Znaleziono 0 artykułów
09.07.2020

Historia jednego zdjęcia: Britney Spears w 2000 roku

09.07.2020
(Fot. Getty Images)

20 lat temu pod wieżą Eiffla księżniczka popu promowała swój drugi album „Oops!… I Did It Again”.

Przez cały 2000 rok na wieży Eiffla lśnił napis „AN 2000”. Prosty krój przypominał trochę cyfry z wyświetlacza oldskulowego kalkulatora, a zarazem przywoływał futurystyczną estetykę sprzed lat. W takim robotycznym duchu wyobrażano sobie odległą przyszłość w „Łowcy androidów” Ridleya Scotta z 1982 roku.

Początek nowego milenium świętowano w Paryżu od stycznia do grudnia. Najpierw ekstatycznymi fajerwerkami, bo nie spełnił się zły sen o pluskwie milenijnej, która miała doprowadzić do chaosu w systemach komputerowych. Potem co noc wieża Eiffla rozbłyskała światłami podczas nocnego pokazu. Z „2000” w tle jeszcze chętniej niż dotychczas fotografowali się turyści, także ci najsławniejsi.

W maju do Paryża przyjechała Britney Spears. Wydany na wiosnę pierwszy singiel z drugiej płyty amerykańskiej księżniczki popu, nazwany autoironicznie „Oops!… I Did It Again”, radził sobie we Francji gorzej niż w innych krajach Europy. Podczas gdy w Polsce, Włoszech czy Hiszpanii bez problemu wspiął się na pierwsze miejsca list przebojów, tam zatrzymał się na czwartym. Na tydzień przed premierą płyty pod tym samym tytułem Britney postanowiła więc pokazać się paryskim fanom. W Stanach płyta pobiła wszelkie rekordy, stając się najszybciej sprzedającym się kobiecym krążkiem w historii (rekord Spears pobiła dopiero Adele z „25”). Francuzów też udało się przekonać – trafiła na szczyt popularności.

Pod cudem techniki z końca XIX wieku ustawili się fotoreporterzy, by uwiecznić cud-dziewczynkę. Niczym gombrowiczowska Albertynka, 18-letnia już nie lolitka, jeszcze nie dorosła kobieta, kusiła na wpół uświadomionym seksapilem.

Britney uchodziła wtedy za jedną z najgorzej ubranych gwiazd. Dzisiaj jej stylizacje działają jak kapsuła czasu, przenosząc nas dwie dekady wstecz. Na przechadzkę po Paryżu Spears ubrała się w krótki top zrobiony z apaszki (jeden z najgorętszych trendów z Instagrama w tym sezonie), biodrówki i sandały na krzywej platformie. W pępku połyskiwał kolczyk. Błękitne powieki, rumiane policzki i błyszczyk na ustach – ten makijaż kopiowały nastoletnie fanki na szkolnych dyskotekach.

Dziewczęta o kilka lat młodsze od swojej księżniczki rozkwitały razem z Britney. Na debiutanckiej płycie „…Baby One More Time” prezentowała się jak dziewczyna z sąsiedztwa, która lubi sport, taniec i ciuchy. Właśnie po raz pierwszy się zakochuje. Boi się, waha, a w końcu traci niewinność. Chłopak łamie jej serce. Jest naiwna jak każda szesnastolatka.

Ale już w teledysku do „Oops!… I Did It Again” występuje w czerwonym lateksie. Teraz to ona uwodzi i zwodzi. Rozlicza się też z pierwszych potknięć. Drugi singiel po „Oops!…” – manifeście dorosłości – to „Lucky”, na którym Britney opowiada o cieniach sławy. Czuje się niezrozumiana, przyznaje do łez, chce uciec od samej siebie. Potem było jeszcze „Stronger” o stawaniu się silniejszą.

Przewracać się i powstawać Spears miała jeszcze kilkakrotnie. Jej załamania psychiczne obserwował cały świat. Kolejne albumy nie powtórzyły sukcesu dwóch pierwszych. Po związku z Justinem Timberlakiem księżniczka popu wplątała się w toksyczne małżeństwo z tancerzem Kevinem Federline’em. Została mamą dwóch synów, dziś to oni są dla niej najważniejsi.

Jej status bliski jest Madonnie, która wciąż zasiada na tronie popu. Britney, mimo że niedługo dobiegnie czterdziestki, wciąż jest raczej księżniczką. Zagubioną dziewczyną o twarzy dziecka. Na instagramowy profil wrzuca reprodukcje sentymentalnych kartek pocztowych, taneczne filmiki albo autoportrety w ubraniach podobnych do tych sprzed lat – za krótkich topach, zbyt niskich biodrówkach i biżuterii jak z sklepu indyjskiego.

Jest zagubiona czy odnaleziona? Na pewno żyje w swoim własnym świecie. Biedna bogata dziewczynka, która zgodnie z deklaracją na Instagramie uważa, że „lepiej powiedzieć oops niż: co by było, gdyby”.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij