Znaleziono 0 artykułów
06.10.2021

Justyna Kopińska: Nikt nie powinien płacić za bycie sobą

06.10.2021
Eliot Page /(Fot. Getty Images)

Przed wszechobecną ksenofobią przestrzegał reporter Ryszard Kapuściński. Otwartość na inne przekonania, poglądy, wiarę wymaga dużej dojrzałości. Wymaga też społeczeństwa inkluzywnego. Wiele wypowiedzi osób posiadających władzę i moralny autorytet w naszym kraju wskazuje na ekskluzywność polskiej wspólnoty.

– Czy Bóg kocha transkobiety i transmężczyzn? Ksiądz, profesor Andrzej Szostak: – Nie mam wątpliwości, że kocha. Ale mam wrażenie, że jego upodobanie do miłowania tych, którym jest najciężej, sprawia, że być może ich kocha jeszcze bardziej niż innych.

– A Kościół – czy Kościół kocha transkobiety i transmężczyzn?

– Tu już jest pewien kłopot. Dotykamy problemu związanego z ksenofobią. Niechęcią wobec wszystkiego, co inne. Skąd ona się bierze? Są lepsi eksperci w tej dziedzinie ode mnie, ale myślę, że ważne są tu trzy elementy. Jedna kwestia to wygoda. Każdy, kto jest inny, wprowadza pewnego rodzaju zamęt, bałagan. Człowiek przestaje czuć się, jak u siebie w domu. Po drugie – bezpieczeństwo. Każdy nowy traktowany jest jako potencjalne zagrożenie. Nie znam go, nie wiem, czego się po nim spodziewać, lepiej, żeby go nie było. I po trzecie – jest taka pokusa, żeby swoich uznawać za lepszych. Każdy kto jest inny, jest troszkę gorszego sortu. Najbardziej skrajnym tego przykładem jest rasizm. Tego rodzaju pokusy istnieją. I są one nieobce także Kościołowi. Co się za tym kryje? Mianowicie niech ten inny będzie mój. Niech się nauczy. Niech będzie taki jak ja. Taki jak my. Niech myśli tak samo, postępuje tak samo, wtedy przestaje być inny. Ale oczywiście przestaje być inny za cenę rezygnacji z dotychczasowej swojej tożsamości. Gdy już się zjawi ktoś z innego świata, na przykład jest uchodźcą, to niech on wie, że wchodzi do tego kraju, gdzie Kościół katolicki ma szczególne znaczenie. Niech się nauczy zwyczajów, niech ich przestrzega, niech najlepiej w ogóle porzuci swoje dawne wierzenia. Bo to my jesteśmy u siebie.

Fot. Getty Images

To wypowiedź z książki „My, trans” Piotra Jaconia która ukaże się w listopadzie tego roku. Jacoń, dziennikarz TVN24, kilka miesięcy temu podczas rozmowy z Mariuszem Kurcem w Replice mówił o swojej transpłciowej córce: – Musiała powiedzieć, że jest kobietą i używa imienia „Wiktoria”. Wspominała o terapii hormonalnej. Niemal automatycznie oboje z żoną Magdą weszliśmy w tryb „pełna akceptacja”. Zapewniliśmy nasze dziecko o miłości i wsparciu. To była spokojna rozmowa. Gdy się skończyła, oboje się rozpłakaliśmy. Był to jednak wstrząs. Ale niedługo potem pojawiła się pewna ulga – poczucie, że wreszcie wiemy, o co przez te lata chodziło.

 

Przed wszechobecną ksenofobią przestrzegał reporter Ryszard Kapuściński. Otwartość na inne przekonania, poglądy, wiarę wymaga dużej dojrzałości. Wymaga też społeczeństwa inkluzywnego. Wiele wypowiedzi osób posiadających władzę i moralny autorytet w naszym kraju wskazuje na ekskluzywność polskiej wspólnoty.

– Patrzę na dzisiejsze debaty o transpłciowości i próbuję zrozumieć, dlaczego tak wielu ludzi jest wzburzonych przez relatywnie niewielką część ludzkości – mówił Yuval Noah Harari podczas Igrzysk Wolności. – Wydaje mi się, że podświadomie wiedzą, że to jest nadchodząca przyszłość. Jeśli chcemy znaleźć dziedzinę, gdzie nowe technologie mają wpływ na to, jaka jest podstawowa definicja człowieka i jego tożsamości, to transpłciowość jest oczywistą odpowiedzią.

Tempo zmian nie wszystkim odpowiada. Wielu protestowało przed formami rozumienia ludzkości i potrzeb człowieka. Protestowali wobec przyznania kobietom praw wyborczych, przeciw maleńkiej pigułce antykoncepcyjnej, która bezpowrotnie zmieniła rynek pracy, przeciwko powszechnemu dostępowi do edukacji. Przed nami kolejne zmiany wpływające na to, co postrzegamy jako istotę człowieka – i co stanowi o jego tożsamości. Dla mnie interesującym jest to, że tak wiele osób podkreślających przywiązanie do tradycyjnych wartości postrzega drugiego człowieka przez jego ciało, a nie przez duszę.

Justyna Kopińska / Fot. Zuza Krajewska

– Za dwa tygodnie mam rozprawę o uzgodnienie płci – mówi mi Wiktoria, córka Piotra i Magdy Jacoń. – Bycie transpłciową kobietą w Polsce nie dostarcza wielu miłych chwil. Głównie są to trudności, prześladowanie i wiążący się z nimi strach o własne życie. Z jednej strony są groźby śmierci, z drugiej – ludzie, którzy po prostu nie rozumieją.

– W jaki sposób przejawia się to niezrozumienie?

– Niedawno miałam badanie EKG. Spytano mnie, dlaczego kobieta przychodzi z danymi męskimi. Pytano o to, jakie mam genitalia. Kazano mi się rozebrać i nie dano niczego do osłonięcia piersi, a jednorazowe ręczniki dla kobiet były obok. Lekarka mówiła do mnie raz pan, raz pani. Zdenerwowała się, gdy ją poprawiłam.

– Co my, jako społeczeństwo, możemy zrobić, by poprawić sytuację osób transpłciowych?

– Obecnie najważniejszy jest nacisk na polityków, by zmienili prawo. Musiałam pozwać moich rodziców [do zmiany płci obecnie potrzebny jest pozew przeciwko własnym rodzicom dotyczący błędnego nadania płci przy narodzinach – przyp. autorki] oraz opłacać zaliczkę dla biegłego i ponosić wiele dodatkowych kosztów. Nie mam żadnych wątpliwości, kim jestem. Dlaczego mam płacić komuś, by o tym decydował? Nikt nie powinien płacić za bycie sobą.

 

Justyna Kopińska
Proszę czekać..
Zamknij