Znaleziono 0 artykułów
10.08.2018

Kobiety z Kalabrii przerywają milczenie

10.08.2018
Podpis

W świecie kalabryjskiej ‘ndranghety kobiety mogą robić tylko to, czego mafijna rodzina od nich wymaga. Przede wszystkim mają milczeć. W książce „Dobre matki” Alex Perry pisze o tych, które się przeciwko mężczyznom zbuntowały.

Alex Perry, dziennikarz urodzony w USA, a dorastający w Anglii, pisze o  kalabryjskiej mafii ‘ndranghecie. Ten najpotężniejszy podobno na świecie syndykat zbrodni wywodzi się z prowincji położonej na samym dole włoskiego buta. Niech się schowa sycylijska cosa nostra traktowana jako symbol zorganizowanej przestępczości, także za sprawą książek Mario Puzo oraz powstałej na ich podstawie genialnej filmowej trylogii „Ojciec chrzestny”. ‘Ndranghecie – jak chce autor – mogą buty czyścić także neapolitańska camorra, kolumbijskie kartele kokainowe, chińskie triady, czy gangi z byłego Związku Radzieckiego i dawnej Jugosławii. Mafia z Kalabrii działa w 120 krajach, obraca miliardami euro i dolarów, sprzedaje usługi finansowe innym syndykatom, a także kontroluje większą część rynku twardych narkotyków w Europie. Jest tak potężna, że może nawet szantażować rządy niektórych państw. 

Protest antyprzemocowy, w reakcji na morderstwo 15-letniej Fabiany Luzzi, przez  jej chłopaka. (Fot Alfonso Di Vincenzo/KONTROLAB /LightRocket via Getty Images)

Bossowie ‘ndranghety, niejako w sprzeczności do globalnego zasięgu syndykatu, mieszkają wciąż w kalabryjskich miasteczkach. Są dziećmi rybackich lub chłopskich rodzin, oficjalnie żyją z uprawy gajów cytrusowych lub produkcji wina, a na kolacje zajadają najprostszy makaron z oliwą lub sosem pomidorowym. Trudno skleić świat ogromnych, brudnych pieniędzy ze skwarem kamiennego ryneczku w jakiejś południowej dziurze. To rzeczywistości tak na pozór odległe jak dzień i noc. Wyobraźnia przyzwyczajona do widoku domów stojących wokół średniowiecznego kościoła lub warzywnego targu, gdzie karczochy i cebulę sprzedaje się prosto z drewnianych skrzynek, ma kłopot, by z minuty na minutę przestawić się na penetrowanie zawiłości nielegalnych finansów.

Rzecz jednak nie w tym, czy ‘ndrangheta jest największym gangiem na świecie, czy może drugim albo dziesiątym. Takie statystyki są mało interesujące, bo zmienne. Nigdy też nie wiadomo, wedle jakich właściwie kryteriów powstają. Książka Perry’ego skupia się więc przede wszystkim na kalabryjskich kobietach, które wypowiedziały wojnę zbrodni, ryzykując nie tylko pozycję społeczną, ale i własne życie. Nie ma znaczenia, że kierowały nimi powody nadzwyczajnie przyziemne. Postanowiły mianowicie, że jeśli nie sobie, to przynajmniej dzieciom zafundują lepszy świat. Dzieciom, których ojcami byli członkowie mafii, więc od urodzenia skazane były na funkcjonowanie według reguł ‘ndranghety. To koniec końców najczęściej oznacza śmierć, zanim jeszcze na dobre zaczęło się żyć. Ma więc rację Perry, nadając swojej opowieści tytuł „Dobre matki”.

Nigdy nie jest łatwo przeciwstawić się bandytom. Zwłaszcza takim, którzy czują, że mają wsparcie obyczaju i sąsiadów. W Kalabrii musiało to być szczególnie trudne. ‘Ndrangheta powstała półtora stulecia temu, gdy w tych samych więziennych celach spotykali się włoscy masoni, nawiedzeni wolnomularze rojący sny (te akurat się ziściły) o zjednoczeniu Italii i wyzwoleniu jej spod władzy lokalnych książąt, obcych mocarstw i Watykanu, oraz miejscowe rzezimieszki, przemytnicy i niepiśmienni złodzieje kóz. Wolnomularze mieli ideę, która wydawała się bajką i umiejętność tworzenia tajnych związków. Chłopi za to liczne rodziny, które chroniły ich przed zakusami możnych, dawały fałszywe świadectwo i zawsze stawały za kuzynami, choćby popełnili najgorsze zbrodnie. ‘Ndrangheta (z greckiego: bohaterstwo, męstwo) było zrazu sprzysiężeniem biedaków, którzy szybko stali się bogaczami. Nie odpuścili niczego, co pomogło im uzyskać siłę.

Wnet okazało się, że mieszanka masońskich i bandyckich reguł daje niezwykły przychówek. Z jednej strony pojawia się mit grupy działającej przeciwko uzurpatorskiej władzy. Szlachetna, romantyczna legenda towarzysząca każdemu podziemiu. Z drugiej istnieją więzi, takie, które mogą łączyć tylko ojca i syna, męża i żonę, babcię z wnukami. Kalabryjskie klany mogły ze sobą walczyć, bo w końcu komuś kradło się te kozy, lecz tworzyły świat niedostępny dla obcych. Nadzwyczaj okrutny, bo przewidujący prymat kary nad współczuciem. A przede wszystkim strzeżony przez naczelne prawo wszystkich mafii świata – omertę, czyli zmowę milczenia.

Protest antyprzemocowy, w reakcji na morderstwo 15-letniej Fabiany Luzzi, przez  jej chłopaka. (Fot Alfonso Di Vincenzo/KONTROLAB /LightRocket via Getty Images)

W tym wszystkim mieści się jeszcze chłopski, religijny patriarchat, który w Kalabrii zupełnie się zdegenerował. Mamy XXI wiek, więc trudno sobie wyobrazić, że w Europie może istnieć region (nie jedyny, niestety), gdzie kobiety głosu po prostu nie mają. Matki, żony i siostry ‘ndranghety bywały księgowymi mafii, zapewniały przepływ informacji między bossami, a niekiedy same stawały na czele rodzin. Przede wszystkim miały jednak słuchać, rodzić dzieci i być posłuszne. Ojciec, mąż lub brat mógł zakazać kobiecie wychodzenia z domu. Flirt lub poważniejszy romans kończył się często zabójstwem honorowym, bo kobieta nie należy do siebie, lecz do rodziny. Nie wolno jej samowolnie spotykać się z mężczyzną, ma robić tylko to, czego rodzina od niej wymaga. I przede wszystkim ma milczeć. Pobita, sponiewierana, upokorzona – wszystko jedno, gęba na kłódkę.

Kobiety opisywane przez Perry’ego nie sprzeciwiły się więc wyłącznie zbrodni. Żeby ratować siebie, co często było zadaniem ponad miarę, oraz ocalić dzieci, musiały pójść na wojnę. Zeznawać w sądach przeciwko mężom, ojcom, braciom a nierzadko matkom i siostrom, innym kobietom, które nie wyobrażały sobie świata poza ‘ndranghetą. W tej walce państwo włoskie było wielce zawodnym sojusznikiem. Kobiety wygrywały, ale też przegrywały. Karą była śmierć, ale taka, by poczuły, ile kosztuje wyłamanie się z omerty. Ostracyzm nie wystarczał. Czekał je jeszcze ból.

Córka jednej z bohaterek książki nie mogła pochować matki, bo musiała się ukrywać, a oprawcy – ojciec, narzeczony i najbliższa rodzina – spalili ciało, a resztki rozgrabili motykami. Innej wlano w gardło butelkę kwasu solnego, w którym mafiosi rozpuszczają ciała ofiar, by nie pozostał ślad po zbrodni. Sekcja zwłok wykazała, że trucizna przepaliła żołądek, przełyk i jelita.

To opowieść bez finału.‘Ndrahgheta ciągle istnieje, podobnie jak patriarchalne niewolnictwo. Ale w solidarności z dzielnymi kobietami z Kalabrii przeszły przez Włochy wielotysięczne marsze, odezwali się politycy, intelektualiści i, co ważne, papież Franciszek. Mafia chowa się bowiem często za wizerunek Matki Boskiej. Jak będzie dalej? Nie wiadomo. Ale skoro są w Kalabrii takie kobiety, jakie opisuje Alex Perry, może być lepiej. 

Alex Perry, „Dobre matki”, tłum. Mariusz Gądek, Wydawnictwo Znak, w księgarniach od 19 września.

 

Maria Fredro-Boniecka
Komentarze (1)

Cezar Kruk
Cezar Kruk17.08.2018, 00:54
Poznałem kiedyś, (nieświadomie), w czasie moich studiów w Kalabrii, kilkoro członków tej organizacji. Warto dodać, że znakiem szczególnym brutalności tej organizacji jest to, że nie ma zasad dlatego tak trudno przewidzieć do czego jest zdolna i jak zareaguje. Dla zainteresowanych, dwa filmy, dotyczą one mafii sycylijskiej ale jest w nich dużo klimatu podobnego do tego Kalabrii; Mery per sempre i I ragazzi fuori. Polecam.
Proszę czekać..
Zamknij