Znaleziono 0 artykułów
08.02.2023

Cleo Ćwiek: Poradnik pozytywnego myślenia

08.02.2023
Cleo Ćwiek (Fot. Maciej Nowak)

Jeśli czuję, że wiem, jak pomóc w jakichś kwestiach, to dlaczego się tym nie zająć? – mówi Cleo Ćwiek, modelka i założycielka Fundacji „Można Zwariować” zajmującej się tematyką zdrowia psychicznego. W „Clou. Jak być sobą, gdy jesteś wszystkim innym”, wydanym właśnie wywiadzie rzece, opowiada o życiu w spektrum autyzmu, leczeniu psychiatrycznym, o najtrudniejszych momentach, z którymi musiała się zmierzyć, ale i tych najpiękniejszych, pozwalając jednocześnie zajrzeć czytelnikom za kulisy świata mody.

Miałaś wątpliwości, czy 27 lat to nie za młody wiek na pisanie biografii. Co cię ostatecznie przekonało? To rodzaj autoterapii?

Książki zawsze zajmowały specjalne miejsce w moim życiu. Już jako dziecko dużo czytałam. Po zmroku, kiedy powinnam iść spać, chowałam się pod kołdrą z latarką w dłoni albo ukrywałam w szafie. Wtedy zrozumiałam, że cudze historie wiele mnie uczą. Swoje doświadczenia wielokrotnie przemyślałam, jestem rozliczona z przeszłością. Opisując swoje przeżycia, mogę stworzyć pewnego rodzaju poradnik dotyczący tego, jak pokonać pewne trudności.

Książkę napisaną w formie wywiadu, który przeprowadza z tobą Agata Trzebuchowska, momentami czyta się jak powieść. Jest tu historia dziewczyny, która w najtrudniejszym, nastoletnim wieku wrzucona jest do świata dorosłych. Modeling to niełatwy zawód, który od bardzo młodych osób wymaga sporej dojrzałości i samodzielności.

To prawda, chociaż ja bym tego w swoim życiu nie zmieniła. Cieszę się, że moja droga wyglądała właśnie tak, finalnie wyszłam na tym bardzo dobrze. Potrzebowałam sporo czasu na rozbieg, bo kompletnie nic nie rozumiałam. Świat był dla mnie niezwykle skomplikowanym miejscem. Chwilę zajęło mi, zanim zdałam sobie sprawę z absurdu tego, w jak młodym wieku zaczyna się karierę modelki.

(Fot. Maciej Nowak)

Jak odnalazłaś się w tak trudnym miejscu, jakim jest branża mody?

Nie było łatwo. Od dziecka nie rozumiałam, czemu ludzie zachowują się w dany sposób i czemu część zachowań jest powszechnie akceptowana, a inna nie. Dlaczego pewne osoby są lubiane, a do innych nikt się nie odzywa. Podobnie było ze światem mody. Nikt mi nie wytłumaczył, na czym polega praca modelki, więc po prostu przychodziłam na plan i stałam, czekając na instrukcje. Dopiero po jakimś czasie jeden z fotografów zorientował się, że jestem kompletnie zagubiona, i postanowił mi pomóc. Za jego radą poprosiłam tatę, by wydrukował mi fotografie innych modelek, żebym mogła nauczyć się póz, które one wykonują. Odtwórcza praca była dla mnie wykonalna, choć wciąż byłam w tym pogubiona. Pozycje, które przybierały modelki, wydawały mi się kompletnie bez sensu. Kto w codziennym życiu tak stoi?

Diagnoza choroby afektywnej dwubiegunowej pomogła ci poukładać ten świat?

Przy odpowiedniej diagnozie wszystkie puzzle powoli zaczynają przesuwać się na właściwe miejsce, wreszcie układając się w jasny obraz. Do tej pory łączę różne kropki. Dla wielu osób neuronietypowych świat jest tak nielogiczny i skomplikowany, że każda dodatkowa podpowiedź czy wyjaśnienie jest na wagę złota.

Mówisz też otwarcie o leczeniu w szpitalu psychiatrycznym. To sposób walki ze stygmą związaną z kryzysami psychicznymi?

Przez tę stygmę wielu ludzi nie chce się leczyć lub mocno to odwleka. Istnieje dziwaczne przeświadczenie, że w szpitalu psychiatrycznym ktoś nam namiesza w głowie, rysuje się więc obraz takich placówek jako miejsca niebezpiecznego i niekontrolowanego. Wciąż brakuje nam w tej kwestii prostego, logicznego podejścia, polegającego na tym, że leczymy się po to, by sobie pomóc.

(Fot. Maciej Nowak)

W książce wspominasz też o tym, że wiele osób zgłasza się do ciebie o pomoc. Jak do tego podchodzisz?

To bardzo delikatna kwestia. Łatwo można komuś zrobić krzywdę, więc wolałabym tego nie robić. Nie mam wszystkich odpowiedzi. Każda pomoc powinna być indywidualnie dopasowana do konkretnej osoby, a ja nie mam ani przestrzeni, ani odpowiedniej wiedzy, by prowadzić prywatne konsultacje. Dlatego też założyłam grupę na Facebooku „Można zwariować”, jej członkowie mogą się wymienić spostrzeżeniami i doświadczeniami. Żyjemy w trudnych czasach, w których mocno rozwija się indywidualizm, ludzie się izolują. Szukają kontaktu, ale nie wokół siebie, tylko coraz dalej.

Jednocześnie może to być dla nich ostatnia deska ratunku. W Polsce opieka psychiatryczna, zwłaszcza dziecięca, jest w opłakanym stanie.

Zdecydowanie. Jednorazowa prywatna wizyta u psychiatry dziecięcego może kosztować nawet 500 zł. Co więcej, w Polsce takich specjalistów jest raptem 450, podczas gdy dzieci – osiem milionów. Ale mam już pewien pomysł, jak mogłabym w tej kwestii pomóc. Kto wie, może niedługo wprowadzę go w życie?

Prowadzisz fundację, prężnie działasz w branży mody, założyłaś start-up, który tworzy aplikację MEditate, masz własny podcast, napisałaś książkę. Co napędza cię do działania?

Czasem wydaje mi się, że – po dziadku i rodzicach – mam zbyt silny kompas moralny. Nie godzę się na to, że osoby w potrzebie nie dostają pomocy, która jest im konstytucyjnie gwarantowana. Jednocześnie jestem niecierpliwa i mam dość uprzywilejowaną pozycję, bo praca modelki pozwala znaleźć czas, by zajmować się dodatkowymi projektami. Czemu nie spożytkować tego w dobry sposób? Jeśli czuję, że wiem, jak pomóc w jakichś kwestiach, to dlaczego się tym nie zająć? Bardzo nakręca mnie też ciekawość: co się stanie, jeśli spróbuję coś zmienić? Co jeszcze mogę zrobić? Tutaj przydaje się też autystyczny sposób rozumienia świata, czyli to, że wszystko widzę jako łamigłówkę, którą da się rozwiązać.

(Fot. Maciej Nowak)

W „Clou” piszesz, że nie utożsamiasz się ze swoim ciałem. Co masz na myśli?

Najłatwiej wyjaśnić to na przykładzie. Wczoraj siostra podesłała mi mój portret wygenerowany przez sztuczną inteligencję. I choć większość osób z łatwością zobaczy podobieństwo, mnie się wydaje się, że to kompletnie nie jestem ja. Chyba nie mam pełnej świadomości tego, jak wyglądam. Uważam, że atrakcyjność jest mocno subiektywna. Rozumiem, że wygląd jest istotny, bo mi pomaga, daje mi pracę, ale nie jest czymś, co determinuje, jak się czuję, jakie mam poczucie własnej wartości.

To rzadkość w świecie zdominowanym przez wizualność. Współczesna kultura i media społecznościowe coraz bardziej uzależniają poczucie własnej wartości od wyglądu. Na castingach widzisz dziesiątki pięknych kobiet, z którymi konkurujesz o zlecenia. Jeśli nie utożsamiasz się ze swoim ciałem, czy to znaczy też, że nie porównujesz się do innych?

Nie, bo wiem, że te decyzje są subiektywne i to, czy zdobędę dane zlecenie, zależy od wielu różnych czynników, nie tylko mojego wyglądu. Ostatnio pracowałam przy kampanii reklamowej w Tokio, do której byłam wybrana m.in. ze względu na moje zainteresowania i działania, które pokrywały się z przekazem marki. Nie jest też tajemnicą, że są projektanci, którzy warunkują zatrudnienie w pokazie obracaniem się w odpowiednich kręgach towarzyskich.

Ty nie miałaś drogi na skróty.

Do wielu rzeczy staram się podchodzić pozytywnie. Może to dobrze, że teraz trzeba zaoferować coś więcej niż tylko ładną buzię – jakąś ciekawą historię, osobowość? To samo tyczy się kwestii wieku. Kiedyś 25 lat to dla modelki już była emerytura, dzisiaj nie ma potrzeby przerywania kariery. Pamiętam, jak miałam 14–15 lat i osoby na planie wymagały ode mnie emocji, których wtedy nie znałam. Jak patrzę na moje stare zdjęcia, widzę pustkę w oczach. Było w nich dużo strachu, niezrozumienia. Ale przecież to w tym wieku normalne. Co masz do zaoferowania jako dziecko? Myślę, że doświadczenie sprawia, że możemy dodać do projektu coś ekstra.

(Fot. Maciej Nowak)

W książce dotykasz też tematu gaslightingu, czyli jak piszesz, formy psychicznej manipulacji polegającej na zasianiu w ofierze wątpliwości wobec własnej pamięci czy percepcji”. Opowiadasz o nim przez pryzmat własnych doświadczeń, kiedy najbliższe ci osoby – ówczesny chłopak i przyjaciółka – próbowały wmówić ci nawrót choroby. Trudno zbudować zaufanie do innych po takim doświadczeniu?

Pierwszy rok po tym wydarzeniu był naprawdę trudny. Jeśli ktoś stosuje wobec ciebie gaslighting, przez jakiś czas wątpisz dosłownie we wszystko. Czy to, co myślisz, jest prawdziwe? Skąd możesz mieć co do tego pewność, skoro podważają ją najbliższe ci osoby? To dlatego tak ważne jest, żeby mieć odpowiednie wsparcie i kwestie budzące wątpliwości weryfikować z naprawdę zaufanymi ludźmi. Mimo tego doświadczenia od początku wiedziałam, że nie chcę się wyzbywać otwartości w stosunku do innych. Staram się pielęgnować w sobie wiarę, że świat jest dobry i że los mi sprzyja. Nie chcę mieć asekuracyjnej postawy wobec ludzi, nie chciałabym myśleć, że chcą dla mnie źle. Moje życie byłoby wtedy naprawdę smutne.

Co chciałabyś, żeby ludzie wynieśli z „Clou”?

Będzie dla mnie sukcesem, jeśli czytelnicy znajdą w książce choć jedno zdanie, które zostanie z nimi na dłużej albo w jakiś sposób wpłynie na ich sposób myślenia na temat różnych kwestii. Pamiętam, jak w „Małym życiu” Hanyi Yanagihary trafiłam na słowa: „Przedmioty psują się i czasami są naprawiane, ale w większości przypadków uświadamiamy sobie, że bez względu na to, co się zniszczyło, życie układa się na nowo, by zrekompensować nam stratę, niekiedy w sposób cudowny”. Reszta książki nieszczególnie mi się podobała, więc przeczytałam 830 stron, by odnaleźć to jedno, istotne dla mnie zdanie.

Co w sobie lubisz najbardziej?

Sposób, w jaki myślę. Co zabawne, bo przecież kiedyś tak bardzo mi to przeszkadzało, tak bardzo tego nie lubiłam. Dzisiaj wiem, że jestem dla siebie najlepszym towarzystwem i z przyjemnością spędzam ze sobą czas. Rozumiem, jak dużo mam do zaoferowania, i żałuję, że kiedyś tego nie widziałam.

(Fot. materiały prasowe)
Kara Becker
Proszę czekać..
Zamknij