiały prasowe Netflix)

Do gabinetu często zaglądają również osoby z lękiem społecznym. Nieśmiało, bo domeną tego lęku jest obawa o funkcjonowanie w społeczeństwie. Dla takich pacjentów samo przyjście na spotkanie bywa wyzwaniem – trzeba przecież pokonać drogę, aby dotrzeć na miejsce. Osoby z fobią społeczną nadmierną wagę przywiązują do tego, jak zostaną ocenione, nawet przez zupełnie przypadkowych przechodniów. Wiele z nich ma też ogromne trudności w wypowiadaniu się na forum – niekoniecznie przemawiając publicznie, ale choćby w gronie współpracowników. W skrajnych przypadkach to lęk, który potrafi izolować jednostkę od reszty świata, powodując, że cierpi w samotności.

Jeszcze inny rodzaj lęku, jaki obserwuję w swojej pracy, to ten w postaci ataków paniki. Często przychodzi nagle, z ogromną intensywnością. Niesie ze sobą szereg objawów fizjologicznych – zawroty głowy, kołatanie serca, przyspieszony oddech – które są zwykle zupełnie niegroźne, pozostawiają jednak doświadczającego w poczuciu oszołomienia i bezradności. Osoby z lękiem panicznym często tłumią emocje i nie dają po sobie poznać, że coś wprawia je w niepokój. Przykładem może być serialowy Tony Soprano – gangster, który z pozoru jest twardzielem, ale po ataku paniki trafia do terapeutki. W przypadku tego rodzaju lęku kluczowe jest zrozumienie jego podłoża. Błędna interpretacja objawów z ciała jako zagrażających, na przykład w formie myśli: „Zaraz stracę kontrolę”, „Chyba mam zawał”, powoduje szybką eskalację emocji i szereg trudnych przeżyć. 

Od czasu do czasu po pomoc do gabinetu przychodzą również osoby, które doświadczają lęku o zdrowie. Bez względu na to, jakie być może mamy skojarzenie z hipochondrią, w rzeczywistości może ona dotknąć każdego. Lęk ten wykształca się często na podstawie trudnego doświadczenia ze zdrowiem u siebie lub bliskiej osoby. Staje się obiektem uporczywych rozmyślań i kieruje do kolejnych gabinetów lekarskich, zabierając czas i energię.

Jeden z najtrudniejszych przypadków lęku, jaki spotykam, ukrywa się pod postacią natręctw i rytuałów. Często dowiaduję się o nich w toku terapii – bywają dla pacjentów tak wstydliwą kwestią, że je zatajają. Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, bo o nich mowa, często swoje korzenie mają jeszcze w dzieciństwie. Cechują się przypisywaniu negatywnych znaczeń natrętnym myślom i kompensowaniu napięcia określonymi rytuałami. Osoby chorujące na OCD (obsessive-compulsive disorder) cierpią z powodu odczuwanego przymusu wykonywania kompulsji, na przykład powtarzania określonej czynności kilka razy, liczenia w myślach, ale także z poczucia ogromnego wstydu i lęku podtrzymywanego przez obsesyjne myśli. 

Czy można się nie bać? Sposoby radzenia sobie z lękiem

Lęk to nie tylko skrajne przypadki i alarmujące objawy. Każdy z nas przeżywa go na swój sposób, często nie zauważając jego znaczącej roli. To wizyta u lekarza, którą odwlekamy, „bo coś może wyjść”, brak odpowiedzi na SMS od bliskiej osoby, kiedy zakładamy, że „coś mogło się stać”, lub unikanie działania, na przykład wysłania CV, kiedy obawiamy się porażki. Dodatkowo pandemia, wojna, inflacja kolejno dokładają powodów do bycia czujnym.

W pracy z nadmiernym lękiem nie chodzi o to, by go wyeliminować. To normalna emocja, którą można przeżywać w trudny sposób. Celem pracy terapeutycznej będzie więc szeroka edukacja na temat lęku, racjonalizacja, czyli nauczenie się obiektywnego patrzenia na stresujące sytuacje, oraz praca z ciałem poprzez naukę relaksacji.

Ważne jest również zauważenie pozytywnej strony lęku – motywacyjnej i pobudzającej do działania. Z biologicznej perspektywy napięcie odczuwane przy niepokoju może być bardzo bliskie uczucia podekscytowania lub mobilizacji, jeśli tylko zmienimy interpretację. „Boję się, że coś mi się nie uda” można zamienić na „Postaram się zrobić, co w mojej mocy” lub „Jestem podekscytowana, że mam przed sobą to wyzwanie”. Oczywiście nie zawsze takie przeformułowanie będzie adekwatne, ale warto pomyśleć nad swoim nastawieniem, które potrafi wiele zmienić. 

O lęku warto też rozmawiać. Często rozważenie swoich obaw z bliską osobą może okazać się bardziej pomocne niż przeżywanie ich w samotności. Z kolei osoby, które słyszą o zamartwianiu się i strachu, nie powinny negować takich reakcji. „Po co się tak martwisz” i „Czego się tak boisz” dobrze zamienić na „Widzę, że się niepokoisz, ale wierzę w ciebie i będę cię w tym wspierać”.

Anna Cyklińska
Proszę czekać..
Zamknij