Znaleziono 0 artykułów
09.09.2022

Rosa Chains świętuje jubileusz dziesięciolecia

09.09.2022
(Fot. Marta Chudek)

Marka jubilerska Rosa Chains powstała dziesięć lat temu z pasji do biżuterii. Dziesięć lat później projektantka Agnieszka Rosa wspomina pierwsze kolekcje, podsumowuje osiągnięcia i snuje plany na przyszłość.

Rozmawiamy w atelier, tuż pod pracownią jubilerską i kilka kroków od flagowego butiku. Ściany wypełniają zdjęcia kampanii z minionych lat. Agnieszka Rosa doskonale pamięta czas, gdy tego wszystkiego jeszcze nie było. Dziesięć lat temu do sklepu, który otworzyła przy Mokotowskiej, dojeżdżała rowerem między ostatnimi zajęciami na Politechnice Warszawskiej. W szortach i T-shircie. – Wszystko robiłam sama – wspomina Agnieszka. – Projektowałam, wykonywałam biżuterię na zapleczu sklepu, obsługiwałam klientów – dodaje. Zmieniały ją siostra, wtedy też jeszcze studentka, i mama. Dużo było w tym naiwnej wiary w sukces, która doświadczonych przedsiębiorców przyprawiłaby o ciarki. – Dziś ludzie często proszą mnie, żebym opowiedziała, jak rozkręciłam firmę, ale naprawdę nie jestem do tego odpowiednią osobą – śmieje się Rosa. Dodaje, że biznes budowała intuicyjnie. – Chwilę wcześniej założyłam prywatne konto na Facebooku, Instagram dopiero wchodził do Polski, o reklamie w internecie nie było mowy – przypomina i pokazuje mi nadesłany ostatnio przez jedną z życzliwych marce dziennikarek zrzut ekranu z początków działalności Rosy w mediach społecznościowych. Na jednym ze zdjęć Agnieszka ma na sobie futrzaną czapkę, wokół „pada” sztuczny śnieg. Choć na sam widok tego kadru Agnieszka rumieni się ze wstydu, to cenna dokumentacja rozwoju brandu. – Wtedy marzenia o profesjonalnych kampaniach wizerunkowych wydawały mi się nieosiągalne.

(Fot. Marta Chudek)
(Fot. Marta Chudek)

Od tamtej pory zmieniło się prawie wszystko – sposób fotografowania, charakter bohaterek zdjęć, skomplikowanie form i technik złotniczych użytych w produkcji. Rosa pozostała jednak firmą rodzinną. Dziś Agnieszka tworzy ją z mamą, mężem, jego siostrą, menadżerką firmy, i zespołem, który przez te lata stał się jej bliski. Biżuteria Rosa tworzona jest niezmiennie ze złota i kamieni szlachetnych. – Od początku chciałam tworzyć biżuterię premium. Kiedy zaczynałam, była to nisza. Duże firmy jubilerskie produkowały od dziesięcioleci wciąż te same wzory. Za to w butikach królowała biżuteria ze srebra, czy mosiądzu – opowiada. Dziś Rosa wciąż podąża własną ścieżką. Agnieszka projektuje dwie kolekcje rocznie, a styl marki jest bardzo rozpoznawalny. – Wszystko tworzone jest w naszej pracowni, tradycyjnymi metodami jubilerskimi. To widać w pewnej nieregularności form, czy oprawie kamieni. To dodaje szlachetności, którą lubię – tłumaczy Agnieszka. W projektach od dekady koncentruje się na nawiązaniach do sztuki i natury. Jej inspiracją bywały rzeźbione wodą i wiatrem skały, czy polne kwiaty. Raz szukała symetrii, innym razem próbowała ją zaburzać. Z sezonu na sezon rozwijała kolekcje, to o ręcznie wykonywane ogniwa łańcuchów, nowe faktury metalu, coraz szlachetniejsze kamienie. Jej złotnicy dokonują niemożliwego. Wspierają ich podwykonawcy, choćby mistrzowie rzeźbienia w kamieniu. Ocalenie zapomnianych technik jest jedną z misji Rosy. Pierwszą i podstawową jest tworzenie biżuterii ciekawej, ale wiecznej. Udaje się, bo projekty sprzed wielu lat wciąż widuje na szyjach i nadgarstkach klientek. – Jedna z nich pokazała mi ostatnio zdjęcie swojej ośmioletniej chrześnicy w naszym łańcuszku, który sprezentowała jej właśnie osiem lat temu – opowiada. To raczej reguła niż wyjątek, bo kto raz wszedł do świata Rosy, niechętnie go opuszcza.

(Fot. Marta Chudek)

Z okazji jubileuszu marka, zanim wypuści nową kolekcję w listopadzie, odbywa sentymentalną podróż do bestsellerów z poprzednich sezonów. – Chcieliśmy na chwilę zwolnić i poświętować, wnikliwie przyjrzeć się projektom z ostatnich dziesięciu lat, ale też po prostu docenić się za wykonaną pracę – tłumaczy. Najważniejszym elementem tego świętowania jest zamknięta wystawa dla zaproszonych gości. – Na postumentach przypominających muzealne gabloty zaaranżowaliśmy kompozycje kwiatowe. Każda dobrana do jednego z 10 flagowych modeli – mówi Agnieszka. Znalazły się tu sygnety: Onyx z 2016 roku inspirowany klasycznym, męskim, ale lżejszy i bardziej delikatny, Crystal Bloom z rzeźbionym w krysztale górskim kwiatem szarotki z 2019 roku, inspirowany Art Deco Diamond Frost ze złota, białego złota i zakuwanych ręcznie ośmiu brylantów oprawionych techniką korny z 2020 roku, inspirowany owocami czarnego bzu Black Lilac z formowanej złotej blaszki i onyksu z 2019 roku. Kolejne to medalion Sunbeam, który przypomina słońce, kolczyki Spiral Shell nawiązujące kształtem do muszli, ale nie strukturą, bransoletki Nigella inspirowane wąsami kwiatu czarnuszki, i Braid ze złotych drucików formowanych w swoisty warkocz, naszyjnik Willow z nawiązujących do witek wierzby płaczącej z ręcznie robionych ogniw i kolczyki Peach, które wyglądają, jak złote kule stopione z płatkiem ucha.

Zdjęcia: Marta Chudek
art dorection & graphic design: Joanna Skiba/Måndag Studio
Kompozycje kwiatowe: CosmosPlantea

Kamila Wagner
Proszę czekać..
Zamknij