Znaleziono 0 artykułów
12.12.2022

Ceremonie humanistyczne: Celebracja życia

12.12.2022
(Fot. Getty Images)

Ewa Pawlik, zajmująca się pochówkami humanistycznymi, właścicielka firmy „Pełnia. Ceremonie humanistyczne”, opowiada o swoich doświadczeniach związanych z pożegnaniami zmarłych. – Z tradycyjnych pogrzebów zwykłam wychodzić z myślą, że sama przygotowałabym te ceremonie zupełnie inaczej – mówi.

Pomysł na „Pełnię. Ceremonie humanistyczne” przyszedł do niej podczas stypy partnera przyjaciółki. To był kolejny pogrzeb, który Ewa Pawlik współorganizowała i kolejne doświadczenie pożegnania, jakie pozostawiało uczucie niedosytu. Formalnie wszystko było załatwione. Kwiaty, grabarze, stypa ze schabowym, ale w tym wszystkim brakowało zmarłego. – To był człowiek bardzo niezależny i niepokorny. Silna osobowość. A ksiądz podczas ceremonii nazwał go wiernym sługą. To ostatnie określenie, które mogłabym przypisać do naszego przyjaciela. Kiedy padły te słowa w kościele, słychać było pomruk niezadowolenia, gdzieniegdzie śmiech. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca podczas pogrzebów – tłumaczy Ewa Pawlik i opowiada, że jedynym elementem tego pogrzebu, jaki można było uznać za ludzki, był pęczek koperku, który rzuciła na trumnę przyjaciółka zmarłego. To ważny szczegół, bo on koperek uwielbiał. Szkoda jednak, że pożegnanie przyjaciela zawarło się jedynie w tym drobnym geście. – Podczas stypy znajoma zapytała, dlaczego nie zajmuję się organizacją pogrzebów zawodowo, a ja nagle poczułam, że po moim ciele rozchodzi się ciepło. Sama nigdy bym na to nie wpadła, ale ten impuls wystarczył, żeby wprowadzić maszynę w ruch – opowiada.

Całe swoje zawodowe życie Ewa zajmowała się organizacją dużych wydarzeń kulturalnych oraz dziennikarstwem. „Pełnia. Ceremonie humanistyczne” scaliła te doświadczenia i nadała im sens. – Pisanie mowy pogrzebowej niewiele różni się od tworzenia sylwetki znanej osoby do gazety. Tak samo muszę zrobić research, przeprowadzić wywiady, poczuć tę osobę i na końcu opisać. Podobnie jest z organizacją pochówku – tu też wykorzystuję wiedzę, którą zdobyłam, pracując przy koncertach czy festiwalach. Trzeba zadbać o każdy detal, przygotować alternatywne scenariusze, gdyby coś poszło nie tak, przeprowadzić próbę wydarzenia i zadbać o to, żeby wszystko poszło sprawnie – mówi Ewa. Jej usługa obejmuje kompleksowe przygotowanie pogrzebu. Od scenografii przez muzykę po przywitanie i pożegnanie gości.

Ewa lubi mówić, że projektuje doświadczenie i, rzeczywiście, do tego sprowadza się jej praca. Bo pogrzeb to nie tylko kwestie organizacyjne, dobór trumny czy koloru kwiatów, lecz także przeżycie, które ma duży wpływ na to, jaka będzie żałoba. – To zaskakujące, że tak dużą wagę przywiązujemy do urodzin, wesel czy celebracji różnych jubileuszy, a pogrzeb zostawiamy samemu sobie. To wcale nie musi tak wyglądać – przekonuje Ewa i opowiada o pochówku swojej babci, który jest dla niej ciepłym i wzmacniającym wspomnieniem. – Babcia odeszła w sędziwym wieku, więc byliśmy gotowi na jej śmierć. Stypa odbyła się w jej ogrodzie. Była pełnia lata, mnóstwo przyjaciół i rodziny, dobre jedzenie, długie rozmowy. To była celebracja jej życia. Nie było  rozpaczliwego smutku, tylko radość, że mogliśmy z nią tak długo być – dodaje.

(Fot. Getty Images)

W Amsterdamie świeckie pochówki stanowią 90 procent wszystkich ceremonii pogrzebowych

Oczywiście, sytuacje odejścia są różne. Czasem śmierć przychodzi nagle, często trudno się z nią pogodzić, bywa że bliscy nie mają przestrzeni na celebrację. Ewa wszystkie te rzeczy ustala podczas pierwszego spotkania z rodziną. Pyta, w jakim stopniu są gotowi zaangażować się w ceremonię, bada stan emocjonalny bliskich i zastanawia się, komu to pożegnanie jest najbardziej potrzebne. – Pogrzeby są dla tych, którzy zostają i to, wbrew pozorom, oni są tu najważniejsi – mówi i tłumaczy, że właśnie w tym tkwi największa różnica między tradycyjnym pochówkiem a humanistycznym. – Ten pierwszy prowadzony jest według szablonu, bardzo formalny. I w sumie nie ma większego znaczenia, czy prowadzi go ksiądz, czy świecki celebrant, bo różnice polegają głównie na języku, którego się używa. Pogrzeby humanistyczne to przeżycie indywidualne. Stworzone z myślą o zmarłym i pozostawionych bliskich. Każde takie doświadczenie jest inne – tu nie ma miejsca na szablon. Świetnie znam polskie prawo dotyczące pochówku i wiem, że można podejść do tego bardzo indywidualnie. Pogrzeb wcale nie musi odbywać się w kaplicy, a może (w przypadku kremacji) w ogrodzie, lesie czy restauracji. Podobnie jest z czuwaniem przy zmarłym. Śmierć to w naszej kulturze temat tabu. Większość osób chce jak najszybciej pozbyć się ciała z domu. Zawsze jednak namawiam do tego, żeby zanim wykonamy telefon do biura pogrzebowego, posiedzieć trochę przy zmarłym. W prawie mamy na to również 72 godziny i dobrze ten czas wykorzystać na intymne pożegnanie. To pomaga w późniejszym przeżywaniu żałoby – opowiada Ewa.

Ewa Pawlik, właścicielka firmy Pełnia. Ceremonie humanistyczne (Fot. Szymon Rogiński)

Zanim Ewa Pawlik otworzyła „Pełnię. Ceremonie humanistyczne”, skończyła kurs na celebranta w Instytucie Dobrej Śmierci

Świeckie pochówki to w naszym kraju nadal nisza, dlatego Ewa swój warsztat zdobywała również w Amsterdamie, gdzie tego typu pogrzeby stanowią 90 proc. wszystkich ceremonii. Infrastruktura jest przygotowana na pochówki świeckie, więc na każdym cmentarzu poza kaplicą są też specjalne sale pożegnań. Eleganckie, ogrzewane, wyposażone w głośniki, rzutniki i wszelkie udogodnienia. – W Holandii śmierć jest traktowana jako nieodzowny element życia, a pogrzeb jako jego celebracja. Szczególnie w pamięć zapadła mi jedna ceremonia, w której uczestniczyłam. Bliscy zmarłego zgromadzili się wokół urny, w kręgu, a z głośników poleciał Miles Davis, z albumu „Kind of Blue”. I tyle. Nie wydarzyło się nic więcej. Żadne przemowy, kwiaty, wspomnienia. Muzyka i bliscy. Bardzo mnie to wzruszyło – mówi i dodaje, że w Polsce rośnie potrzeba zmiany branży pogrzebowej. Sporo się zresztą w tej materii zmienia.

Zanim Ewa otworzyła „Pełnię. Ceremonie humanistyczne”, skończyła kurs na celebranta w Instytucie Dobrej Śmierci. Razem z nią w grupie były same kobiety. Wydaje się to dość symboliczne, bo do tej pory świat pogrzebów był zdominowany przez mężczyzn. A kobiety wprowadzają do ceremonii nową jakość, są one bardziej skoncentrowane na doświadczeniu czy wspólnym przeżywaniu.

Kiedy pytam Ewę o jej własny pogrzeb, uśmiecha się, bo temat ma przemyślany i przegadany z dziesięcioletnią córką Lusią. Co prawda nie ma między nimi zgody dotyczącej kremacji – Ewa chciałaby, a córka trochę się boi, ale co do reszty są zgodne. Ma być wesoło, kolorowo i hucznie. Ewa jest osobą towarzyską, więc pogrzeb chciałaby mieć z przytupem. Tańce i dużo wina. I tylko szkoda, że jej w jakimś sensie tam zabraknie, bo ma poczucie, że może to być niezapomniana impreza.

Olga Święcicka
Proszę czekać..
Zamknij