Znaleziono 0 artykułów
24.03.2020
Artykuł partnerski

Dogłębny masaż bez wychodzenia z domu

24.03.2020
(Fot. Materiały prasowe)

Pranamat ECO, czyli mata do masażu akupresyjnego, to ostatni krzyk mody. Postanowiliśmy sprawdzić, czy naprawdę działa.

Sztuka akupresury, doskonalona od siedmiu tysięcy lat, wciąż jest w rodzimych Chinach bardzo popularna. Teoria, zgodnie z którą uciskanie punktów na ciele człowieka, ma pobudzać układ nerwowy, krwionośny i limfatyczny, a przez to wzmacniać ich działanie i ogólną homeostazę organizmu, a przy tym relaksować, ma swoje potwierdzenie w badaniach. O skuteczności zapewniają też rzesze entuzjastów, którzy regularnie odwiedzają gabinety specjalistycznego masażu. Pokusa przeprowadzenia zabiegu samodzielnie, o dowolnej porze, we własnym domu, jest bardzo duża. Dlatego na własnej skórze postanowiliśmy sprawdzić ostatni krzyk mody –  Pranamat ECO.

(Fot. Materiały prasowe)
(Fot. Materiały prasowe)

Technika małych kroczków

Pierwsza myśl: zestaw jest śliczny. Krótka mata i poduszka zostały powleczone mięsistą, naturalną tkaniną, którą pokrywa łączka wypukłych kwiatów lotosu. Dopiero, kiedy biorę je do ręki, przekonuję się, jak ostre mają krawędzie. Tworzywo jest oczywiście hipoalergiczne. 
Mata jest sprężysta, ale dość twarda. Do wypełnienia użyto włókna kokosowego. Za to poduszeczka łatwo dopasowuje swój kształt do ucisku, bo w środku ma nasiona gryki. 
Naturalne materiały są nie tylko ekologiczne, ale mają doskonałe właściwości – nie uczulają, są lekkie i nie pochłaniają zapachów.

Druga myśl: to będzie proste i szybko się znudzę. To okazuje się nieprawdą. Bo leżenie na macie, choć wydaje się bajecznie proste, wymaga  odrobiny wprawy.
Zgodnie z zaleceniami z małej instruktażowej książeczki, którą dołączono do produktu, zamiast na twardej podłodze, matę kładę na miękkim materacu łóżka. Choć uwielbiam masaże, jestem raczej delikatna, dlatego do pierwszej sesji podchodzę w cienkim bawełnianym t-shircie i leginsach. Dzięki temu pierwsze zetknięcie z „kłującymi” kwiatami lotosu, będzie łagodniejsze. Najpierw przyzwyczajam skórę, dotykając faktury maty dłońmi, później kładę się i wsuwam pod głowę poduszkę, która łatwo dopasowuje się do kształtu głowy. Kiedy czuję, że jestem już gotowa, unoszę ciało i kładę ramiona, plecy i pośladki na macie. Nogi, które są zgięte w kolanach, mocno dotykają podłoża stopami. Po minucie delikatnie się podnoszę, leżenie dłużej przekracza moje możliwości… Na razie. Przyjemne mrowienie sprawia, że się nie zrażam. Po chwili próbuję znowu. I jeszcze kilka razy w ciągu dnia. 

(Fot. Materiały prasowe)

Nowy rytuał

Następnego ranka potrafię już położyć się na macie nago, ale moja sesja jest bardzo krótka – nie przekracza półtorej minuty. Choć moje plecy są czerwone, a ja lekko syczę, wypuszczając z wysiłku powietrze, eksperyment jest tak przyjemny i relaksujący, że moją ambicją staje się jak najszybsze oswojenie ciała z matą. Przez kolejne dni powtarzam ćwiczenia. Już teraz kładę matę na podłodze, ale zawsze stosuję ten sam układ ciała. Z każdą sesją obserwuję imponujący postęp. Po tygodniu „czując” matę, potrafię skupić się już na oddechu i odpłynąć myślami. To głęboki relaks dla ciała i umysłu, który może trwać nawet 30-40 minut.
To czas, który spędzam z zamkniętymi oczami, wsłuchując się w muzykę. Ale jak się przekonuję, rozmawiając ze znajomymi, którzy nie zawsze mają czas, sesje masażu na macie można modyfikować według potrzeb. 

Jeśli mamy ochotę poczytać książkę, położę matę na fotelu i „zrobię masaż” w pozycji siedzącej. Jeśli muszę popracować przy komputerze, podsuwam matę pod stopy. Przy dłuższej praktyce na macie można położyć się wrażliwszą stroną – ud i brzucha, siedząc bokiem albo przesunąć pod wyprostowane łydki. I tak w nieskończoność, bo tu nie ma żadnych zasad i ograniczeń. Można otworzyć się na kreatywność, bo najlepszym przewodnikiem jest nasze własne ciało. Przez te ćwiczenia zaczynamy go uważniej słuchać.
Nagrodą jest głębokie odprężenie i przyjemność, a w dłuższej perspektywie – elastyczna i promienna skóra.

(Fot. Materiały prasowe)

Bilans korzyści

Korzystne dla zdrowia działanie maty to nie puste deklaracje. Potwierdzają je wyniki badań klinicznych, które 2014 roku przeprowadzono w Instytucie Medycyny Klinicznej i Eksperymentalnej Uniwersytetu Łotewskiego pod kierunkiem dr Dzintry Vavere.
W pierwszej części w badaniach laboratoryjnych naukowcy stwierdzili, że używanie maty znacznie zwiększa intensywność przepływu krwi w całym ciele. Stymuluje lokalne procesy metaboliczne (w tkankach w obszarze, na którym jest stosowany zmniejsza stany zapalne mięśni i stawów). A dodatkowo zwiększa produkcję beta-endorfin, które są naturalnymi środkami przeciwbólowymi.
W drugiej części badań maty przekazano grupie testerów, którzy po 30 dniach regularnego stosowania przez zaledwie 20 minut dziennie wypełnili szczegółową ankietę. Z eksperymentu jasno wynika, że Pranamat obniża dolegliwości pleców – u 70 proc. ankietowanych ból pleców całkowicie zniknął. Podobnie jak ból głowy, który u 80 proc. badanych zmniejszył się lub całkowicie zniknął. Wszyscy badani zauważyli poprawę nastroju. Stali się bardziej wypoczęci i mniej apatyczni, co zapewne łączy się z ich odpornością na stres. 90 proc. odnotowało, że lepiej sobie radzi z tego typu psychicznym napięciem.
A jeśli nawet te wszystkie argumenty nie okażą się przekonujące i mata nie przypadnie komuś do gustu, w ciągu 30 dni od zakupu może ją po porostu odesłać, otrzymując zwrot pieniędzy.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij