Znaleziono 0 artykułów
18.02.2020

JW Anderson jesień-zima 2020-2021: Jak zrobić wrażenie

18.02.2020
JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (fot. East News)

„Co za wejście! Co za twarz!” – zachwycała się Jo Ellison młodziutką tenisistką Holly Fischer, która otworzyła pokaz JW Andersona. Wspólnie z największymi gwiazdami modelingu – Kaią Gerber, Fran Summers i Moną Tougaard – zaprezentowała kolekcję, po której nikt już chyba nie będzie miał wątpliwości: Anderson to mistrz na miarę naszych czasów.

Jonathan Anderson miał zaledwie 26 lat, gdy w Londynie zaprezentował swoją debiutancką kolekcję. Tim Blanks nazwał wtedy pokaz doskonałym, a w swojej recenzji przytaczał słowa ówczesnego manifestu Andersona – „Strach przed naturalizmem”. Po wybiegu przeszła wtedy parada dzianinowych sukienek z futerkowymi wstawkami w talii, żakardowych spódnic buntowniczo noszonych do uszytych z tej samej tkaniny spodni, patchworkowych parek i swetrów oryginalnie przewiązywanych w pasie. Hasłem, które najtrafniej opisywało tamtą kolekcję, był „dualizm”. Większość projektów Andersona widziana z tyłu w ogóle nie przypominała bowiem tego, jak prezentowały się od frontu. Projektant brał na warsztat kluczowe elementy damskiej garderoby, lecz pokazywał je w zaskakującej formie. „Dlaczego nikt nie wpadł na to wcześniej?!” – zadawali sobie pytanie widzowie.

JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (Fot. ImaxTree)
JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (Fot. Imax Tree)

Kluczem do zrozumienia kolekcji na jesień-zimę 2020-2021 także jest reinterpretacja. Anderson eksperymentuje z formami zaczerpniętymi z tradycji haute couture lat 60., nadaje twistu klasykom i prezentuje szerokie spektrum stylizacyjnych trików. Doskonale znane konstrukcje i motywy prezentują się dzięki temu w zupełnie nowej odsłonie. Bezczelnie łączy brąz z czernią, obalając tym samym przestarzały mi o tym, że te dwa kolory nie mogą ze sobą współgrać. Typowo wieczorowe stylizacje podkręca płaskim obuwiem. Zamiast zaznaczać talię, mocno ją obniża i formuje na kształt bombki, podobnie jak przed laty robił to Balenciaga. A z monochromatycznych stylizacji wydobywa głębię futerkowymi butami w kolorze cytrynowej żółci. Jak zwykle u Brytyjczyka, diabeł tkwi też w szczegółach. To chociażby skórzane klapy na tweedowych, oversize’owych płaszczach, biżuteryjne paski przy butach, peleryny przy trenczach i edwardiańskie kołnierzyki, które znakomicie przełamują futurystyczne sukienki z holograficznych blaszek i przezroczyste koszule z falbanami.

JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (Fot. ImaxTree)

Wielu projektantów usiłuje przeskakiwać między tradycją a awangardą. Niewielu jednak robi to z taką lekkością jak JW Anderson. Brytyjczyk modernizm łączy z nawiązaniami do historii mody anglosaskiej, z nonszalancją lawiruje między modą męską a kobiecą, zaburzając w ten sposób tradycyjne rozumienie płci, a klasyczne piękno miesza z tym nieoczywistym. Amerykański „Vogue” już kilka lat temu napisał o jego ubraniach, że „mają w sobie na tyle udaną dozę dziwactwa, by czyniła z nich ona prawdziwy przedmiot pożądania”. Trudno chyba o większy komplement.

JW Anderson jesień-zima 2019-2020 (Fot. ImaxTree)

 

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij