Znaleziono 0 artykułów
03.02.2021

Karolina Korwin Piotrowska pyta, jaki będzie nowy świat

03.02.2021
(Fot. Materiały prasowe)

Wszystko, co złe, mija. I to minie. To słowa, które Magdzie Boczarskiej powtarza mama, a teraz ja je powtarzam. A to trwa, zadbajmy o siebie, doceńmy dobrostan – mówi Karolina Korwin Piotrowska, która wydała właśnie książkę „Reset. Świat na nowo”. To zbiór 16 rozmów, w których ekspertki i eksperci w swoich dziedzinach zastanawiają się, jak zmieni się świat po pandemii. Rozmawiamy z nią o tym, czego nauczyli ją bohaterowie wywiadów. 

Zacznę tak, jak ty zaczynałaś rozmowy w książce „Reset”. Jest marzec 2020, słyszysz hasło „lockdown”, co sobie myślisz?

Że już to gdzieś słyszałam. Wielu z moich instagramowych obserwatorów mieszka w Azji, więc „moja pandemia” zaczęła się już w lutym, kiedy dostawałam od nich pierwsze filmiki i wiadomości. Wtedy tak bardzo się tym nie przejmowałam, w końcu w Azji co i rusz „coś wybucha”. Przełomowa była dla mnie rozmowa z przyjacielem, który mieszka na obu kontynentach. W lutym wrócił właśnie do Polski. Do dziś słyszę, jak krzyczy do mnie w słuchawce: „Karolina, czy ty wiesz, co do was idzie? Śmierć do was idzie!”. Rozmawiałam z nim przez dwie godziny, był wstrząśnięty, jak w Polsce bagatelizuje się pandemię. Na lotnisku nie było płynów do dezynfekcji, wszyscy nosili maseczki na brodzie, a taksówkarz, który wiózł go do domu, powiedział, że nie zasłoni ust i nosa, bo koledzy będą się śmiali. Wtedy pierwszy raz poczułam, że zamrażam się od środka. Po tej rozmowie przerzuciłam się na oglądanie wyłącznie zagranicznych mediów.

(Fot. Materiały prasowe)

Wtedy pojawił się pomysł na książkę z wywiadami o wpływie pandemii na nasze życie?

Pomysł kiełkował powoli. Po wydaniu poprzedniej książki „Wrzenie” byłam okrutnie zmęczona. Do tego stopnia, że musiałam pójść na terapię, żeby pewne sprawy sobie uporządkować. Wydawnictwo naciskało, ale bardzo nie chciałam pisać kolejnej, bo zwyczajnie nie miałam na to siły ani fizycznej, ani psychicznej. Marzec to był taki cudowny moment, kiedy do telewizji zamiast polityków zapraszano filozofów, socjologów, psychologów czy lekarzy. Wtedy też usłyszałam wypowiedziane przez profesora Marcina Króla zdanie, że „pojawią się ludzie niepotrzebni”. Ta straszna zbitka słów dudniła mi przez kilka tygodni w głowie. Zaczęłam szukać dla niej wyjaśnienia. I tak krok po kroku nagle obudziłam się z myślą, że muszę pogadać z mądrzejszymi od siebie o tym, co się stało i – co ważniejsze – co się jeszcze wydarzy. Pamiętam, że jak rozmyślałam nad książką, to zobaczyłam świetny dokument o kartografach. Dawniej tam, gdzie kończyła się mapa, czyli nasza znajomość świata, rysowano smoki. Z tymi smokami chciałam się rozprawić.

Rozprawiasz się w zacnym gronie. O swoich bohaterach mówisz „złota szesnastka”. Są wśród nich m.in. Jagoda Szelc, Natalia Kukulska, czyli ludzie mediów, ale też profesorka Natasza Kosakowska-Berezecka czy Natalia de Barbaro.

Podobne artykułyKsiążki, które polecają księgarki i księgarzeAleksandra Boćkowska Na Natalii szczególnie mi zależało. Od niej wszystko się zaczęło. To ona emocjonalnie ustawiła mi tę książkę, choć na najważniejsze pytanie o przyszłość odpowiedziała zwyczajnie, że nie wie. Bohaterowie tej książki sami do mnie przychodzili. Wiedziałam, że jeśli mam rozmawiać o modzie, to tylko z Michałem Zaczyńskim, bo jest niezależny. Jagodę Szelc uważam za geniusza, musiałam z nią porozmawiać, bo od początku pandemii miałam w głowie jej scenariusz do filmu „Delikatny balans terroru”, który opowiada o tym, co teraz dzieje się na świecie. Jagoda napisała go trzy lata temu i został odrzucony przez prawie wszystkich producentów. Michała Nogasia spotykam regularnie na festiwalu Góry Literatury, jest dla mnie literackim autorytetem. Kiedy usłyszałam w mediach zdanie: „Pandemia COVID cofnie prawa kobiet do XIX wieku”, wiedziałam, że jedyną osobą w Polsce, która mi o tym opowie, jest Natasza Kosakowska.

Rozmowa była latem, jesienią w Polsce wybuchły protesty.

A wraz z nimi pojawiły się kolejne pomysły na bohaterów do „Resetu”. Sylwia Chutnik, bo jeśli gadać o feminizmie, to tylko z nią, i Michał Rusinek, bo nikt tak celnie nie potrafi rozmawiać o języku. Przyszła też Magda Boczarska, zależało mi na rozmowie z wybitną aktorką, która ma dorobek, nie boi się mówić i potrafi opowiedzieć o tym, co wielu trudno zrozumieć, o tęsknocie za sceną.

W twojej złotej szesnastce są prawie same kobiety.

Zależało mi na tym, żeby to właśnie one opowiedziały mi o świecie. Mężczyźni mieli swój czas i też przez nich ten świat wygląda teraz tak, jak wygląda. Ale oczywiście nie stroniłam od mądrych mężczyzn. Ważnym dla mnie rozmówcą był Janek Świtała – 26-letni ratownik medyczny. Poznałam go na Instagramie i od razu wyczułam w nim osobowość. Dzięki niemu zobaczyłam, jak pandemia wygląda z pierwszej linii frontu. Spotkałam się z nim, kiedy zaczynała się już druga fala pandemii, i wiedziałam, że pierwsze pytanie musi być ostre, więc spytałam wprost: „Jak umiera się na COVID?”. Od tego zaczyna się moja książka. Czytelnicy piszą do mnie, że ta pierwsza rozmowa jest wyjątkowo mocna. Sama nie spałam przez trzy dni po rozmowie z Jankiem.

Ratownik medyczny, popularna wokalistka, operatorka filmowa, psycholożka. Twoich bohaterów dzieli wiek, profesje, poziom rozpoznawalności. Co ich łączy?

Odwaga, szczerość i niezależność. No i mądrość. Przed rozmową do każdego wysyłałam list i prosiłam, żeby niczym się nie ograniczali, bo ma być prawdziwie. Wszyscy dostali też możliwość autoryzacji. Mam dość życia przefiltrowanego przez Instagram, więc prosiłam po prostu o szczerą rozmowę. Zależało mi, żeby ta książka była jak przewodnik, z którego każdy wyciągnie sobie jakąś lekcję.

Kogoś ci zabrakło?

Brakuje dwóch nazwisk. Profesor Marcin Król niestety zmarł i nie zdążyłam z nim porozmawiać. Druga osoba to profesor Krzysztof Simon z Wrocławia, lekarz i specjalista od chorób zakaźnych. Mój wielki idol, który zasługuje na jakąś osobną historię. To wspaniała postać, która nikomu się nie kłania, ani politykom, ani wirusowi. Dzięki jego wystąpieniom w telewizji wracała mi ochota do życia. Wali prosto z mostu i za to go cenię.

W naszej rozmowie powracają zdania, które towarzyszyły ci podczas pracy nad książką. A jakie zdanie zostało z tobą na dłużej po jej napisaniu?

„Wszystko, co złe, mija. I to minie”. To słowa mamy Magdy Boczarskiej, która jest pielęgniarką i wiele w życiu widziała. Powtarza je cały czas Magdzie, a teraz ja powtarzam je za nią. To minie.

A póki trwa, to jak przetrwać?

Podobne artykułyGerard Wilk: Rozmowy w tańcu Sylwia Kawalerowicz Docenić swój dobrostan. To najważniejsze, co możemy zrobić, zadbać o siebie. Podczas pandemii zawaliłam mieszkanie kwiatami. Nie mogę się już doczekać, kiedy znów zajmę się balkonem i go ukwiecę. Ten czas pokazał mi, jak wiele znaczy dla mnie mój dom, który kiedyś był tylko sypialnią. Pandemia zweryfikowała wiele moich przyjaźni, ale też pokazała, że mam mnóstwo bliskich, kochanych ludzi. Dla mnie ten czas ma więcej pozytywów niż negatywów. Mam poczucie, że jeśli zostawi się w tyle politykę, to okazuje się, że ludzie są dobrzy. Naprawdę fajni. 

Ja, żeby to odkryć, muszę zostawić za sobą przede wszystkim strach. On przesłania mi wszystko.

Ja się już nie boję. Choć wiem, że COVID-19 prawdopodobnie mnie zabije. Jestem w grupie ryzyka, z chorobami przewlekłymi i wadą serca, nie mam wielkich szans w walce z tym wirusem. Ale wiem, że jeśli będę się bać, to niczego nie zrobię. Od czasów drugiej wojny światowej nie było zagrożenia, które dotknęłoby cały świat w tym samym momencie. Żyjemy w wielkim eksperymencie psychologicznym, który niewątpliwie wywrze na nas wszystkich wpływ. „Reset” to opowieść o tym, co będzie się z nami działo, bo przecież my, w przeciwieństwie do starożytnych kartografów, wiemy, że dalej są nie tylko smoki.

Karolina Korwin Piotrowska „Reset. Świat na nowo”, wyd. Mando 

Olga Święcicka
Proszę czekać..
Zamknij