Znaleziono 0 artykułów
08.07.2022

Bracia Dufferowie: Co dwie głowy, to nie jedna

08.07.2022
(Fot. Getty Images)

Bliźniacy jednojajowi od dzieciństwa niemal wszystko robią razem. Wspólnie wpadli też na pomysł jednego z najważniejszych współczesnych seriali. Zanim Netflix zlecił im produkcję „Stranger Things”, scenariusz odrzuciło 15 innych stacji telewizyjnych. Mimo ogromnego sukcesu pozostają w cieniu. Kim są Matt i Ross Dufferowie?

– Łączy ich telepatyczna więź. Zawsze wiedzą, co powie drugi. Jak gdyby czytali sobie w myślach – mówiła z podziwem w głosie Winona Ryder. M. Night Shyamalan, który został mentorem braci na chwilę po ich przeprowadzce do Los Angeles, nazwał ich „kreatywnym potworem z dwiema głowami”. Oni sami przyznali, że wszystko robią razem. Wyjątkiem jest pisanie scenariuszy, które współtworzą zdalnie, korzystając ze wspólnego pliku w chmurze. Uparcie odmawiają pracy przy jednym biurku. – To skończyłoby się podwójnym morderstwem – żartują.

To właśnie szczególna więź między identycznymi bliźniakiami, Mattem i Rossem, pozwoliła im stworzyć jeden z najpopularniejszych seriali XXI wieku. „Stranger Things” nazywają swoim „trzecim bliźniakiem”. – Włożyli w ten serial całe swoje serca. Oni żyją tą produkcją – mówili przy okazji premiery czwartego sezonu Charlie Heaton i Natalia Dyer. Podczas gdy finał serii bije kolejne rekordy oglądalności, bracia Duffer wolą pozostać w cieniu. Jak im się to udało?

Co dwie głowy, to nie jedna

(Fot. Getty Images)

Jak przystało na bliźniaków jednojajowych, wszystko robili razem. Wspólnie zgłębiali największą pasję, czyli kino. Pierwsze filmy zaczęli kręcić w czwartej klasie podstawówki, gdy kolega z sądziedztwa pożyczył im oldskulową kamerę Hi8. Kręcili na zmianę, dokumentując codzienne sytuacje, inscenizowane scenki i własne fabuły. Codziennie po szkole biegli do wypożyczalni kaset wideo. Zakochali się w twórczości Stevena Spielberga, Johna Carpentera, Tima Burtona i George’a Lucasa. Gdy akurat nie oglądali filmów, zaczytywali się w powieściach Stephena Kinga, marząc, by kiedyś przenieść je na ekran.

Matt i Ross Dufferowie dorastali w Durham w Karolinie Północnej. Uczęszczali do prywatnej szkoły na przedmieściach, ale nauka niespecjalnie ich interesowała. Po zajęciach czym prędzej wracali do domu, żeby opanować podstawy montażu i spisać historie, które przyszły im do głowy w czasie lekcji. Ich wysiłki się opłaciły – złożona przez nich teczka zwróciła uwagę wykładowców Dodge College of Film and Media Arts na Chapman University. Zaraz po skończeniu liceum bracia przeprowadzili się do Kalifornii. Tam rzucili się w wir pracy, by zdobyć doświadczenie i poznać Hollywood od podszewki.

(Fot. Getty Images)

Po swojemu

Początki nie były jednak łatwe. Bracia nakręcili kilka filmów krótkometrażowych i napisali konspekty kolejnych produkcji, ale żadna wytwórnia nie była nimi zainteresowana. Przez pewien czas pracowali osobno przy najróżniejszych projektach – od niskobudżetowych produkcji, po reklamy past do zębów. Po pracy spisywali kolejne pomysły, dyskutując do nocy o przyszłości. Zdecydowali, że jeżeli w ciągu najbliższych miesięcy nie uda im się zrealizować filmu, porzucą marzenia.

Na szczęście niebawem los w końcu się do nich uśmiechnął, a Warner Bros. zlecił produkcję postapokaliptycznego horroru „W ukryciu”. Niestety w związku ze zmianami w wytwórni film nie doczekał się kinowej premiery ani nawet szerszej promocji. Zobaczył go M. Night Shyamalan, jeden z idoli braci (samo „Hidden” było hołdem dla jego kina). Reżyser zaprosił ich do współpracy przy serialu „Miasteczko Wayward Pines”. To tam Dufferowie w końcu mieli okazję się wykazać, najpierw jako scenarzyści, a później również jako producenci.

Dziwne rzeczy

(Fot. Getty Images)

W tym samym czasie Dufferowie skończyli pierwszą wersję scenariusza do serii science fiction o obdarzonej supermocami nastolatki, która musi stawić czoła mrocznym siłom. Bracia zaprezentowali konspekt, który miał stać się fundamentem pod uniwersum „Stranger Things”, 15 różnym stacjom telewizyjnym. Żadna nie była zainteresowana produkcją. – Jedna dała nam warunek: wyprodukujemy serial, jeżeli zrobicie z tego produkcję dla dzieci – wspominali rozbawieni. Dufferowie nie mieli zamiaru rezygnować ze swojej wizji.

W międzyczasie scenariusz trafił na biurko Dana Cohena, wiceprezesa wytwórni 21 Laps Entertainment, który pokazał go reżyserowi Shawnowi Levy’emu. Obaj natychmiast dostrzegli potencjał historii i zaproponowali braciom spotkanie z Netfliksem. Platforma zleciła produkcję „Stranger Things” po pierwszej rozmowie. Dufferowie dostali dość skromny (jak na produkcję science fiction) budżet sześciu milionów dolarów na odcinek. Ta inwestycja miała się zwrócić platformie z nawiązką – serial pozostaje najchętniej oglądaną produkcją w historii nie tylko portalu, lecz także streamingów w ogóle. Według agencji Nielsen widzowie z całego świata obejrzeli ponad siedem miliardów (sic!) minut serialu. To tak, jakby obejrzeć najnowszą odsłonę serii prawie 10 milionów razy. Koszt jednego odcinka szacuje się na 15 milionów dolarów.

(Fot. Getty Images)

Everymen

Sukces serii wydaje się nie mieć większego wpływu na życie braci Dufferów. Podczas gdy obsada serialu, na czele z Millie Bobby Brown, Noah Schnappem czy Mayą Hawke, pewnie wkroczyła do pierwszej ligi młodych gwiazd, twórców nikt na ulicy nie zaczepia: – Nie bez powodu wolimy stać za, a nie przed kamerą – tam czujemy się najswobodniej – mówił w rozmowie z „The New York Times” Ross. – Uwielbiamy proces tworzenia serialu, ale niekoniecznie wszystko to, co mu towarzyszy – dodaje Matt. Stronią więc od mediów, nie mają profili na Instagramie ani Twitterze, a ich ulubionymi rozrywkami pozostają oglądanie filmów, granie w gry planszowe (stąd w serialu tak wiele nawiązań do „Dungeons & Dragons”) i spotykanie się z przyjaciółmi. Ich najbliższe grono wciąż tworzą znajomi ze studiów i z dzieciństwa. O ich życiu prywatnym wiadomo tylko tyle, że Ross ożenił się z Leigh Janiak, reżyserką netfliksowej trylogii „Ulica strachu”. Matt również miał spotykać się z osobą z branży, ale tej informacji nigdy nie potwierdzono.

Dufferowie nie uniknęli krytyki. W 2018 roku Peyton Brown, pracująca jako oświetleniowczyni na planie „Stranger Things”, oskarżyła braci o „tworzenie toksycznej przestrzeni pracy niechętnej kobietom”. Netflix wszczął postępowanie, które nie wykazało nadużyć. „Jest nam niezwykle przykro, że nie czułaś się dobrze na planie. Naszym celem zawsze było tworzenie bezpiecznej i inkluzywnej przestrzeni pracy dla wszystkich”, napisali bracia w oświadczeniu.

(Fot. Getty Images)

Kolejna afera wybuchła zaraz po premierze trzeciego sezonu, gdy w jednym z wywiadów Sadie Sink przyznała, że do ostatniej chwili nie wiedziała o scenie pocałunku z serialowym Lucasem. Sytuacja była dla niej niezwykle stresująca, bo, jak przyznała, był to jej pierwszy pocałunek. Fani serialu byli oburzeni presją, którą twórcy wywarli na nastoletniej aktorce. Dufferowie przeprosili, a Sink podkreślała później, że nie czuła się zmuszona do zagrania tej sceny. Od tego czasu i twórcy, i aktorzy wydają się ostrożniej dobierać słowa.

Przy okazji premiery czwartego sezonu Dufferom udało się uniknąć większych kontrowersji, oprócz zarzutu stosowania queerbaitingu w wątku Willa. Bracia wrócili już do pisania. Właśnie spełniają dziecięce marzenie, pracując u boku Stevena Spielberga nad adaptacją powieści Stephena Kinga „Talizman”. Serial ma trafić na platformę Netflix jeszcze w tym roku. Niebawem bliźniaków zobaczymy po raz pierwszy na ekranie – w ich autorskim cyklu MasterClass. Zabrali się również do pracy nad piątą, ostatnią odsłoną „Stranger Things”. Zapewniają, że warto czekać na wielki finał.

Julia Właszczuk
Proszę czekać..
Zamknij