Znaleziono 0 artykułów
25.06.2022

Przesuwanie sufitów. Katarzyna Gatkowska o fotografii wnętrz

25.06.2022
Katarzyna Gatkowska / Fot. Michèle  Margot

Fotografia wnętrz to osobna gałąź sztuki. – Trójwymiar trzeba spłaszczyć pojętnie, tak żeby ten, kto widzi wnętrze, zobaczył je takim, jakim widzę je ja – mówi o swojej pracy fotografka Katarzyna Gatkowska, która ma na koncie sesje i okładki topowych magazynów o wnętrzach, w tym pierwszego wydania „Vogue Polska Living”.

– Dźwięk jest równie ważny jak cisza. Z wnętrzami jest tak samo – tłumaczy Gatkowska. Mowa tu o przestrzeni we wnętrzu, ale także w życiu. Będzie więc o tytułowym przesuwaniu – po to, żeby zrobić miejsce na siebie.

Katarzyna Gatkowska urodziła się w Warszawie. Dorastała na zielonym Żoliborzu w mieszkaniu małym i praktycznym, jak wielu z nas – na PRL-owskim osiedlu. Przestrzeń jej rodzinnego domu urządzona była wręcz po japońsku. Nadrzędna funkcja kazała wyrzekać się formy. Mimo to zainteresowanie architekturą może być u niej w jednej czwartej genetyczne, bo dziadek zaczynał karierę jako kreślarz w biurze architektonicznym. Lepiej pamięta jednak mamine sukienki – to od mody właśnie zaczęło się jej zainteresowanie formami, fakturami, proporcjami i kolorami. – Mama pracowała w Polskich Liniach Lotniczych. Ciągle latała za granicę, skąd przywoziła piękne ubrania i akcesoria. Fascynowało mnie, jak styl dodawał jej czaru. Pociągało to, jak moda wpływa na postrzeganie nas przez świat zewnętrzny – mówi. Zainteresowania początkowo rozwijała na gruncie prywatnym, przerabiała ubrania, szyła i ciągle szukała nowych sposobów ekspresji. Pasję do wnętrz odkryła w sobie nieco później. Po prostu, zupełnie organicznie.

Projekt Vincenzo De Cotiis  ze ścianami odartymi z warstw farb i tapet / Fot. Katarzyna Gatkowska 

Początkowo jej edukacja poszła w innym kierunku. Studiowała arabistykę na Uniwersytecie Warszawskim, zachęcona przez ówczesnego chłopaka, przeniosła się do Holandii, by z nim zamieszkać. Licencjat dokończyła w Amsterdamie. Trzy lata wystarczyły aż nadto, żeby się zorientować, że analizy językoznawcze starych druków nie są jej żywiołem. Nowy plan przyszedł sam. Któregoś dnia nogi poniosły ją na wystawę sztuki, na której zobaczyła prace studentów niedawno otwartej Akademii Stylizacji. Poczuła się na właściwym miejscu, poznała ludzi z tą samą grupą krwi. Zapisy na kolejny rok jeszcze trwały, miała kilka dni na złożenie papierów. Poprosiła o listę zadań konkursowych i skleciła portfolio w weekend. Dostała się.

Projekt Massimo Adario we Florencji / Fot. Katarzyna Gatkowska 

Akademia była nowym i nietypowym tworem – oferowała kursy scenograficzne, stylizacji mody, wnętrz, martwej natury. Te różne światy przenikały się na zajęciach, serce Gatkowskiej najmocniej biło jednak na tych o wnętrzach. Od razu po ukończeniu szkoły zaczęła pracować jako rekwizytorka na planach reklamowych, potem jako stylistka mody i wnętrz. Rozwijała się szybko i konsekwentnie, z niesłabnącym apetytem na nowe. Zaczęła projektować, pięła się na wyżyny. Dostawała zlecenia od wszystkich klientów ze swojej listy marzeń. W tej spektakularnej karierze, w której lokalnie niewiele więcej mogłaby już osiągnąć, czegoś jej brakowało.

Rozterki zbiegły się z narodzinami syna. Postanowiła przeciąć dwie pępowiny naraz. Zacząć w tej samej branży, ale od nowa. Pomysł na fotografię pojawił się w jej głowie kilka lat wcześniej.

 „Vogue Polska Living"

Cały tekst znajdziecie w pierwszym wydaniu magazynu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.

Kamila Wagner
Proszę czekać..
Zamknij