Znaleziono 0 artykułów
13.08.2020

Historia jednego zdjęcia: Ivanka Trump z mamą w 1995 roku

13.08.2020
(Fot. Getty Images)

Pierwsza córka, doradczyni prezydenta, jedna z najpotężniejszych kobiet w Ameryce. Kiedyś nie marzyła o polityce. Chciała zostać bywalczynią, it-girl i modelką, a potem bizneswoman, żoną i matką. Kim naprawdę jest Ivanka Trump?

Mam ego tak wielkie jak mój ojciec – mówi Ivanka Trump, żeby podkreślić, że ma dystans do siebie i do niego. Prezydent Stanów Zjednoczonych, którego bratanica, Mary L. Trump, nazywa „najbardziej niebezpiecznym człowiekiem na świecie”, nie potrafi się z siebie śmiać. Uważa się za najpotężniejszą głowę państwa na świecie. Jego Ivanka to „córeczka tatusia”, najpiękniejsza, najmądrzejsza i najponętniejsza. Relacje Donalda z pierworodną są podszyte niezdrową fascynacją. „Całuję ją, gdy tylko mogę”, „Poszedłbym z nią do łóżka. Jak każdy facet w Ameryce”, „Zawsze miała kobiece kształty” – bez zahamowań i żenady mawia Trump.

Ivanka, a właściwie Ivana („Ivanka” to zdrobnienie od czeskiego imienia), urodziła się na Manhattanie 30 października 1981 roku. Donald i Ivana Zelníčková, piękność ze Zlina, rozwiedli się 11 lat później po romansie Trumpa z Marlą Maples, która została jego kolejną żoną. Chociaż Donald chciałby, żeby córka uważała go za jedyny autorytet, małej Ivance bardziej imponowała matka. „To właśnie ona, ultrakobieca w męskim świecie, pokazała mi, jak być wielowymiarową kobietą” – napisała Trumpówna w wydanej w 2017 roku książce „Women Who Work”.

Gdy Ivanka była mała, dziennikarze z „New York Timesa”, „New Yorkera” czy „Vanity Fair” wyśmiewali się ze złotej pary Nowego Jorku. Ivana i Donald – opaleni jak rosyjscy oligarchowie na jachcie, z włosami w odcieniu jajecznego blond, ubrani jak bohaterowie „Dynastii” – byli karykaturą bogaczy z Upper East Side. Mówiło się, że on sypia w złotym łóżku z monogramem (wielkim „T” na środku ramy), a każdym kolejnym wieżowcem próbuje zagłuszyć kompleksy. Wyobrażono też bardziej komiksowo – jak Sknerusa McKwacza nurkującego w swoim skarbcu.

Ivanka miała pieniądze, urodę i miłość rodziców. Na każdym kroku powtarza jednak, że do wszystkiego doszła własną pracą. Uczęszczała do szkoły dla dziewcząt Chapin na Manhattanie – kilkadziesiąt lat wcześniej chodziła tu Jackie Kennedy. Potem rodzice wysłali ją do szkoły z internatem Choate Rosemary Hall w Connecticut, gdzie z kolei na liście absolwentów był John F. Kennedy. Jako nastolatka udzielała pierwszych wywiadów. Dziennikarz magazynu „Spin” zapytał w połowie lat 90., czy na lekcje przywozi ją limuzyna. Ivanka skwitowała to wybuchem śmiechu. Już wtedy potrafiła zbyć intruzów, którzy wymagali, żeby przyznała się do przywilejów.

Jako uczennica zaczęła bywać z rodzicami na bankietach, galach i rautach (zdjęcie pochodzi z 19 października 1995 roku, gdy Ivanka z matką wzięły udział w imprezie charytatywnej „Momentum – A Taste of Life” na rzecz chorych na AIDS). Pełna buzia, usta lolitki, platynowe włosy do pasa – Trumpówną zainteresowała się agencja modelek Elite, która opiekowała się Cindy Crawford, Lindą Evangelistą i Naomi Campbell. Ivanka trafiła na okładkę „Seventeen”, do reklam Tommy’ego Hilfigera i na pokazy Jill Stuart, Betsey Johnson i Thierry’ego Muglera, ulubieńca mamy. Dziewczyna nie chciała się przyznać, że świat mody jej imponuje. Twierdziła, że modeling traktowała jako okazję do podróży. Potem wielokrotnie powtarzała, że po studiach dostała propozycję pracy od Anny Wintour. Redaktor naczelnej amerykańskiego „Vogue’a” się nie odmawia, ale Ivanka wolała pracować u ojca.

Dla kariery w korporacji Trumpów w 2004 roku skończyła ekonomię na Georgetown i Uniwersytecie Pensylwanii, gdzie studiował wcześniej Donald. Wtedy już zdążyła porzucić karierę w modzie i mediach. Gdy w 1997 roku Trump organizował wybory Miss Nastolatek, zaprosił córkę do prowadzenia imprezy. Wypadła fatalnie – popełniała błędy językowe i merytoryczne, plątała się, bała się kamery. Może lepiej wypadłaby jako uczestniczka, bo poza jednym wybrykiem (– Gdy miałam 13 lat, pofarbowałam włosy na fioletowo, rodzice zareagowali strasznie – mówiła) spełniała wymogi kanonu. Ubierała się jak matka, od wczesnego wieku malowała, nigdy za bardzo nie przytyła.

Zaczęła pracować z ojcem w 2005 roku, wtedy też poznała Jareda Kushnera – wielką miłość, przyszłego męża, obecnie obok Ivanki jednego z doradców Trumpa. „Mój tata zawsze mówił, że osiągniesz sukces, jeśli będziesz pracować naprawdę ciężko i kochać tę pracę” – pisała Ivanka w poradniku dla początkujących biznesmenów „The Trump Card” z 2009 roku. Trumpówna miała już doświadczenia z prowadzenia firmy – w 2007 roku założyła markę biżuterii, która potem zaczęła oferować też ubrania, dodatki i rzeczy do domu (jej notowania zaczęły spadać dopiero po wyborze Trumpa na prezydenta).

25 października 2009 roku Ivanka poślubiła Jareda i przeszła na judaizm. Urodziła troje dzieci – córkę Arabellę i synów: Theodore’a i Josepha. – Najważniejszą pracą kobiety jest macierzyństwo – mawia. Jednocześnie zdobywała biznesowe szczyty. W 2014 roku trafiła na listę 40 najpotężniejszych osób przed czterdziestką według magazynu „Fortune”. Stała się tradycjonalistką. Zawsze obchodzi z rodziną szabas. Od zachodu słońca w piątek do końca następnego dnia nie odbiera telefonów, nie włącza telewizora, nie sprawdza e-maila. Gdy razem z Jaredem zostali doradcami Trumpa, zaczęli szabatem tłumaczyć niedociągnięcia. Gdy byli poza zasięgiem, prezydent podejmował skandaliczne decyzje, m.in. o ograniczeniu praw emigracyjnych dla osób z krajów muzułmańskich.

Chwilową nieobecnością trudno wytłumaczyć brak wyczucia. Podczas pandemii Ivanka mówiła, że w przerwie od pracy i zajęć z dziećmi czytała „Odyseję” w oryginale i uczyła się gry na instrumencie. Narzekała na brak czasu na masaż. O nianiach się nie zająknęła. W „Women Who Work” też nie wspomina, że w obowiązkach domowych pomagają jej sprzątaczki, gospodynie i opiekunki do dzieci. Nie wyrażała szacunku do ich pracy, a przecież w administracji Trumpa przedmiotem ekspertyzy Ivanki jest rynek pracy, a zwłaszcza prawa pracownicze, w tym płatny urlop macierzyński, w Stanach przywilej nielicznych.

Donald Trump długo śmiał się z koronawirusa. Nie chciał nosić maski. Ivanka starała się naprawiać jego błędy. Zasłania twarz, żeby pokazać Amerykanom, że zagrożenie jest realne. A ubiera się cała na biało, żeby dać ludziom nadzieję. Zaczęła nawet roznosić posiłki dla biednych. W rozpiętej koszuli miała wyglądać jak zwykła wolontariuszka. Amerykanie nie dają się oszukiwać. Wiedzą już, że Trumpówna nie jest po jasnej stronie mocy. Wcale nie pilnuje ojca. On i tak podejmuje coraz gorsze decyzje. Nawet jeśli ona ich nie popiera, rzadko się im przeciwstawia.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij