Znaleziono 0 artykułów
18.07.2021

Związek ze starszym mężczyzną

18.07.2021
Florence Pugh i Zach Braff (Fot. Getty Images)

Florence Pugh, którą oglądamy właśnie w kinach w „Czarnej Wdowie”, musi bronić relacji ze starszym o 20 lat Zachiem Braffem znanym z sitcomu „Hoży doktorzy”. 25-latka i 46-latek – czy ta miłość przetrwa? – Mogę się umawiać, z kim chcę – ucina komentarze Pugh, a my zastanawiamy się nad fenomenem związku ze starszym mężczyzną.

Florence Pugh zadebiutowała jako osiemnastolatka w złowieszczych „Upadających” z 2014 r. Lolitką, nimfetką, rozkwitającym dziewczęciem była też w późniejszej o dwa lata „Lady M.” na motywach powieści Nikołaja Leskowa „Powiatowa lady Makbet”. Po roli Amy March w „Małych kobietkach” Grety Gerwig z 2018 r. na dobre do Brytyjki przylgnęła łatka uwodzicielki. Piekielnie zdolna aktorka o twarzy dziecka ostatnio przebiła samą Scarlett Johansson. W „Czarnej Wdowie”, jej Yelena jest o wiele bardziej wyrazista niż Natasha Romanoff, którą Johansson grała już wcześniej w „Avengersach”. Ale zamiast pytać Pugh o nowe projekty, dziennikarze interesują się głównie jej życiem prywatnym. Uchodzi za skandalistkę, bo umawia się z mężczyzną starszym o 20 lat. Zacha Braffa poznała dwa lata temu na planie reżyserowanego przez niego filmu krótkometrażowego „In the Time it Takes to Get There”. Zamieszkali razem w Los Angeles, na Instagramie kręcą zabawne wideo, wydają się szczęśliwi. Cóż z tego, skoro hejterzy przyczepili się do dzielącej ich różnicy wieku. „On wygląda jak twój dziadek”, komentują najbardziej okrutni. Pugh w kilku wywiadach tłumaczyła, co spodobało jej się w partnerze: – Z rówieśnikami się nie dogadywałam, z nim związek po prostu działa. Ludzie nie mają prawa pouczać mnie na temat mojego życia osobistego – dodawała. Sam fakt, że zaczęła się tłumaczyć, zamiast unikać tematu, świadczy o tym, że odium, które na nią spadło, kazało jej wątpić we własne wybory. – 70 proc. opinii pod postami z Zachiem na Instagramie zieje nienawiścią. Nie robi się tego młodej kobiecie – oburzała się aktorka.

Związki z dużą różnicą wieku

Rosie Huntington-Whiteley i Jasom Statham (Fot. Getty Images)

Zarówno w Hollywood, jak i w życiu to nic nowego, a i tak są szeroko komentowane. Amal i George’a Clooneyów dzieli 17 lat, Leonardo DiCaprio i Camilę Morrone – 23, Rosie Huntington-Whiteley i Jasona Stathama – dwie dekady. Jeszcze większą sensację budzą relacje starszych kobiet z młodszymi mężczyznami – Heidi Klum i Toma Kaulitza (ona jest o 16 lat starsza), Olivii Wilde i Harry’ego Stylesa (10 lat), Priyanki Chopry i Nicka Jonasa (10 lat). Wciąż rządzą podwójne standardy. Jeśli mężczyzna umawia się z młodszą, fani i koledzy mu zazdroszczą. Jeśli ze starszą, trochę się dziwią, ale w sumie też zazdroszczą. Gdy kobieta umawia się z młodszym, uchodzi za modliszkę, jeśli ze starszym – podejrzewa się ją o daddy issues. Sądząc po wywiadach i zdjęciach, Pugh ma bliską relację z ojcem. Ale czy powinniśmy się w ogóle nad tym zastanawiać?

Związki ze starszymi mężczyznami: wady i zalety

Nie śledzę obsesyjnie plotek o gwiazdach (a w każdym razie tłumaczę sobie, że jeśli je czytam, to ze służbowego obowiązku), ale afera wokół Pugh i Braffa mnie poruszyła. Z jednej strony, oburza mnie shaming aktorki. Niech kocha, kogo chce, nikomu nic do tego. Z drugiej strony, jak pewnie większość kobiet, mam wyrobione zdanie na temat związków ze starszymi mężczyznami. Zawsze spotykałam się z rówieśnikami, często podobali mi się młodsi. Nigdy nie zwróciłam uwagi na dojrzalszego faceta. W przeciwieństwie do wielu koleżanek, które w liceum podkochiwały się w nauczycielach albo chodziły na randki ze studentami, mi starsi nie imponowali, a nawet się ich obawiałam (może oprócz George’a Clooneya, którego plakat wisiał nad moim łóżkiem od czasów „Ostrego dyżuru”). Nie przekonywało mnie, że dziewczyny dojrzewają szybciej od chłopców, więc jedynym słusznym wyborem są partnerzy ze starszych roczników. Do dziś obstaję przy tym, że w związku liczy się wspólnota doświadczeń, a tę odczuwam tylko z rówieśnikami. Jako dziewczyna mężczyzny po przejściach czułabym się jak uczennica, a nie partnerka, a na relacji mentorskiej zależy mi w pracy, a w nie w domu. Oczywiście, uczenie się od partnera to element zdrowego układu, ale tylko pod warunkiem wzajemności. Amerykanin Zach Braff wywodzi się z pokolenia, którego rodzice walczyli o równouprawnienie – jego ojciec był profesorem prawa, mama psycholożką kliniczną. Wielu polskich czterdziestolatków dopiero uczy się feminizmu. Część nie zda nigdy egzaminu dojrzałości z równouprawnienia. Coraz więcej dziewczyn z mojego otoczenia na Tinderze szuka więc młodszych chłopaków z nadzieją, że nie mają wdrukowanego w umysł patriarchatu. Te, które decydują się na starszych, często muszą przekonywać partnerów, że miejsce kobiety nie jest w domu. Albo odpuszczają, wpisując się w rolę trofeum. Z tej sytuacji płyną korzyści – starsi mężczyźni dają poczucie bezpieczeństwa, w tym oparcie finansowe, otaczają opieką, pokazują świat. Może po prostu wolę wspólne pokonywanie przeszkód zamiast gotowych rozwiązań dawanych przez doświadczonego mężczyznę. Od dobrych rad mam tatę, a i przeciwko niemu zazwyczaj się buntuję.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij