Znaleziono 0 artykułów
06.06.2019

Historia jednego zdjęcia: Prezentacja obsady „Harry'ego Pottera” w 2000 roku

06.06.2019
Emma Watson, Rupert Grint i Daniel Radcliffe (Fot. Getty Images)

Kilka dni temu sensację wywołała informacja, że J.K. Rowling wyda cztery nowe książki. Spektakl „Harry Potter i przeklęte dziecko” święci triumfy po obu stronach Atlantyku. Za rok kinowa premiera trzeciej części „Fantastycznych zwierząt”. Choć od publikacji „Harry’ego Pottera i Kamienia Filozoficznego” minęło już ponad 20 lat, zainteresowanie światem wykreowanym przez brytyjską pisarkę nie słabnie.

Gdy Emma Watson stanęła przed obiektywem, wiedzieliśmy, że znaleźliśmy naszą Hermionę. Kamera ją pokochała – wspomina Chris Columbus, reżyser dwóch pierwszych filmów, które przenosiły na ekran powieści J.K. Rowling – „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” oraz „Harry Potter i Komnata Tajemnic”. Z Rupertem Grintem o rolę Rona Weasleya konkurowało kilku chłopaków. Ale twórcy superprodukcji byli pewni, że to właśnie rudzielec z Essex najbardziej przypomina książkowego przyjaciela Harry’ego Pottera. Najwięcej kłopotu ekipa miała z obsadzeniem roli tytułowego bohatera. – Na castingi przychodziło mnóstwo zdolnych dzieciaków – opowiada Columbus. Ale każdemu czegoś brakowało. Niektórzy wchodzili już w wiek dojrzewania, a Harry w pierwszej części przygód czarodzieja miał być jeszcze dzieckiem. Inni pochodzili ze Stanów, a wszyscy aktorzy mieli mówić brytyjskim akcentem. Pozostali kandydaci różnili się od literackiego pierwowzoru kolorem oczu, wzrostem, uśmiechem. A przede wszystkim siłą charakteru. Columbus od początku stawiał na Daniela Radcliffe’a, którego widział wcześniej w inscenizacji „Davida Copperfielda”. Ale londyńczyk, który potem w dniu premiery „Harry’ego Pottera i Kamienia Filozoficznego” miał zaledwie 11 lat, po debiucie w teatrze nie chciał już bawić się w aktorstwo. Reżyser przekonał jednak jego rodziców, agentów (tata – Alan zajmuje się literaturą, mama Marcia – castingiem). – Daniel był jak Harry – nieśmiały, skromny, wrażliwy, ale obdarzony wewnętrzną siłą – wspomina Chris.

Po wielomiesięcznych poszukiwaniach, gdy w księgarniach dopiero co zawitała czwarta część sagi, „Harry Potter i Czara Ognia”, twórcy postanowili przedstawić światu młodych aktorów. 23 sierpnia 2000 roku w Londynie fani po raz pierwszy ujrzeli Watson, Grinta i Radcliffe’a. Na zdjęciach z pierwszej sesji widzimy dzieciaki – roześmiane, odrobinę onieśmielone, ale spodziewające się świetnej zabawy. Mimo światowego sukcesu powieści J.K. Rowling nikt nie spodziewał się skali popularności, która czekała odtwórców głównych ról w kinowej ekranizacji. Gdy film zadebiutował w kinach 4 listopada 2001 roku, kilkanaście miesięcy po tej pierwszej sesji, Watson nie była już Emmą, a Hermioną, Grint stał się Ronem, a Radcliffe – wybrańcem. Przez dziesięć lat, aż do premiery drugiej części „Insygniów Śmierci” w 2011 roku, życie dorastających na planie dzieciaków, podporządkowane było kinu.

Dziś każdy z młodych aktorów jest multimilionerem. I każdy wykorzystuje swoją fortunę, pozycję i sławę inaczej. Watson na chwilę zrezygnowała z aktorstwa, żeby podjąć studia na prestiżowym uniwersytecie Browna, ale wróciła do gry. Zawód aktorki łączy z aktywizmem. Jako Ambasadorka Dobrej Woli ONZ realizuje kampanię HeForShe, która wspiera równouprawienie kobiet. Radcliffe gra w filmach i w serialach. Czasami udaje mu się całkowicie wyzwolić z emploi Harry’ego, innym razem widzowie znów przez chwilę widzą w nim czarodzieja z blizną na czole. Grint wybrał najspokojniejsze życie. Grywa w brytyjskich serialach, takich jak „Sick Note”, „Przekręt” czy „ABC Murders”. – Nie pamiętam życia sprzed „Harry’ego Pottera”. W pewnym momencie granica między mną a Ronem się zatarła. Po ostatnim klapsie czułem, że wreszcie mogę oddychać. To było trochę jak wyjście z więzienia – mówił kiedyś w wywiadzie Grint.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij