Znaleziono 0 artykułów
30.12.2019

„Deerskin”: Obiekt obsesji

30.12.2019
Kadr z filmu" Deerskin" (fot. materiały prasowe)

Surrealistyczna czarna komedia w reżyserii Quentina Dupieux z Jeanem Dujardinem i Adèle Haenel w obsadzie głównym bohaterem uczyni mężczyznę z obsesją na punkcie pewnej zamszowej kurtki. Produkcja oczarowała już widzów na festiwalu w Cannes i na Nowych Horyzontach, od dzisiaj czaruje też polską publiczność w kinach. 

Nieujarzmiona wyobraźnia, która objawia się w pomysłach wywołujących skrajne emocje – od zachwytu do kompletnego niezrozumienia. Quentin Dupieux, znany również jako Mr. Oizo, jest jednym z tych artystów, których twórczość albo przyjmuje się z dobrodziejstwem inwentarza, albo całkowicie się ją odrzuca. W 1999 roku w dwie godziny stworzył na syntezatorze prosty beat, który podbił listy przebojów w całej Europie. Prosty, wyreżyserowany przez Francuza wideoklip do „Flat Beat”, w którym żółta maskotka Flat Eric siedzi w eleganckim biurze i wybija głową rytm kawałka, stał się muzycznym fenomenem. Był jak powiew świeżego powietrza w operującej powtarzalnymi i przewidywalnymi schematami branży teledyskowej. Gdy Flat Eric gibał się do stworzonego naprędce kawałka, byłam rozkochaną w MTV 11-latką. O niczym innym tak nie marzyłam jak o maskotce żółtego stwora. Potrafiłam w oczekiwaniu na ukochany teledysk przez długie godziny wpatrywać się w ekran telewizora jak zahipnotyzowana. Zdumiona, że gdzieś pomiędzy zrealizowanymi z pompą klipami gwiazd jest miejsce na coś tak prostego, a jednak dziwnego i fascynującego.

Kadr z filmu "Deerskin" (fot. materiały prasowe)

Podobny efekt towarzyszy mi nieodmiennie podczas seansów kolejnych filmów Dupieux. Francuz, korzystając ze schematów kina gatunkowego, tworzy rządzące się absurdalną logiką koncepty, wobec których tradycyjne narzędzia analityczne są bezużyteczne. Kawałek gumy o magicznych mocach i żądzy zabijania z „Morderczej opony”, poszukiwania psa, które obierają mocno niespodziewany kierunek w „Wrong”, wielopiętrowa horrorowa intryga obśmiewająca branżę filmową w „Reality” – Dupieux od lat funkcjonuje w trudnej do zdefiniowania kinowej niszy, gdzieś na styku stylu lynchowskiego surrealizmu, podbitego melancholijną nutą, i horrorów klasy B. Bawi się filmową formą, w centrum swoich kinowych opowieści stawiając z pozoru zwyczajne przedmioty. Ich oderwana od rzeczywistości rola w narracji rozgałęzia się w barokową sieć kontekstów.

Kadr z filmu "Deerskin" (fot. materiały prasowe)

Nie inaczej jest w „Deerskin”, w którym mieszają się pierwiastki horroru, czarnej komedii i całkiem realistycznej opowieści o popadaniu w szaleństwo. Tutaj rekwizytem napędzającym fabułę jest zamszowa kurtka z frędzlami, obiekt obsesji Georges’a (Jean Dujardin). Bohater nawiązuje z ubraniem więź, filmuje je podręczną kamerką, zaczyna z nim rozmawiać. Podczas jednej z takich „pogawędek” ubranie wyznaje mężczyźnie, że pragnie być jedyną kurtką na świecie. Świetnie się składa, bo Georges chciałby być jedynym człowiekiem na świecie, który nosi kurtkę. Swój cel będzie próbował osiągnąć za pomocą kamery i wspólnie z Denise (Adèle Haenel), barmanką marzącą o karierze montażystki filmowej. Podszywając się pod wybitnego reżysera pracującego nad swoim opus magnum, Georges będzie namawiał kolejne spotykane przez siebie osoby, by zrezygnowały z noszenia kurtek. Wkrótce filmowiec amator wpadnie na znacznie bardziej efektywny sposób pozbycia się konkurencji.

Kadr z filmu "Deerskin" (fot. materiały prasowe)

Francuski reżyser gwiżdże na wymogi gatunku, tworząc interesująco połamany film, w którym każde kolejne ujęcie jest niespodzianką. Autor „Morderczej opony” sprytnie igra z oczekiwaniami widza, zagłębiając się coraz mocniej w trawiony chorobą umysł bohatera i odcinając kolejne nitki łączące go z rzeczywistością. „Deerskin” to zresztą prawdziwy popis Jeana Dujardina, który przy pomocy subtelnych narzędzi dodaje popadającemu w szaleństwo mężczyźnie zaskakującej głębi. Dzielnie sekunduje mu Adèle Haenel, która kilka miesięcy temu zachwyciła w nagrodzonym w Cannes „Portrecie kobiety w ogniu” Céline Sciammy. I choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że te filmy nie mogłyby być od siebie bardziej różne, wchodzą one ze sobą w przewrotny dialog na temat dynamiki relacji między artystą a muzą, mistrzem a asystentką.

Kadr z filmu "Deerskin" (fot. materiały prasowe)

W jednej ze scen „Deerskin”, podczas rozmowy w barze, Denise mówi Georges’owi, że kiedyś w ramach ćwiczenia przemontowała „Pulp Fiction” Quentina Tarantino, układając poszczególne sceny w porządku chronologicznym. – Rezultat był beznadziejny – przyznaje dziewczyna ze śmiechem. – Wcześniej wszystkie sceny były pomieszane. Właśnie to było w nim ciekawe – podsumowuje. Właśnie takie pomieszanie czyni Dupieux festiwalowym ulubieńcem.

Małgorzata Steciak
Sortuj wg. Najnowsze
Komentarze (2)

Jan Czapski30.12.2019, 16:44
Dobry

Wczytaj więcej
Proszę czekać..
Zamknij