Znaleziono 0 artykułów
21.07.2021

JIMEK powraca na scenę

Julia Właszczuk

Pracuję sam. Ta samotność mi doskwiera, dlatego nie mogę się doczekać koncertu z udziałem publiczności – mówi kompozytor Radzimir Dębski, który po dwóch latach przerwy wystąpi na nowym festiwalu. Miasto Muzyka odbędzie się w dniach 25-26 września na Lotnisku Bemowo w Warszawie.

Gdy pod koniec 2019 roku Jimek wraz z pełnym składem symfonicznym Narodowego Forum Muzyki  Filharmonii Wrocławskiej zszedł ze sceny Hali Stulecia, nie wiedział, że na kolejny występ przed publicznością przyjdzie mu czekać dwa lata. W międzyczasie artysta zagrał tylko jeden koncert bez widowni – z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia ożywił muzykę Alexandre’a Desplata z netfliksowego filmu „Niebo o północy”.

Fot. Katarzyna Mikołowicz

Czas pandemii Jimek wykorzystał na pracę. Zamknięty w czterech ścianach, sam z instrumentami, skomponował ścieżkę dźwiękową do serialu „Sexify”. W kompozycjach pobrzmiewają echa muzyki elektronicznej i hip-hopu. – Dorastając, kochałem jazz i doceniałem klasykę, ale nie były moje. Hip hop był inny, nowy, dziwny. Nikt wokół mnie się nim nie zajmował, ani go nie słuchał. Ta inność pomogła mi znaleźć własny styl – mówi w rozmowie z Vogue.pl.

Po dwóch latach przerwy artysta wraca na scenę jako headliner nowego festiwalu Miasto Muzyka, który odbędzie się w dniach 25-26 września w Warszawie. – Czuję się, jakbym miał lekkie PTSD. Trochę się boję, ale mam nadzieję, że jeszcze pamiętam, jak to się robi. Przed występem dla szerokiej publiczności muzyk przygotował eksperyment. Podczas zamkniętego wydarzenia zagrał improwizowany koncert, instrumenty podzielił między widzów. Pomysł na taką formułę narodził się w jego głowie podczas pracy: – Pracuję sam. Ta samotność mi bardzo doskwiera, dlatego jestem zawsze ciekaw, jak wygląda praca z innymi. Gdy pracuję z orkiestrą, wszystko musi być zaplanowane, dlatego chciałem zobaczyć, co wydarzy się, gdy zadziałam spontanicznie – mówi.

 

Szczególnie inspirujące okazało się dla niego zacieranie granic między sceną a widownią, muzykami a publicznością. – Lubię ten moment, gdy wręczam komuś instrument i nigdy nie wiem, co się wydarzy. Kilka dni temu uczyłem pięcioletniego siostrzeńca gry na fortepianie. Zauważyłem, że dzieci od razu łapią, o co chodzi z muzyką. Żałuję, że ja nie miałem okazji zanurzyć się w świat dźwięków w ten sposób. Poznawałem muzykę przez pryzmat szkoły, reguł i poprawności. To żmudna praca, a gdy przez nią przejdziesz, dowiadujesz się dopiero o co chodzi naprawdę. Miałem to szczęście, że zrezygnowałem z tej ścieżki i dzięki temu jestem teraz tu, gdzie jestem. Łamanie zasad jest częścią tego, co robię To dla mnie punkt wyjścia – dodaje.

1/9Kompozytor Jimek o samotności, „Sexify” i powrocie na scenie

Proszę czekać..
Zamknij