Znaleziono 0 artykułów
14.09.2022
Artykuł partnerski

Kostium filmowy: historia kina, mody, rzemiosła

14.09.2022
Fot. Materiały prasowe

Skórzana kurtka Cybulskiego, skafander pilota Pirxa, suknia z „Lalki” – dobry kostium buduje postać bohatera w filmie, bywa fetyszem. Czasem okazuje się tak mocny, że kształtuje uliczne trendy. Może mieć też kilka wcieleń, po latach służąc w etiudach studenckich, filmach reklamowych czy teledyskach. O najciekawszych kostiumach polskiego filmu rozmawiamy z historyczką mody dr Aleksandrą Jatczak-Repeć, kuratorką wystawy marki Electrolux „Dobre kreacje cieszą dłużej” na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Gdybym zadała ci pytanie o najważniejszy twoim zdaniem kostium w historii polskiej kinematografii, co by to było?

Z międzywojnia – sportowe kreacje Jadwigi Smosarskiej w filmie „Jadzia”, z PRL-u na pewno kultowa kurtka Zbyszka Cybulskiego, stylowe ubrania z „Noża w wodzie”, kostiumy historyczne Skarżyńskich, ale i dżinsowy zestaw Krystyny Jandy z „Człowieka z marmuru” – jest dla mnie jako dla historyczki mody bardzo symbolicznym strojem, dzięki któremu można powiedzieć wiele o ówczesnym społeczeństwie. Z wystawy „Dobre kreacje cieszą dłużej”, prezentowanej w Gdyni, fascynuje mnie też futurystyczny kostium Pilota Pirxa projektu Alicji Wasilewskiej. Jest ich więc bardzo dużo i lubię je z rożnych powodów – epoki, jaką prezentują, sposobu, w jaki funkcjonują, a czasami ważna jest historia towarzysząca ich powstaniu.

Fot. Materiały prasowe

Bywa tak, że kostium zaczyna funkcjonować poza filmem, na przykład wpływa na modę uliczną?

Na przykład po premierze „Popiołu i diamentu” kurtki Cybulskiego poszukiwano na targowiskach i w paczkach.

Ale już ubrania przyszłości pozwalają marzyć i wyobrażać sobie nowe możliwości, kolory, faktury, funkcjonowanie ubrań. Przenoszą do innej rzeczywistości, tak jak w „Odysei kosmicznej” Kubricka czy ostatnio w „Diunie”. 

Dla mnie kostium Pirxa jest popisem umiejętności kostiumografki, która w Polsce, w kraju, gdzie nie było dostępu do nowoczesnych tkanin, a nawet po prostu do różnorodnych surowców, elementy wyszukała w sklepie hydraulicznym i elektrycznym. Stworzyła coś z niczego. I taka kreatywność wcale nie skończyła się wraz z odejściem PRL-u. Kostiumografowie właściwie cały czas muszą wykorzystywać stare kostiumy, recyklingować lub upcyklingować elementy nieużywane dotąd w strojach, bo zwyczajnie ograniczają ich budżet i czas.

Skafander komandora Pirxa z filmu „Test pilota Pirxa”/Fot. Materiały prasowe

Nawet tak charakterystyczny kostium może zostać wykorzystany później w innej produkcji.

O dziwo, właśnie tak! Skafander Pirxa „grał” w filmach reklamowych, serialu „Świat według Kiepskich” oraz w teledyskach muzycznych.

Każdy kostium, który pokazujemy na wystawie w Gdyni, łączy się z podobną historią, ale w przypadku Pirxa to mnie najmocniej zdziwiło, bo ma on jednak osobliwą formę, wydającą się nadawać tylko do figury podróżującego w przestrzeń pozaziemską bohatera, można pomyśleć, że z nim tylko mógłby zapadać w pamięć. Ale jak się okazuje, produkcja filmowa ma ogromne potrzeby; czasem zapominamy, że to nie tylko wielkie kinowe hity.

Co było największym wyzwaniem w pracy nad wystawą?

Najtrudniejsza była selekcja – jak wybrać jak najmniejszą liczbę kostiumów, za pomocą których da się opowiedzieć jak najwięcej. Projekt powstał z inicjatywy firmy Electrolux, która wspiera i promuje działania cyrkularne w modzie, współpracując z polskimi projektantami i NGO-sami, budującymi wartość drugiego obiegu i pokazującymi, że odpowiedzialny cyrkularny rynek jest możliwy.
W tym roku jako partner główny 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Electrolux wspiera kino przyjazne środowisku, fundując również nagrodę „Klimatyczny film” – dla najbardziej ekologicznej produkcji. Warto podkreślić, że jednym z kryteriów oceny, czy dana produkcja jest lub nie jest „klimatyczna”, jest zwrócenie uwagi na ograniczenie zakupu ubrań oraz maksymalne wydłużanie ich życia poprzez odpowiednią pielęgnację czy wprowadzanie ich w drugi obieg.

Nagroda "Klimatyczny film" dla najbardziej ekologicznej produkcji/Fot. Materiały prasowe

Długo zastanawiałam się nad przykładami znaczących produkcji, zwłaszcza że są pokazywane przy okazji tak wyjątkowego festiwalu. Fascynowała mnie kwestia, której byłam świadoma od lat, a jednak okazała się niespodzianką dla wielu osób – że kostiumy, nawet te ze znanych filmów, wykorzystywano ponownie. Taka pożądana dziś cyrkularność kiedyś też była praktykowana, choć mam wrażenie, że przez lata temat owiany był tabu. I dlatego pojawiła się chęć stworzenia wystawy w kontekście palących kwestii wprowadzania cyrkularnych rozwiązań w kolejne obszary życia. 

Fot. Materiały prasowe

Jakie obiekty zobaczymy na wystawie?

Wybrałam kostiumy, które były efektem dobrze dofinansowanej wielkiej produkcji, przy których tworzeniu brało udział wiele osób, ale i takie, które w ostatniej chwili „wyproszono” od ekipy realizującej film. Superklasyki, jak garnitur Wielkiego Szu, ale i niezwykle kreatywne, jak wspomniany już skafander Pirxa – zresztą oba to dzieła Alicji Wasilewskiej, co pozwala też pokazać, jak różne zadania mają kostiumografowie i kostiumografki, jak muszą być wszechstronni, oczytani, opatrzeni. Pokazujemy kostiumy, które przy każdym kolejnym filmie przerabiano, a ich pierwotny charakter dziś zaciera się, ale i takie, które grały wielokrotnie i są wręcz w stanie idealnym. Wreszcie kreacje grające w kultowych dla naszego społeczeństwa filmach, noszone przez wybitnych aktorów, gwiazdy takie jak Beata Tyszkiewicz, Zbigniew Cybulski czy Jan Nowicki.  

Na wystawie zobaczysz tylko – i aż – pięć obiektów. To właśnie było wyzwanie, bo każdy obiekt to zabezpieczanie, pakowanie, transport, energia, zużycie zasobów czy też „zablokowanie go” na czas ekspozycji. Dlatego jeśli ostatecznie się na niego decydowałam, musiałam mieć wiele powodów.

Gdzie na co dzień znajdują się kostiumy z ikonicznych filmowych produkcji?

Magazynów, w których znajdziesz kostiumy z filmów, jest wiele na całym świecie, choćby w Warszawie na Chełmskiej. Ale interesujące przykłady z pewną historią znalazłam we Wrocławiu w Centrum Technologii Audiowizualnych CeTA. Bo znaleźć kostium to jedno, ale dowody na to, gdzie i kiedy był używany – już niekoniecznie jest łatwo. Tam, dzięki opiece wspaniałych „kustoszek”, przetrwały nie tylko kostiumy, lecz także wiedza o tym, co się z nimi działo przez lata. To taki magazyn kostiumów dla produkcji filmowej i zwykły człowiek z ulicy raczej nie może ich wypożyczać do własnych celów, ale osoby związane z kreacją filmową tak, oczywiście za opłatą. Zresztą CeTA okazała się bardzo adekwatnym partnerem, bo od lat promuje cyrkularność strojów, regularnie użyczając kostiumy na potrzeby filmów czy innych projektów artystycznych, prowadząc zajęcia upcyklingowe, pracując nad rozwiązaniami, które pozwolą dać drugie życie kostiumom i będą kolejnym krokiem na drodze budowania dobrych praktyk w zakresie ochrony środowiska w branży filmowej.

Garnitur Wielkiego Szu z filmu „Wielki Szu”/Fot. Materiały prasowe

Duża grupa obiektów z CeTA, dzięki współpracy z Muzeum Narodowym we Wrocławiu, jakiś czas temu została poddana konserwacji, a dzięki wiedzy Pani Marii Duffek-Bartoszewskiej, aktywnej kostiumografki i opiekunki zbiorów, wciąż jest wypożyczana. Na szczęście już raczej tylko na ekspozycje, a jeśli do filmu, to z prośbą, by ich nie przerabiać, co przez lata było normalną praktyką. Mnie jako historyczkę sztuki chyba to właśnie najmocniej zaszokowało – że wypożycza się z innym mankietem, a dostaje z innym, ze zmienionym kolorem kreacji, model skrócony, przerobiony. Jeszcze do niedawna takie zachowania były akceptowalne.

Kadry z filmu odbiegają od rzeczywistości. Pewnie często biorąc do ręki kostium, czułaś rozczarowanie.

Sukienka z „Lalki”, projektu wybitnego duetu Lidii i Jerzego Skarżyńskich, w wyniku przeróbek jest już zupełnie inna niż ta, jaką pamiętasz z filmu. To nie tyle było rozczarowanie, ile zaskoczenie. Czy to na pewno ona? Oglądałam film kilka razy, żeby się upewnić. Co więcej – taki kostium, taka aktorka, taki film, reżyser, kostiumografowie – na Zachodzie na aukcji zakupiono by go do kolekcji lub do muzeum, a tutaj proszę – na przeróbki, do filmów z różnych epok. Raz gra wiek XX, raz XIX, i to różne jego dekady.

Suknia Izabeli Łęckiej z „Lalki” i skafander komandora Pirxa z filmu „Test pilota Pirxa” /Fot. Materiały prasowe

Świetne są również kostiumy tego samego duetu kostiumografów z „Rękopisu znalezionego w Saragossie” – można na nich uczyć sztuki krawieckiej, tak jak uczysz się, idąc do muzeum, analizując stroje z minionych epok, z tą różnicą, że tego można swobodnie dotykać.
Skafander Pirxa, jak już mówiłam, uwielbiam za kreatywność. Ale były i innego typu zaskoczenia, jak na przykład to, że buty robione specjalnie na Cybulskiego są po prostu małe, bo przecież ten wielki aktor fizycznie nie był jakimś gigantem, ale dopiero kiedy bierzesz ten but do ręki, ostatecznie to sobie uświadamiasz. Czy to, że sweter, który był na planie „Noża w wodzie”, nie na sto procent pojawił się w ostatecznej wersji filmu. Sposób kadrowania i montowania nie dał mi jasnej odpowiedzi, czy to ten sam obiekt, za to uświadomił, że do produkcji filmu potrzeba o wiele więcej strojów niż widzi widz – i to też chciałam pokazać. 

Kostium Alfonsa Van Wordena z „Rękopisu znalezionego w Saragossie”/Fot. Materiały prasowe

Jak współcześnie projektuje się kostium? Kiedy do produkcji szyje się stroje na miarę? 

Metody są podobne, wciąż się wypożycza, szuka po second handach, szafach aktorów i aktorek, wymyśla projekty z niespotykanych surowców, bo oko widza można oszukać bardzo łatwo. Planuje się bardzo dokładnie, zostawiając oczywiście przestrzeń na niezapowiedziane pomysły reżysera albo reżyserki. Dla głównych ról wciąż potrzeba nowych kreacji i wciąż szyje się je na wymiar, na zamówienie. Ale nie ma już wielkich wytwórni, które dysponowałyby zapleczem produkcyjnym – zespołem krawców i krawcowych z kostiumografem, kostiumografką na czele, bo dzięki technikom cyfrowym sceny zbiorowe nie wymagają już takiego gigantycznego nakładu pracy i środków.

Czego nauczyła cię praca nad tą wystawą?

Przypomniała mi, że w Polsce wiedza o modzie, kostiumie, ubraniu – tak kluczowa dla zrozumienia nas jako społeczeństwa – jest wciąż na marginesie.

Wiem, że niewiele brakowało, a prezentowane dziś w Gdyni kreacje przepadłyby na śmietniku. Tak się nie stało dzięki niezwykłym ludziom związanym  z CeTA. 

Niektóre obiekty ocalały, bo ktoś zainterweniował – na przykład kupił je na wyprzedaży magazynu za złotówkę. Pani Maria, mając świadomość rangi obiektu, zaopiekowała się nim.

Miłym zaskoczeniem było też to, że w historii mamy przykłady rozwiązań na przyszłość – jako wykładowczyni historii mody bardzo lubię takie sytuacje. Na wystawie nie pokazuję tylko minionego zjawiska, jako jakiegoś zamkniętego tematu czy teoretycznego planu na przyszłość, ale jako praktykę, która kino świetnie zna, która może stać się bardziej powszechna. A jej naświetlenie może pomóc widzom zwolnić zmienić model konsumpcji.

Wystawę „Dobre kreacje cieszą dłużej” można oglądać przy Teatrze Muzycznym w Gdyni podczas trwania 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, od 12 do 17 września 2022.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij