Znaleziono 0 artykułów
26.06.2019

Cud bostoński z Kevinem Baconem

26.06.2019
Kadr z serialu „Miasto na wzgórzu” (Fot. Materiały prasowe HBO)

Tak, „Miasto na wzgórzu” to kolejny serial kryminalny o zepsutym agencie FBI, ale to nie jest serial taki jak inne.

Terkocze jak najęty, pozwala sobie na seksistowskie i rasistowskie komentarze, zdradza żonę, a do tego jest skorumpowanym agentem FBI. Zakochacie się w nim. Bohater nowego serialu pokazywanego na HBO to uosobienie wzoru męskości, który szybko kruszeje w epoce #metoo, ale nie sposób nie polubić tego typa. Drażni nas, ale ma w sobie coś, co sprawia, że poszlibyśmy za nim w ogień. Gra go Kevin Bacon. Powiedzieć, że dobrze gra, to nic nie powiedzieć. Bardzo możliwe, że to jego najlepsza rola w karierze.

Aktor w wywiadach bez ogródek mówił o tym, że scenariusz początkowo zniechęcił go do wzięcia tej roli. Jego bohater wydał mu się zbyt rozgadany. Bacon śmiał się, że kwestii było za dużo, żeby nauczył się ich sześćdziesięciolatek. Z drugiej strony kryminalne wątki przypomniały mu najlepsze filmy Martina Scorsesego i Sidneya Lumeta. Uwielbia je i plułby sobie w brodę, gdyby projekt wypalił. Miał nosa. „Miasto na wzgórzu” po pierwszych odcinkach zebrał świetne recenzje. Największym komplementem są porównania do wybitnego „Prawa ulicy” („The Wire”). To Mount Everest dla każdego twórcy serialu kryminalnego.

Kadr z serialu „Miasto na wzgórzu” (Fot. Materiały prasowe HBO)

Co prawda trudno ocenić dziesięcioodcinkową produkcję na podstawie trzech odcinków udostępnionych do recenzji przez HBO, ale trzeba przyznać, że porównanie do kultowego dzieła Davida Simona nie jest na wyrost. „Miasto na wzgórzu” w podobny sposób przedstawia skomplikowane procesy społeczne. Dzięki niemu śmiało można zaryzykować tezę, że lata 90. wracają do popkultury w bardzo dobrym stylu. To właśnie wtedy rozgrywa się akcja serialu przypominającego o brutalnych zabójstwach, które podnosiły ponure statystki ówcześnie jednego z najbardziej niebezpiecznych amerykańskich miast – Bostonu. „Miasto na wzgórzu” to iskrząca się czarnym jak smoła humorem opowieść o czasach, które przyniosły Ameryce Backstreet Boys, modę na styl grunge, aferę „rozporkową” z udziałem prezydenta USA, eksplozję epidemii AIDS, przemocy i korupcji w miastach. 

Kadr z serialu „Miasto na wzgórzu” (Fot. Materiały prasowe HBO)

Bacon gra agenta FBI Jackiego Rohra. Faceta, który uważa, że droga do nieba prowadzi przez piekło. Kierując się zasadą „cel uświęca środki”, dopuszcza się przestępstw, aby walczyć z przestępcami. Ma twardą skórę, koledzy w środowisku stoją za nim murem. Jego niekonwencjonalne metody pracy napotykają opór nowego, ambitnego prokuratora Decourceya Warda (Aldis Hodge), idealisty chcącego za wszelką cenę trzymać się litery prawa. Konflikt między nimi zaowocował najlepszymi scenami w pierwszym odcinku serialu. Panowie, rzecz jasna, będą musieli zawrzeć (kruchy) sojusz, aby zmierzyć się z bostońskimi bandziorami. Ich wrogami są bezwzględny gang napadający na opancerzone samochody i, jak się później okazuje, ludzie z ich środowiska. Ludzie tacy sami jak oni.

Kadr z serialu „Miasto na wzgórzu” (Fot. Materiały prasowe HBO)

Producentami serialu są Ben Affleck i Matt Damon. Ten pierwszy ma na koncie reżyserię filmu „Miasto złodziei” pokazującego dekadę temu przestępcze oblicze Bostonu. „Miasto na wzgórzu” skupia się na wydarzeniach poprzedzających słynny „cud bostoński”. W pierwszej połowie lat 90. wprowadzono tam w życie program zmian, które systemowo zmieniły oblicze miasta, dziś postrzeganego jako wzór walki z zorganizowaną przestępczością.

Na szczęście „Miasto na wzgórzu” nie jest serialem edukacyjnym. Co prawda dialogi nie są w nim tak wybitne jak we wspomnianym „Prawie ulicy”, ale twórcy Chuck MacLean i zdobywca nagrody Emmy Tom Fontana („Wydział zabójstw Baltimore”) zrobili wszystko, żeby uwiarygodnić historię, czego efektem jest to, że aktorzy mówią z charakterystycznym bostońskim akcentem.

Pierwszy odcinek, który udostępnił HBO, rozbudza apetyt. Największym plusem jest świetny duet Bacona z Hodgem. Wiele wskazuje na to, że w kolejnych odcinkach coraz większy głos będą miały także ich serialowe żony grane przez Jill Hennessy i Lauren E. Banks. „Miasto na wzgórzu” uzmysławia również, jak wielki potencjał drzemie w latach 90. Aż prosi się o wieloodcinkową epopeję o tym, jak z współczesnej perspektywy wygląda ta szalona dekada w Polsce. Polskie najntisyto terra incognita w polskim filmie i serialu. Warto wreszcie rzucić na nie trochę światła.

Łukasz Knap
Proszę czekać..
Zamknij