Znaleziono 0 artykułów
21.01.2019

Dekada wyzwań czy wyzwanie dekady: #10yearschallenge

21.01.2019
(Fot. Getty Images)

#10yearschallenge, czyli zabawa w mediach społecznościowych w zestawianie zdjęć sprzed dekady i z wczoraj, to realne wyzwanie czy błahostka? W trywialnym memie zawiera się kawałek życia, ale też spory ładunek niespełnionych marzeń i opresyjnych oczekiwań.

Sposoby wrzucania swoich zdjęć na Facebooka i Instagram w ramach #10yearschallenge są dwa. Jeden prześmiewczy: patrzcie, jaki byłem zabawny dekadę temu, opalony i z pasemkami udającymi ombre. Nie mówiąc już o ubraniach: spodnie jak z haremu do marynarskich pasków i butów na obcasie przypominającym duży klocek Lego. A w każdym razie takie zestawienie wyskoczyło mi, gdy wpisałam w Google: „Najgorsze trendy w modzie 2009”. Druga opcja w wyzwaniu na dziesięciolecie jest bardziej opresyjna, chociaż na pierwszy rzut oka wygląda cukierkowo. Można ją podsumować krótkim okrzykiem, który przewija się w komentarzach: „Nic się nie zmieniłeś/zmieniłaś!”. Jak w komentarzu, którym Reese Witherspoon opatrzyła swoje zestawienie zdjęć: „Time sure does fly when you are having fun!”, czyli w wolnym tłumaczeniu: „Czas leci, gdy dobrze się bawisz”.

Radosne zachwyty nad niezmienionymi rysami twarzy i nagradzanie brawami aktualnych stylizacji dziesięciokrotnie bardziej udanych niż te o 10 lat starsze to naturalna reakcja na zabawny mem influencerki czy koleżanki. Hurraoptymizm ma jednak drugie dno. Wspiera przekonanie, że starzenie się jest dramatem, którego da się uniknąć przy odpowiednio zbilansowanej diecie z jarmużu i spiruliny, wzmocnionej regularnymi przysiadami. Nic bardziej błędnego. 10 lat to nie epoka, ale okrągła liczba i niemal jedno pokolenie. Taki czas odciska na nas piętno. Zostawia ślad, i dobrze ‒ tym lepiej, jeśli jest to progres w rozwoju czy walce z własnymi nawykami i ograniczeniami. Przepracowanie myśli i doświadczeń kolekcjonowanych przez 10 lat to dopiero wyzwanie, znacznie większe niż wyprasowanie czoła botoksem lub odpowiednio dobranym filtrem. Dojrzewanie nie jest jednak uznane za proces atrakcyjny wizualnie, chyba że w wymiarze zamiany nieforemnej marmurkowej kurtki na pudełkowy żakiet ze stycznia 2019.

Kilka dni temu Kate O’Neill, publicystka specjalizująca się w nowych technologiach i autorka książki „Tech Humanist”, w szeroko komentowanym wpisie na Twitterze i rozwijającym go artykule w „Wired” podkreśliła jeszcze jeden aspekt #10yearschallenge: algorytmy Facebooka pozwalające na rozpoznanie twarzy. Publikując swoje najnowsze zdjęcia zestawione z tymi starszymi o dziesięć lat, dostarczamy kolejnych danych o sobie i precyzyjnych wizualizacji naszych twarzy, które mogą w przyszłości posłużyć systemowi do identyfikacji. Apokaliptyczna wizja? Być może. Z drugiej strony, upływ czasu może być zbawienny i jego dokumentowanie bywa budujące. Tak stało się w przypadku Katie Piper, prezenterki TV, która pokazała zestawienie zdjęcia sprzed 10 lat. Na pierwszym jest w kominiarce, dochodzi do siebie po operacji po oblaniu jej kwasem. Na zdjęciu z tego roku spogląda na nas wyleczona uśmiechnięta 35-letnia kobieta. Całość opatrzona jest komentarzem: „Nie pozwalajmy, by #10yearschallenge wywoływało w nas niepokój z powodu starzenia. To wielki przywilej”. Obawiam się, że przestawienie się na takie myślenie może nam zająć nieco więcej niż dekadę.

Alicja Wysocka-Świtała
Proszę czekać..
Zamknij