Znaleziono 0 artykułów
24.10.2021

William Wegman: Portrecista psów

24.10.2021
William Wegman / Fot. Getty Images

Od ponad pół wieku bohaterami fotografii Williama Wegmana są wyłącznie psy. Prężą się na krzesłach, stroją we wzorzyste ubrania i odgrywają surrealistyczne scenki. To portrety w równej mierze zwierząt, co ludzi – ich charakterów, emocji i zwyczajów.

Surfując przez bezkres internetu, nietrudno natknąć się na humorystyczne zdjęcia, przedstawiające psy w ludzkich ubraniach: potulne corgi owinięte szalem, miniaturowe pinczery tonące w kaskadach swetra czy dostojne whippety odziane w karmazynowe golfy. Wersji jest wiele. Wszystkie łączy widniejące w górnej części kadru hasło „Dogue” – zbitka słów „dog” i „Vogue”, zapisane fontem Didot, kojarzonym z tytułem modowego magazynu. Wystrojone zwierzęta przybierają pozy na miarę okładek żurnali. Niewykluczone, że te portrety, mnożące się w tempie memów, powstały z inspiracji twórczością amerykańskiego artysty – Williama Wegmana, który od przeszło 50 lat fotografuje wyłącznie psy.

William Wegman Dress Holders, 1996 color Polaroid 24 x 20 inches (61 x 51 cm) 35 x 26 1/2 inches (89 x 67 cm) frame, Sperone Westwater, New York

Z początku Wegman wcale nie chciał mieć psa. Za bardzo pochłaniało go uprawianie malarstwa i sztuki wideo. Artystyczna (ale i życiowa) droga zmieniła jednak bieg, kiedy w 1970 roku u jego boku pojawił się Man Ray – wyżeł weimarski, nazwany na cześć wybitnego fotografa związanego z ruchem dada i surrealizmem. Nomen omen, imię brzmiało jak wróżba. Amerykanin dostrzegł „człowieczy przebłysk” w swoim czworonożnym towarzyszu. Pewnego razu, podczas pracy w studio, usłyszał skomlenie znudzonego psiaka, który kręcił się, by zwrócić na siebie uwagę. Gdy artysta skierował na niego obiektyw aparatu, zaintrygowane zwierzę zaczęło pozować. Przechylało głowę raz w lewą, raz w prawą stronę. Wpatrywało się w swojego pana, spoglądało gdzieś w przestrzeń lub wprost w oko kamery. – To było coś magicznego. Tak, jakby akt fotografowania przeobrażał go w kogoś innego – wspominał Wegman. – Niektóre psy nie znoszą, gdy się na nie patrzy. On wręcz tego wymagał. Po pierwszym zdjęciu nadeszły kolejne i kolejne. Każdy kadr ukazywał nowe oblicze Man Raya. Pozowanie wydawało się wpisane w jego naturę. Wyżły weimarskie należą bowiem do psów gończych, które nieruchomieją, aby układem ciała wskazać tropioną zwierzynę. Jednak w zachowaniu psiego modela było coś ludzkiego. Animalistyczny, myśliwski instynkt ustąpił miejsca zaciekawieniu, rozbawieniu, a nawet odrobinie narcyzmu.

William Wegman Two Tone, 2005 color Polaroid two panels, each 24 x 20 inches (61 x 51 cm) 35 x 49 inches (89 x 124,5 cm) frame, Sperone Westwater, New York

Artystę z jego psem połączyła nierozerwalna więź – tak w życiu, jak w sztuce. W filmie „Spelling Lesson” z 1973 roku Wegman „sprawdza” dyktando Man Raya i wytyka mu błędy ortograficzne. Na dźwięki słów „plaża”, „ocean” czy „park” czworonóg ożywia się i sprawia wrażenie pilnego ucznia. W innej pracy wideo artysta siedzi w fotelu i wygłasza nudny monolog, próbując zachować powagę. Uniemożliwia mu to spoczywający na jego kolanach pies, który ziewa i wierci się zniecierpliwiony. W 1974 roku Amerykanin nagrał Man Raya śpiącego pod kołdrą, na której leży zegarek. Gdy nagle rozdzwania się budzik, pies zrywa się i ucieka spod pierzyny jak spanikowany spóźnialski. Trzy lata później Wegman sfilmował tę sytuację raz jeszcze. Zaspana psina budzi się, lecz tym razem lekceważy alarm i znów kładzie głowę na poduszce. Naturalne odruchy Man Raya zmieniały surowe dzieła konceptualizmu w sytuacyjne gagi na miarę slapstickowych komedii „Flipa i Flapa” czy też żartów z kamienną miną „Boba i Raya”, których Wegman jest miłośnikiem.

William Wegman Fixtures, 1990 color Polaroid 24 x 20 inches (61 x 51 cm) 35 x 26 1/2 inches (89 x 67 cm) frame, Sperone Westwater, New York

Z czasem artysta usunął się w cień, a cała uwaga skupiła się na psiej gwieździe. Obecność człowieka w kadrze wydawała się zbędna. Wszelkie gesty, spojrzenia, miny oraz sytuacje, jakie warto było uchwycić na kliszy, stawały się udziałem Man Raya. – Myślę, że uważał się za osobę – mówił Wegman. Do robienia mu zdjęć Amerykanin wykorzystywał aparat Polaroid 20 x 24, którego powstało jedynie pięć egzemplarzy. Ze względu na rozmiary urządzenia, zbliżone do lodówki, artysta sadzał swojego modela na wysokim krześle niczym na piedestale. Pies nie oponował. Przeciwnie, przybierał wyrafinowane pozy na wzór antycznych posągów, skręcał się jak figura serpentinata w sztuce doby manieryzmu, a kiedy indziej wciskał się w kadr, przywodząc na myśl półabstrakcyjne postacie z obrazów Picassa czy Légera. Gdy w 1982 roku życie Man Raya dobiegło końca, czasopismo „Village Voice” określiło go mianem „Człowieka Roku”. Utrata przyjaciela, kompana, współpracownika i źródła inspiracji przytłoczyła Wegmana, który na kilka lat porzucił twórczą pracę.

William Wegman, Spirit of Chiffon, 1989, color Polaroid, 24 x 20 inches (61 x 51 cm), 35 x 26 1/2 inches (89 x 67 cm) frame, Sperone Westwater, New York

W 1986 roku rodzina artysty wzbogaciła się o nową psią członkinię – Fay Ray, która otrzymała imię po hollywoodzkiej aktorce, Fay Wray. – Wyprowadzanie jej na spacer było jak chodzenie z zepsutym helikopterem – twierdził Wegman. – Kiedy jednak siadała przed aparatem fotograficznym, zdawała się mówić: No dalej, na co czekasz? Szczególnie upodobała sobie przebieranki, wszak ubrania, okulary czy peruki to świetne zabawki. Na barwnych zdjęciach Fay pozuje w kwiecistej sukience, koszuli w kratę i na wrotkach. Czasem wpycha głowę w rękaw lub zakłada żakiet tyłem na przód. Rzuca zalotne spojrzenie albo gapi się melancholijnie. Wkrótce dołączyło do niej jej szczenięce potomstwo. – Fay i Flo bardzo poważnie podchodzą do pracy, podczas gdy Batty, córka Fay, bywa zblazowana aż na skraj narkolepsji. Niektóre moje psy, jak Candy, są niezwykle atletyczne. Chip, syn Batty, doskonale czuł się w kapeluszach – opisywał Wegman. Sfora wyżłów modeli wcielała się w rozmaite role, stanowiące przekrój społeczeństwa: farmer w ogrodniczkach, uwodzicielska lolita, sprzątaczka z miotłą, burżujka w masywnym futrze, a nawet dog walker. Repertuar postaci był nieograniczony. Nietuzinkowe portrety przykuły uwagę nie tylko świata sztuki, zasilając kolekcje muzeów, lecz także show-biznesu. Czworonożni podopieczni Wegmana występowali w „Saturday Night Live”, „Ulicy Sezamkowej” i na okładce „New Yorkera”.

William Wegman Trio of One, 2000 color Polaroid 24 x 20 inches (61 x 51 cm) 35 x 26 1/2 inches (89 x 67 cm) frame, Sperone Westwater, New York 

Mam dość dziwną relację z modą. Onieśmiela mnie, a to niezbyt pożądane u fotografa modowego. Na szczęście moje wyżły są doskonałymi modelami. Ich zmysłowe, eleganckie kształty podkreśla szare umaszczenie, a jak wiadomo, szarość pasuje do wszystkiego – wyznał Wegman. W 2001 roku, z okazji 50. rocznicy istnienia, włoska marka Max Mara zwróciła się do artysty z propozycją sesji zdjęciowej. Tak powstały wysmakowane i dowcipne zarazem portrety rasowców w klasycznym beżowym płaszczu „101801”. Tym samym tropem podążyło szwedzkie Acne Studios, prezentując kolekcję na psich modelach i umieszczając ich fotograficzne wizerunki na podręcznych torebkach. Wielki świat mody otworzył się. W 2017 roku na łamach „Vogue Paris” garsonki Chanel, wzorzyste garnitury Gucci i rozkloszowane suknie Diora nie robiły takiego wrażenia, jak pozujące w nich wyżły. – Topper jest zaskakująco fotogeniczny, chłopięcy i przystojny. Flo natomiast to prawdziwa gwiazda rocka – komentował Wegman.

William Wegman, Ceremonial, 2013, Pigment Print, 44 x 34 inches, Edition of 7, (Inv# 39592), Sperone Westwater, New York

Tworząc zwierzęce portrety, William Wegman stara się uniknąć przekroczenia granicy kiczu. Kultura wizualna przesycona jest przecież przaśnymi obrazkami buldogów grających w pokera bądź słodkich kotków w koszyku, które zdobią dziecięce zeszyty, pocztówki i magnesy. Za sprawą dogłębnego studium modeli artyście udaje się obronić przed tandetną estetyką. Jak sam mówi: – Powodem, dzięki któremu fotografie moich psów są dobre, jest fakt, że o nie dbam i szanuję to, czego chcą. Zawsze uczę się, co cieszy każdego z osobna. Jego troska nie pozostaje nieodwzajemniona. Na psich obliczach rysuje się szerokie spektrum emocji: ufność, czułość, podekscytowanie, zadziwienie. Fotografie ukazują ich marazm, rozleniwienie, niecierpliwość, rozentuzjazmowanie, zgryzotę, samouwielbienie. Nic, co ludzkie, nie jest im obce.

William Wegman Stoolie, 1990 color Polaroid 24 x 20 inches (61 x 51 cm) 35 x 26 1/2 inches (89 x 67 cm) frame, Sperone Westwater, New York

Zwykło się mówić: „najlepszy przyjaciel człowieka”. Sztuka Wegmana uzmysławia jednak, że to nie przyjaźń ani wierność psa są jego największymi zaletami, lecz to, czego od zwierzęcia dowiemy się o nas samych. W portretach czworonogów możemy bowiem przejrzeć się jak w lustrze. Właśnie dlatego, gdy na nie spoglądamy, zdarza się nam zaśmiać, rozczulić albo zadumać. Niezależnie, czy czworonogi występują w ludzkim przebraniu, czy też nie, dostrzegamy w nich konkretne postacie, arche- i stereotypy, znajomych, nieznajomych, członków rodziny, a nierzadko samych siebie. Można znaleźć wśród nich cwaniaków, strojnisie, niezdary, hulajdusze i introwertyków. Jednych rozpiera energia, są odważni, figlarni, próżni i dociekliwi; inni łatwo wpadają w apatię, czują skrępowanie i wolą uległą bezczynność. Nic więc dziwnego, że Wegman opisuje swoich pupili – ich temperamenty, manieryzmy, słabości i upodobania – jakby charakteryzował bliskich mu ludzi. Psie charaktery nie różnią się zanadto od ludzkich. Któż z nas choć raz jak Man Ray nie zignorował budzika, by pospać nieco dłużej?

Wojciech Delikta
Proszę czekać..
Zamknij