Znaleziono 0 artykułów
02.08.2022

„Dziewczyństwo”: Patriarchat to surwiwal

02.08.2022
Fot. Getty Images

Książka Melissy Febos to opowieść o trudach związanych z byciem kobietą. O tresowaniu do zaspokajania cudzych potrzeb, byciu obiektem seksualnym, niechcianym dotyku i nauce akceptacji własnego ciała.

W pierwszym eseju, zatytułowanym „Skaryfikacje”, Melissa Febos w formie utworu lirycznego opisuje migawki z okresu dojrzewania. Tak, jakby tradycyjne pisanie reporterskie było dla niej niewystarczające. Albo jakby dopiero z perspektywy lat autorka potrafiła nazwać pewne wydarzenia z dzieciństwa oraz wczesnej młodości i mogła odpowiednio je sklasyfikować. Pisze o tym, jak w szkolnej szatni uczyła się przebierać bez rozbierania; o oparzeniach gorącym piekarnikiem. Bo przecież „lepiej samej wybrać sobie ból, zanim on wybierze ciebie”; o teście na ciotę; o chłopięcej przemocy i bezwzględności; wreszcie o pierwszych próbach heroinowych i pierwszych zarobionych pieniądzach pracą seksualną. W jednym z wywiadów Febos nazywa rozpoczynający jej książkę esej maleńkim puzzlem, który niespodziewanie wskoczył na miejsce, dopełniając obraz jej życia. Każdą migawkę nazywa też dziurką od klucza. Zaglądamy przez nią, aby dowiedzieć się więcej. 

Fot. Wyd. Czarne

Niektóre tematy Febos poruszała już wcześniej. Ponad dekadę temu debiutowała książką „Whip Smart”, w której opisywała swoje doświadczenie pracy seksualnej. Wtedy zalała ją fala drwiących komentarzy. Mówiono, że nie jest pisarką, tylko byłą pracownicą seksualną, której wzięło się na wspomnienia. Następna książka, „Abandon Me”, tym razem koncentrująca się na wychowywaniu przez ojca kapitana statku, została obsypana nagrodami, co ugruntowało pozycję autorki na rynku literackim. Dziś mało kto podważa jej kompetencje, a sama Melissa wykłada na uniwersytecie stanowym w Iowa. 

„Dziewczyństwo” składa się z ośmiu esejów, w których autorka wraca do momentu granicznego, kiedy dziewczęce ciało wkracza w okres dojrzewania. Sama zaczęła rozwijać się wcześniej od rówieśniczek, bo już w wieku 11 lat. Jej ciało stawało się pełniejsze, kobiece, co otwierało cały wachlarz reakcji, od podziwu przez zazdrość i seksualizację po wrogość i nienawiść. Febos pisze: „Moje ciało dosłownie zmieniało się, w zależności od tego, kto patrzył, jak u superbohaterki albo potwora”. Tylko w domu jej ciało było inne niż poza nim. Bezpieczne, zaopiekowane i nieoceniane. Było, jak mówi autorka, głębsze, bo nieograniczone jedynie do męskiego wzroku i dotyku. Wolne też od slut-shamingu, którego doświadczała każdego dnia, zarówno od chłopców, jak i dziewczyn. Do czasu. 

Pewnego razu po powrocie ze szkoły nastoletnia Melissa zaczęła pełnić dyżury przy telefonie. Coraz częściej koleżanka ze szkoły dzwoniła tylko po to, by wydyszeć do słuchawki: „Ty jebana zdziro!”. Metka „dziwki” przylgnęła do dziewczyny na dobre. Nie tylko przez odstające od normy ciało i wiele deprawujących zbliżeń z chłopakami i mężczyznami. Ale przez snutą o niej opowieść. Bo dojrzewanie, jak pisze Febos, to też czas, gdy chłopcy uczą się męskiego przywileju i poznają możliwości, jakie on za sobą niesie. Skoro mówią, że jedyne, co chcesz robić, to uprawiać seks, to tak rzeczywiście musi być. 

Melissa Febos: „Miłość do siebie jest instynktem, tak samo zwierzęcym, jak każdy inny”

Od tego czasu zaczął kształtować się sposób, w jaki Melissa widziała swoją rolę w społeczeństwie. Była ona służalcza wobec mężczyzn. Zmuszała do kwestionowania własnego zdania. Do tego stopnia, że kiedy jako młoda dorosła Febos kilkukrotnie doświadczyła stalkowania, bała się donieść na oprawcę policji. A co jeśli to tylko jej wyobrażenia? Mówi, że współpracowała z otoczeniem, nienawidząc swojego ciała. Poruszająco pisze: „Obserwowałam je, krytykowałam i poniżałam bezustannie, nawet w snach. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie czułam takiej wrogości wobec jakiejkolwiek istoty”. Febos nie jest sama w autonienawiści. W swoich esejach dopuszcza do głosu inne kobiety, te zaznajomione i te z popkultury, tworząc narrację o podobnych doświadczeniach – o własnym krytykanctwie, rasizmie, sprzężonym z szowinizmem, o molestowaniu, gwałcie. Chwilami „Dziewczyństwo” jest niczym przejmujące wademekum surwiwalowe, pomagające przetrwać w społeczeństwie patriarchalnym. Doradza, jak się ubierać, jak się zachowywać, co mówić, ile miejsca zajmować, aby nie prowokować potencjalnych oprawców. 

Mimo wszystko trudno nazwać książkę Febos jedynie mroczną. Autorka spogląda na swoje życie z perspektywy wielu lat, zdążyła zrozumieć już własną queerową tożsamość i prowadzi dobre, uprzywilejowane życie. To sprawia, że przez zgromadzone opowieści przebija iskra nadziei. W rewelacyjnym końcowym eseju „Les calanques” autorka dopuszcza dwie perspektywy. Obie łączy Francja, gdzie dzieje się akcja tego tekstu. We współczesnej części jest nagradzaną pisarką, dawno po odwyku. Przebywa w kolonii artystów, gdzie ma czas na rozmyślania o przeszłości. Wspomina czas, gdy jako zagubiona dwudziestoparolatka z Nowego Jorku uciekła do Francji od chłopaka, który, tak jak ona, był uzależniony od heroiny. Nad Sekwaną zaprzyjaźniła się z algierskim gejem. Dzieliła z nim nie tylko skłonności do narkotyków, lecz także do samonienawiści napędzanej przez hetero patriarchalną kulturę. Stworzyli coś na kształt idylli dla dwojga, w której mogli ukryć się przed otaczającym ich światem. Była to ułuda. 

Dojrzała Melissa patrzy z sympatią na naiwną siebie sprzed lat. Nie potępia jej. Wie, że tamten etap jest jednym z kluczowych momentów dla zrozumienia, że „miłość do siebie jest instynktem, tak samo zwierzęcym, jak każdy inny”. Febos w końcu zdobędzie siły, aby przeciwstawić się schematom socjalizacji. Spojrzy na dorastanie z nowej perspektywy. W swojej książce pokazuje, że jest to możliwe. 

„Dziewczyństwo”, Melissa Febos, tłumaczenie Martyna Tomczak, wydawnictwo Czarne

Jakub Wojtaszczyk
Proszę czekać..
Zamknij