Znaleziono 0 artykułów
19.12.2018

Justyna Kopińska: Samospełniająca się przepowiednia

19.12.2018
Justyna Kopińska (Fot. Zuza Krajewska)

Miałem dobrą pracę, wspierającą dziewczynę, kupowałem mieszkanie – opowiadał mi jeden z wychowanków sierocińca, w którym doszło do przemocy. – I nagle wszystko wróciło. Te wspomnienia z dzieciństwa, twarze, to, co się tam działo. Piłem przez kilka miesięcy, ocknąłem się jak już wokół nie było nic.

Mężczyzna dostaje awans i wpada w panikę, bo myśli, że nie potrafi sprostać nowym wyzwaniom i obowiązkom. – Jestem oszustem! Nie tutaj jest moje miejsce – mówi do siebie. Przeczuwając z góry, że jest skazany na niepowodzenie, nie ma motywacji, by dać z siebie wszystko. W nieświadomy sposób rozpoczyna proces auto-sabotażu: na zebrania przychodzi nieprzygotowany, do pracowników odnosi się w jednej chwili ostro, a w drugiej przymilnie, wygłupia się w niewłaściwych momentach, ignoruje sygnały niezadowolenia szefa. Zgodnie z przewidywaniem, zostaje zwolniony. – Wiedziałem, że było to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe – mówi sobie.

Tak jednego ze swoich pacjentów opisał psycholog Branden, specjalizujący się w analizie samooceny.

– Miałem dobrą pracę, wspierającą dziewczynę, kupowałem mieszkanie – opowiadał mi jeden z wychowanków sierocińca, w którym doszło do przemocy. – I nagle wszystko wróciło. Te wspomnienia z dzieciństwa, twarze, to, co się tam działo. Piłem przez kilka miesięcy, ocknąłem się jak już wokół nie było nic. Nie jestem alkoholikiem. To znaczy mogę nie pić. To był jakiś inny powód. Coś trudnego do nazwania, co zawsze, gdy jest lepiej, potrafi ściągnąć mnie w dół. 

To, co ściąga w dół, nie dotyczy tylko osób po traumach. „To” istnieje w jakiejś nieokreślonej rzeczywistości. Oglądałam dokument „Whitney” Kevina Macdonalda. Artystka, która pozornie ma wszystko, upada na samo dno. Kończy w męczarniach umysłu, niezdolna do komunikacji z innymi. 

Podobnie było w przypadku Violetty Villas. Jej syn mówił mi: – Próbowała się zmienić, zerwać z nałogiem. Nie potrafiła. Zaczęła wówczas czytać Biblię. Mówiła, że Bóg pomoże jej się zmienić. Jak bliski człowiek jest chory, to zatraca się różnica między prawdą a iluzją. Już nie wiemy, w co wierzyć. To jest ogromnie trudne doświadczenie. Chciała opuścić szpital. Pani doktor tłumaczyła, że nie mogę jej zmuszać do leczenia, bo stanę się jej największym wrogiem. I rzeczywiście jak przyszedłem kolejny raz, mama przekazała lekarzom, że nie chce mnie widzieć

Okładki książek Justyny Kopińskiej (Fot. Materiały prasowe)

W wielu przypadkach, w których nawet po ogromnej traumie człowiek nadal walczy, sam o sobie decyduje i ma chęć do życia, zadziałał czynnik ludzki. Ktoś wyciągnął dłoń, chciał pomóc. Dzięki temu ten człowiek uwierzył, że ludzie nie są wyłącznie źli. A następny czynnik to reakcja osoby potrzebującej pomocy: czyli ogromny wysiłek, by przekonać samego siebie, że zasługuje się na życie.

Czasem ten wysiłek jest nadludzki. Bo jak mówi Branden: jeśli ginę z własnej ręki, przynajmniej sprawuję nad tym kontrolę, oszczędzam sobie lęku czekania na destrukcję płynącą z nieznanego źródła.

Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl

Justyna Kopińska
Proszę czekać..
Zamknij