Znaleziono 0 artykułów
12.12.2021

Islandia: Usłyszeć ciszę

12.12.2021
(Fot. Ina Lekiewicz)

Na Islandii wystarczy kwadrans, by uciec od hałasu i znaleźć się w otoczeniu pustki. I ciszy. Wszechobecna cisza pozwala usłyszeć szum wodospadu (dwieście z nich doczekało się nazw, te mniejsze na razie pozostają bezimienne). Albo usłyszeć wiatr – Islandczycy mają ponad 100 słów na jego określenie. Andvari to lekka, prawie niezauważalna bryza. Stormur – porywisty wiatr burzowy. Każdy tubylec z pamięci wyrecytuje wiersz „Stormur”, napisany przez Hannesa Hefsteina, poetę romantycznego i pierwszego premiera Islandii. 

Tutejsza cisza potrafi przeszywać zmrożonymi cząsteczkami powietrza. Niektórzy się jej boją. W miastach mieszkańcy zagłuszają ją dźwiękami płynącymi z telewizora, który włączają zaraz po wejściu do domu. Czy radiem, zawsze grającym w samochodzie. Ale żadna technologia nie zagłuszy wszechobecnej ciszy, która wyziera z otaczającej natury. – Konfrontacja z przyrodą jest bezlitosna. Zostawia w człowieku trwały ślad – mówi Hördur Ingason, fotograf urodzony w Reykjaviku. – Przez nią jesteśmy bardziej mroczni, melancholijni. Ale też zawdzięczamy jej wewnętrzny spokój. „Þetta reddast”, czyli „wszystko jakoś się ułoży” – to najczęściej powtarzane zdanie na Islandii. Wierzymy, że wszystko dąży do równowagi. Nie zaburzamy tej harmonii. Prawie 90 procent energii w naszym kraju pochodzi ze źródeł odnawialnych. Większość z nas jeździ elektrycznymi samochodami. Wolimy vintage od nowych ubrań. Darzymy naturę wielkim szacunkiem – dodaje. 

(Fot. Ina Lekiewicz)

Cisza wyostrza zmysły. W latach 80. duńska antropolożka Kirsten Hastrup wybrała się na Islandię, by badać interakcje człowieka z naturą. Wkrótce jej badania zmieniły nie tylko ją samą, ale również dziedzinę, którą się zajmowała. Hastrup, wierząc, że najgłębsza wiedza bierze się z doświadczenia, zatrudniła się przy połowie ryb i zamieszkała w baraku z trzema młodymi rybakami. W badaniach terenowych, obok silnej negacji ontologii („czy istnieje”), rozpisywała się nad przewagą poszukiwań w duchu epistemologii („w jaki sposób poznawać”), by wkrótce przejść do opisów, które wstrząsnęły światem badaczy. Hastrup w górach okrytych mgłą zobaczyła „ukryty lud” – mitologiczne stworzenia, które według islandzkich podań żyją w świecie równoległym do naszego. Opisywała później w artykułach naukowych swoje „rzeczywiste doświadczenie zmaterializowania się Nierzeczywistości”. By chwilę później ze śmiertelną powagą spisywać relacje lokalnych mieszkańców. I tak dowiadujemy się, że trole koło wiosek rybackich ostatni raz widziano 200 lat temu, a teraz wolą żyć w głębi wyspy, w jaskiniach. Elfów nie ma co szukać – od jakiegoś czasu nie kontaktują się z ludźmi. „Doświadczenie różnych światów, jakie jest udziałem badaczki terenowej, prowadzi do zakwestionowania przez nią podstaw własnego świata. Odmiennego sposobu rozumienia rzeczy nie można po prostu przełożyć na nasz język” – pisała. Metoda obserwacji świadka, uczestniczki, stworzona przez Has- trup, coraz silniej zaczęła dominować świat nauki. Określenie „wyobraźnia antropologiczna” zadomowiło się w nim na dobre. Czy w innym miejscu na ziemi Hastrup tak bardzo przewróciłaby do góry nogami naukową wizję świata, w której się wychowała? Być może. Ale wystarczy lądowanie na lotnisku w Keflaviku, by zrozumieć, dlaczego na Islandii przyszło to z taką łatwością. Rozległe pola lawowe przypominają kratery na Marsie. Wulkan Fagradalsfjall od czasu ostatniej erupcji wiosną 2021 roku podświetla chmury i mgłę na czerwono. Nie bez powodu ten mały kraj jest częstym miejscem planów filmów SF. Nie potrzebuje ani scenografii, ani postprodukcji, być inną planetę. 

(Fot. Ina Lekiewicz)

Cisza potrafi leczyć. Albo jest co najmniej dobrym wstępem do terapii lub jej uzupełnieniem. – Kiedyś nazwałbym ją nudą. Dziś wiem, że zmieniła moje życie – mówi Michał Pająk, polski projektant, który od paru lat żyje na Islandii. – Początkowo kilka miesięcy w zupełnej ciemności wydawało się bardzo mroczną perspektywą. Zimą Islandczycy rzadko opuszczają domy. Na pustych zaśnieżonych ulicach odbijają się jedynie setki kolorowych lampek (mieszkańcy świąteczne dekoracje traktują bardzo poważnie). Doświadczanie pustki w połączeniu z terapią pomogło mi walczyć z depresją. Zrozumiałem, że nuda, którą w Polsce demonizujemy, tak naprawdę jest czymś dobrym. To czas na odkrywanie siebie, zastanowienie się, co dalej. Nauczyłem się nie walczyć z nudą. Teraz świadomie daję jej się zadomowić – dodaje.

To fragment tekstu towarzyszącego sesji autorstwa Iny Lekiewicz „Usłyszeć ciszę” z grudniowego numeru „Vogue Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży i online.

(Fot. Ina Lekiewicz)

 

Ina Lekiewicz
Proszę czekać..
Zamknij