Znaleziono 0 artykułów
16.04.2022

„Całe piękno świata”: Wielka historia przy kuchennym stole

16.04.2022
Dominika Buczak (Fot. Albert Zawada)

„Całe piękno świata” to opowieść o dwóch rodzinach, polskiej i niemieckiej, żyjących po II wojnie światowej pod jednym dachem na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych. Dominika Buczak patrzy na ten świat oczami kobiet, zauważa rzeczy i sprawy często niezauważalne oraz tak ważne, bolesne, przemilczane, jak przemoc, gwałt, strach. Nie da się czytać tej powieści bez ukraińskiego kontekstu.

„Nikt nie nazywał głośno, po imieniu, ulubionego sportu dzielnych żołnierzy. Najwyżej szeptem, na ucho, po kątach. Ale w mijanych przez nich wsiach, miastach i miasteczkach bały się go wszystkie kobiety, staruszki, dziewczyny i dziewczynki. Przerażał ich mężów, ojców i synów. Przerażał Dorkę, jej siostry, matkę. Przerażał wszystkie koleżanki – i te, z którymi chodziła do szkoły, i te, które mieszkały za płotem. Żadna z nich nie umiała opowiedzieć głośno o tym, czego się boją. Próbowały mówić, ale nie potrafiły” – pisze Dominika Buczak w swojej nowej powieści „Całe piękno świata”. Jej lektura przeplata się z doniesieniami z Ukrainy, gdzie Rosjanie nie tylko mordują i niszczą wszystko, co stanie na ich drodze, ale także gwałcą. Gwałcą „kobiety, staruszki, dziewczyny i dziewczynki”. Różnica jest jednak taka, że one dzisiaj umieją opowiedzieć głośno o tym, czego się boją i co je spotyka, bo, przynajmniej w Europie, wiele od czasu II wojny światowej się zmieniło. Poza, rzecz jasna, bestialstwem armii spod czerwonej gwiazdy.

Nie da się czytać „Całego piękna świata” bez ukraińskiego kontekstu. Nie było to założeniem autorki, ale nieraz tak się zdarza, że zeitgeist zmienia odbiór dzieł sztuki. Tak jak Czechowowskie „Trzy siostry” w spektaklu Luka Percevala w TR Warszawa nie tęsknią już za Moskwą, ale za Kijowem, tak niepodobna śledzić losów Dorki i jej Stacha z Podhala oraz Evy i jej Petera z Lichtenwalde bez myślenia o współczesnych wydarzeniach.

Wojenne narzędzie przemocy wobec kobiet (zdarza się także, że wobec mężczyzn, szczególnie nieheteronormatywnych) jest zawsze i wszędzie takie samo – gwałt. Nie mają tu znaczenia ani szerokość geograficzna, ani dominująca kultura i religia, nie mają znaczenia obyczaje ani czas i miejsce. „Gwałt jest najtańszą bronią. Nie musisz kupować pistoletu, karabinu, maczety, używasz swojego ciała, żeby straumatyzować osobę od ciebie zależną” – zauważa Wiola Rębecka-Davie, autorka książki „Rape: a History of Shame. Diaries of the Survivors”.

Przez lata kobiety karano właściwie podwójnie, bo najpierw je gwałcono, a potem skazywano na milczenie. Swietłana Aleksijewicz przez dwa lata nie mogła wydać w ZSRR swojej książki „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” (Wydawnictwo Czarne), bo oskarżano ją, że tym dziełem „podważa heroiczny obraz kobiety radzieckiej”.

Dominika Buczak (Fot. Albert Zawada)

„Całe piękno świata” jest pierwszą powieścią Dominiki Buczak, której akcja nie dzieje się w Warszawie

Ale wyjdźmy ze Związku Radzieckiego i przenieśmy się do współczesnej Polski. Nie starczyłoby tu miejsca na opisanie, jakie problemy stwarzano dr Joannie Ostrowskiej, kiedy zabrała się za pisanie „Przemilczanych”, pierwszej w Polsce książki poświęconej w całości przemocy seksualnej podczas II wojny. Na szczęście żadne przeszkody nie były jej ani wielu innym autorkom straszne, dzięki czemu możemy też czytać takie książki jak „Całe piękno świata”.

Trzecia powieść Dominiki Buczak jest jednocześnie pierwszą, w której wyprowadziła historię z Warszawy na Dolny Śląsk. Dwie poprzednie – „Plac Konstytucji” i „Dziewczyny z placu” (Wielka Litera) – stanowią bardzo „warsiaską” dylogię, należy więc ją czytać w odpowiedniej kolejności. Trzecia książka też miała dziać się w Warszawie, w środowisku tutejszych sufrażystek, na przełomie XIX i XX wieku. Ale autorka odłożyła ten pomysł na potem, usłyszawszy od taty opowieść o jego dziadkach, Stanisławie i Pawle Posiakach, którzy tuż po wojnie postanowili wyjechać z rodzinnej Dąbrowy Górniczej na tak zwane Ziemie Odzyskane. Posiakowie wyjechali do Lichtenwalde niedaleko Glatz, czyli do Poręby niedaleko Kłodzka, żeby zacząć nowe życie w domu, w którym nadal mieszkali niemieccy właściciele. Nie da się ukryć, że jest to znakomity przyczynek do napisania powieści.

Dominika Buczak, choć trzyma się historycznych faktów, nazw czy topografii, tworząc postaci i plotąc ich losy, uruchamia oczywiście swoją wyobraźnię. Bardzo wyraźnie widzi kobiety, patrzy na świat ich oczami, zauważa rzeczy i sprawy często niezauważalne. To jest wyobraźnia niezwykle czuła na krzątactwo, gdyby posłużyć się terminem Jolanty Brach-Czainy. „Podstawę naszego istnienia stanowi codzienność. A że fakt istnienia przeżywamy jako niezwykle ważny, więc ogarnia nas zdumienie, ilekroć uświadamiamy sobie, że upływa ono na drobiazgach. Codzienność stanowiąca tło egzystencjalne zdarzeń niezwykłych, których oczekujemy – często nadaremnie – może więc decydować o wszystkim. Ma wymiar drobny. Częstotliwość dużą. Jest niezauważalna” – pisała Brach-Czaina i jest to właściwie esencja wyciśnięta ze zdań, słów, liter Dominiki Buczak.

Dominika Buczak pisze o zwyczajnej codzienności i wielkiej historii

Wielu nazwałoby tę literaturę kobiecą, ale mam wątpliwości, czy byłoby to trafne określenie. Nie tylko dlatego, że ukuto je, by literaturę pisaną przez kobiety deprecjonować. Pojawiła się też ongiś inna nazwa– literatura menstruacyjna. Czuć ukryte w niej obrzydzenie, fundamentalny podział na krew dobrą i złą. Dobra jest męska, zła jest kobieca. Pokazuje to, nawiasem mówiąc, znakomicie dramat Julii Holewińskiej „Katyń. Teoria barw”, grany w reżyserii Wojciecha Farugi w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. „Czy menstruacyjną krew można przelać za ojczyznę? Czy kobieca krew, przelana za ojczyznę, jest tak samo ważna jak męska krew przelana za ojczyznę?” – pyta Matka Boska Kazańska i wciąż czeka na odpowiedź. Na tę odpowiedź od patriarchalnego świata zdają się także czekać bohaterki powieści Dominiki Buczak.

„Całe piękno świata” sprowadza się dla mnie do kuchennego stołu. Przy nim jakimś dziwnym trafem ludzie, jeszcze niedawno niewyobrażający sobie takiej sytuacji, zasiadają wspólnie – bo trzeba zaparzyć herbatę, bo trzeba chleb posmarować konfiturą, bo trzeba nań wyciągnąć świeże ciasto z piekarnika. Można na kuchennym stole położyć koszyk z przyborami do haftowania i stare zdjęcia, można przy nim zamienić słowo albo przynajmniej spróbować, nawet jeśli mówi się różnymi językami. I może się okazać, że kiedy zostawi się na boku wielką historię, politykę i wojnę, można się polubić, a nawet żyć razem. Problem polega tylko na tym, że wielka historia, polityka i wojna nie chcą nas zostawić w spokoju, rozpalają nacjonalizmy, które bardzo trudno ugasić, które niszczą całe piękno tego świata.

Książka Dominiki Buczak „Całe piękno świata” (Fot. materiały prasowe)

Dominika Buczak, „Całe piękno świata”, Wydawnictwo Literackie

Mike Urbaniak
Proszę czekać..
Zamknij