Znaleziono 0 artykułów
03.12.2020

Historia jednego zdjęcia: Wham! na koncercie w 1985 roku

03.12.2020
Andrew Ridgeley i George Michael (Fot. Getty Images)

Piosenka „Last Christmas”, jeden z największych przebojów świątecznych wszech czasów, ma już 38 lat. Powstało ponad 400 coverów utworu, który z George’a Michaela i jego kumpla Andrew Ridgeleya uczynił supergwiazdy.

George Michael, jego kolega z zespołu Wham!, Andrew Ridgeley, i paczka ich przyjaciół spędzają święta w sielskiej chatce na ośnieżonym szczycie. Tak jak rok wcześniej. Zmieniło się tylko to, że ona już go nie kocha. Przyjechała w góry z innym. A jej ubiegłoroczny kochanek, George Michael, bożyszcze, idol, ikona lat 80., oddał jej przecież „w minione święta swoje serce”. Fani, którzy zobaczyli teledysk Wham! „Last Christmas” w 1984 roku, nie mogli uwierzyć, że jakaś kobieta mogłaby być tak okrutna, żeby porzucić najpopularniejszego brytyjskiego artystę ostatnich lat. Pół miliarda użytkowników YouTube’a, którzy do tej pory na oficjalnym kanale nieistniejącego dawno zespołu zobaczyli kampowy klip, też uważa to za wielką niesprawiedliwość, choć wie już, że George Michael nie szukał miłości wśród kobiet.

Fani lat 80. tożsamości seksualnej George’a jeszcze nie dostrzegali. Do czasu. Jak pisze w monografii „Breaking Down the Walls of Heartache: How Music Came Out” dziennikarz Martin Aston, George Michael był jednym z pierwszych otwarcie homoseksualnych współczesnych wokalistów. Gdy został zmuszony do wyjścia z szafy, resztę życia aktywnie działał na rzecz społeczności LGBT. Dzięki niemu młodsi o pokolenie Adam Lambert czy Sam Smith nie musieli już ukrywać, kim są.

Ale w połowie lat 80. George Michael wciąż jeszcze rozkochiwał w sobie kobiety. Teledysk do „Last Christmas” pokazywał aspiracyjny styl życia tamtej epoki – pełne objętości fryzury, ciężką biżuterię, intensywne kolory ubrań. A przede wszystkim radosną konsumpcję, beztroskę dostatniej młodości, nowy model relacji społecznych bazujący na sile związków przyjacielskich w równym stopniu, co rodzinnych. Dzisiaj ogląda się klip jak pocztówkę z minionej ery. Ale piosenki Wham! się nie zestarzały. Mijają dekady, a „Last Christmas” wciąż co roku zwiastuje początek sezonu świątecznego.

Michael (urodził się jako Georgios Kyriacos Panayiotou 25 czerwca 1963 roku; jego ojciec, restaurator, pochodził z Cypru, mama była angielską tancerką) i Andrew założyli Wham! w 1981 roku, gdy mieli po 18 lat. Kumple ze szkoły Bushey Meads School w Watford Ridgley zostali przyjaciółmi, gdy Andrew podjął się prowadzenia dla George’a korepetycji. Szybko połączyła ich muzyka, a nie matematyka.

Na fali sukcesu „Last Christmas” oraz innych przebojów z pierwszych płyt – „Wake Me Up Before You Go Go” i „Careless Whisper” (George napisał tę piosenkę jako nastolatek, jadąc autobusem do pracy) – Wham! został pierwszym zespołem z Zachodu, który wystąpił na koncertach w Chinach. Duet zjeździł cały świat, docierając nawet do Australii.

George, już solo, dotarł także do Rosji, gdzie w 2006 roku dał prywatny koncert Władimirowi Putinowi na Kremlu. Za sylwestrowy recital miał zainkasować 1,6 miliona funtów.

Rekordy kasowe, które biły piosenki Michaela (sprzedał w sumie 100 milionów płyt), robią jeszcze większe wrażenie, gdy uświadomimy sobie, że znaczną część swojej milionowej fortuny przekazywał na cele charytatywne, najczęściej anonimowo, tak by nikt o tym nie wiedział. Pracował też w schronisku dla bezdomnych. Te małe i duże akty dobroczynności czyniły go jednym z najbardziej empatycznych gigantów branży muzycznej.

Wham! rozpadł się w 1986 roku, bo George postanowił tworzyć ambitniejszą muzykę. Przez pięć lat swojego istnienia zespół sprzedał w sumie 20 milionów albumów oraz blisko 15 milionow singli.

Ten sukces George’a przerastał. Nigdy nie lubił pokazywać się publicznie. Frank Sinatra namawiał go w liście, żeby dostrzegał jaśniejszą stronę sławy. „Ten, kto ma talent, musi go docenić. I dzielić się nim z innymi” – pisał jeden z najwybitniejszych amerykańskich muzyków. George nie dał się przekonać. Przez pierwszą połowę lat 90. właściwie nie udzielał wywiadów. A nagrywał wtedy największe przeboje – „Freedom ’90” z teledyskiem z supermodelkami, „Faith” czy „Father Figure”.

Spowiedzią dojrzałego mężczyzny była soulowa płyta „Older” z 1996 roku, choć znalazło się na niej także dynamiczne „Fastlove” o przelotnym romansie. Wtedy Michael już otwarcie mówił o tym, że kocha mężczyzn.

Ostatnie lata życia George’a naznaczone były chorobą, skandalami i nierównymi piosenkami. Podobno pod koniec życia palił 25 jointów dziennie, żeby uśmierzyć ból. Cztery razy aresztowano go za posiadanie marihuany, a raz, w 1998 roku, za nieobyczajne zachowanie, gdy w Los Angeles uprawiał seks w miejscu publicznym (o tym doświadczeniu opowiedział w teledysku „Outside”). W 2011 roku zachorował na zapalenie płuc i otarł się wtedy o śmierć.

Odszedł w święta, 25 grudnia 2016 roku. Od tego czasu regularnie pojawiają się informacje o ludziach, którzy otrzymali od niego zza grobu wsparcie finansowe. George nawet po śmierci jest prezentem dla innych.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij