Znaleziono 0 artykułów
07.04.2022

Ukraiński model Ivan Honzyk wstąpił do wojska: „Tu jestem potrzebny”

07.04.2022
Fot. Archiwum własne

„Ukraińcy bronią nie tylko naszego kraju, lecz także wartości: wolności, godności, ekspresji” – napisało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy na Instagramie przy jego zdjęciu. Ivan Honzyk ma zaledwie 26 lat – i jest to druga wojna w jego życiu. W 2015 roku, jako absolwent szkoły medycznej, podpisał kontrakt z Siłami Zbrojnymi Ukrainy i pracował przez rok w strefie walk w Donbasie. Pod koniec służby, jak sam mówi, oddał się twórczości. Przeniósł się do Kijowa, został wizażystą, pracował w modelingu i tańczył pole dance. 24 lutego wojna wróciła do jego życia. Wysłuchaliśmy historii Ivana.

Medycyna nie była moim marzeniem. Poszedłem na studia medyczne w Geniczesku, skąd pochodzę, bo taka była rodzinna tradycja. Moja matka pracowała jako pielęgniarka, a wśród bliskich byli lekarze. Poza tym do college’u miałem dość blisko (śmiech).

Zaraz po ukończeniu nauki w 2015 roku podpisałem kontrakt z Siłami Zbrojnymi Ukrainy (SZU). To była świadoma decyzja. Najpierw zostałem skierowany do pracy w szpitalu w Charkowie, a zaledwie kilka miesięcy później wysłano mnie do strefy ATO, czyli wojny w Donbasie. Była to druga linia obrony, obwód doniecki, w pobliżu Bachmutu. Spędziłem tam rok, a następnie przyjechałem do Kijowa. Przez trzy lata moja kariera nabierała rozpędu – kiedy zaczynałem, byłam pielęgniarzem, a w stolicy otrzymałem już specjalizację medyczną i pracowałem jako starszy radiolog na oddziale tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego w szpitalu wojskowym.

W 2018 roku mój kontrakt z SZU wygasł i rzuciłem medycynę. Zdawałem sobie sprawę, że bardziej niż medykiem jestem osobą z artystyczną duszą. Czułem to już wcześniej, ale jako 16-latek z Geniczeska nie wiedziałem, że istnieją zawody takie jak wizażysta czy model (śmiech). Wtedy w ogóle nie rozumiałem, że mam perspektywy w sferze twórczej, więc poszedłem utartą ścieżką.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Ivan_7 (@honzykivan7)

Przecież rozumieliśmy, że będzie wojna

Jeszcze w trakcie pracy w charkowskim szpitalu ukończyłem szkołę modelingu i próbowałem swoich sił jako fotomodel, stawiałem pierwsze kroki w branży. Później, w Kijowie, było łatwiej, bo możliwości rozwoju jest więcej. Nadal miałem wtedy kontrakt z Siłami Zbrojnymi Ukrainy, ale był też czas wolny, więc zrobiłem kursy wizażu. Zanim się na nie zdecydowałem, odwiedziłem wszystkie agencje modelingowe, ale nieco się zawiodłem.

Przez mniej więcej dwa lata przed COVID-em rozwijałem się w branży kosmetycznej. Pracowałem jako konsultant w strefie beauty kijowskiego centrum handlowego TSUM, a następnie kierowałem salonem kosmetycznym w innej galerii. Dalej pracowałem w modelingu, ale raczej dla siebie; opanowałem też pole dance. Od zawsze inspirują mnie kreatywni ludzie i ich twórczość, na przykład piosenkarka Tina Karol – utalentowana, odważna, silna. W 2013 roku jej mąż zmarł na raka, a w tym samym czasie nowotwór zabrał mojego ojca – Tina stała się dla mnie wzorem.

Niestety, pandemia zweryfikowała moje plany. Przez jakiś czas salony kosmetyczne były zamknięte, a ja musiałem wrócić do medycyny, aby się utrzymać. 23 lutego zgłosiłem się do punktu rejestracji wojskowej – przecież rozumieliśmy, że będzie wojna. Chciałem iść do szpitala jako lekarz wojskowy, ale z powodu biurokratycznych niuansów się nie udało, więc poszedłem do punktu obrony terytorialnej (TrO) i tam podpisałem umowę. 24 lutego po prostu spakowałem rzeczy i przyszedłem do kwatery głównej. Jestem zastępcą kierownika jednostki medycznej.

Jestem wojskowym w rezerwie – jasna sprawa, że to my podlegamy mobilizacji w pierwszej kolejności. Tak, miałem możliwość opuszczenia Ukrainy w pierwszych dniach wojny, wiele osób mnie zapraszało, a nikt wtedy specjalnie nie trzymał mężczyzn w kraju. Nie widzę sensu w ucieczce. Tu jestem potrzebny – i dlatego zostaję.

Fot. Archiwum własne

Dwie radykalnie odmienne kreacje, w których czuję się harmonijnie

Kilka dni temu zrobiłem kolaż i opublikowałem go na Instagramie. Są to moje dwa zdjęcia, jakby dwa różne życia. Na tym po lewej – moje artystyczne oblicze: jestem w szpilkach, widać, że fascynuje mnie pole dance. Po prawej jestem w mundurze wojskowym. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że mój post wywoła na Instagramie takie ogromne poruszenie – udostępniło go tysiące ludzi. Zastanawiam się: czy zachowałem się właściwie? Wiele osób mówi, że zrobiłem to dla PR-u, aby skupić na sobie uwagę. Ale tak nie jest. Po prostu zestawiłem dwie radykalnie odmienne kreacje, w których czuję się harmonijnie. Jest mi źle, kiedy ktoś pisze w mediach społecznościowych: „Armia zrobiła z ciebie mężczyznę”. Hej, ludzie, czuję się komfortowo i tak, i tak! Jestem na zdjęciu po prawej i po lewej stronie!

Oczywiście w 2015 roku, podczas pierwszej służby, byłem już świadomy swojej orientacji seksualnej, ale nie mówiłem o niej głośno, nie publikowałem niczego w mediach społecznościowych. W sumie nie miałem czego publikować – nie pracowałem wtedy w branży kreatywnej i nie miałem nic do pokazania, na przykład moich sukcesów w pole dance czy branży beauty. Większość moich kolegów w wojsku oczywiście się domyślała, ale nie miałem problemów z tego powodu.

Teraz wybrałem ścieżkę publiczną – nie ze względu na PR, ale dlatego, że zajmuję się twórczością i przyzwyczaiłem się do dzielenia się swoją pracą na Instagramie. Cała społeczność wojskowa, z którą teraz współpracuję i utrzymuję kontakt, ogląda moje relacje, więc widziała to viralowe zdjęcie. Zgotowali mi owacje na stojąco. Nigdy nie doświadczyłem dyskryminacji w środowisku wojskowym. Ale tak naprawdę to zależy też od ciebie, jak to postrzegasz.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Ivan_7 (@honzykivan7)

Wojenne rytuały

Pięć pierwszych dni tej wojny było dla mnie straszne – na początku mało kto rozumiał, co się dzieje. Nawet w strefie ATO czułem się bezpieczniej. Tym razem poczucie zagrożenia było zawsze, bałem się ciemności. Obecnie czuję się pewnie, a ciemność polubiłem, ponieważ wieczór to spokój. Można zdjąć ciężkie buty i mundur, założyć dres i stworzyć przytulną, na pozór domową atmosferę.

Na wojnie pomagają rytuały, ja również mam własne. Ze spokojnego życia zostało mi jeszcze pół buteleczki serum do twarzy Genosys. Każdego wieczoru nakładam je na twarz. Dopóki masz możliwość, musisz o siebie dbać. Już tak mam: jeśli coś jest nie tak w moim wyglądzie, nie jestem w stanie funkcjonować. Porządek we wszystkim jest dla mnie bardzo ważny. Mój dzień zaczyna się o piątej rano, bo wolę gorący niż zimny prysznic. Od razu przypominam sobie doświadczenia z życia studenckiego w akademikach.

Mój Instagram, moja rozpoznawalność to okazja do pomocy: szansa na znalezienie niezbędnych leków u wolontariuszy, dodatkowych plecaków medycznych z wyposażeniem. To się sprawdza i w pewnym sensie z tego korzystam. Nie planuję pracować w zawodzie medycznym w przyszłości, nie chcę być lekarzem przez całe życie – mimo wszystko zamierzam tworzyć. Ale najpierw wygramy, a potem porozmawiamy.

Nie czuję lęku, właściwie nie myślę o strachu. Boję się jedynie o ojczyznę, mój Geniczesk nadal pozostaje terytorium okupowanym. Tam jest mama...

Artykuł po raz pierwszy ukazał się na Vogue.ua.

Redakcja Vogue.ua
Proszę czekać..
Zamknij