Znaleziono 0 artykułów
11.03.2022

Książka tygodnia: Oksana Zabużko, „Planeta piołun”

11.03.2022
Oksana Zabużko (Fot. MARCIN RUTKIEWICZ/REPORTER)

Zbiór esejów Oksany Zabużko, opublikowany u nas dosłownie w przeddzień wojny, zwiastuje, że wszystko wokół pogrąża się w intelektualnym i moralnym kryzysie. Przeczytajcie „Planetę piołun”.

Dla zachodniej, a więc i polskiej publiczności Zabużko to przede wszystkim pisarka, a nawet twórczyni dramatów, skoro jej „Badania terenowe nad ukraińskim seksem” wystawiono z sukcesem w Teatrze Polonia. Lecz w Ukrainie – o czym sama mówi – jest postrzegana jako eseistka. A to znaczy, że czytelnicy przedkładają to, jak objaśnia im świat, ponad jej znakomite powieści. Mamy teraz okazję poznać autorkę właśnie w taki sposób – ukazał się przetłumaczony na polski jej zbiór esejów „Planeta piołun”.

Zwłaszcza dzisiaj, w kolejnym dniu barbarzyńskiej rosyjskiej agresji, winniśmy samym sobie po prostu szczerość. Co wiedzieliśmy o Ukrainie, zanim poleciały na nią putinowskie bomby? Czy ktoś zastanawiał się, co takiego dzieje się w ukraińskich sercach i głowach, jak czują i myślą nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy? Iwan Franko, pisarz i dziennikarz, którego imieniem w Ukrainie chrzczą uniwersytety, pisał przed wieloma dekadami, iż w całej Słowiańszczyźnie nie ma dwóch bliższych sobie narodów niż oni i my. Nie słuchaliśmy, więc dzisiaj posłuchajmy, co stwierdził Franko, a wykłada Zabużko.

Gdy w słoneczne, zachęcające do długich spacerów ostatnie dni kwietnia i pierwsze dni maja 1986 roku Polacy panicznie pili fioletowy i obrzydliwy w smaku płyn Lugola, który miał chronić przed radioaktywnym promieniowaniem ze zniszczonego reaktora elektrowni w Czarnobylu (wybuch najbardziej dotknął Białoruś), zaczynała się ukraińska niepodległość. Zabużko jeszcze nic nie wie o katastrofie, wysiada z trolejbusu i nad kijowskim niebem obserwuje dziwne światło, blask „zimny, metaliczny jak w atmosferze innej planety”. A chwilę później – pisze – spadł śnieg, akurat w środku wiosny, od razu topniał i nie zostawiał po sobie żadnych wilgotnych śladów. Ludzie zachwycali się, że to piękne. Tymczasem tak wyglądał czas po nuklearnej tragedii, „śmiertelnym sztychu” dla Związku Sowieckiego (Zabużko notuje, że zaczęła się nagle epoka spektakularnych samobójstw pośród sowieckich czynowników), a więc początku nowego. O Czarnobylu i okołoczarnobylskiej rzeczywistości mówi pierwszy esej „Planety piołun”, świetny również dlatego, że całkowicie nieoczywisty. Dalej będzie równie gęsto i ciekawie.

„Planeta piołun”, Oksana Zabużko, tłumaczenie Katarzyna Kotyńska, Anna Łazar, Joanna Majewska, wydawnictwo Agora (Fot. materiały prasowe)

Zabużko posługuje się wartkim, wchodzącym w głowy językiem. Jest Ukrainką, ale też Europejką, dlatego w swoich opowieściach umie zgrabnie zahaczyć o naszą wspólną kulturę i politykę. No i jest mądra, więc potrafi przekonać. Nie wiem, czy ma zdolności profetyczne, lecz jej eseje opublikowane u nas dosłownie w przeddzień wojny zwiastują, że wszystko wokół pogrąża się w intelektualnym i moralnym kryzysie. Nie wyobrażaliśmy sobie wojny tuż za naszym progiem. Sceny bombardowania osiedli mieszkaniowych, tłumy uchodźców, kobiety rodzące w piwnicach zburzonych domów i zabite dzieci miały należeć do odległej, egzotycznej przeszłości, a przynajmniej powinny rozgrywać się tysiące kilometrów od – jak uważaliśmy – cywilizowanego świata.

Mamy również masę odniesień do Polski, pełnych zachwytu, choć nie pozbawionych co najmniej lekkiego, zawsze uprawnionego wyrzutu. Autorka wspomina pismo „Twórczość”, docierające w prenumeracie do Związku Sowieckiego, przekazujące taką wolność twórczą, o której poddani komunistycznej Moskwy nie mogli nawet marzyć. Mit pierwszej Solidarności. Rok 2014, gdy Rosja zajęła ukraiński Krym i Donbas, a Polska, jak cały świat, łyknęła to, choć smakowała potrawę definitywnie obrzydliwą. Zabużko ma też, pisząc o własnych relacjach z Polską, refleksje zabawne. Ojciec, obywatel II RP, wychowywał się na pieśniach Legionów, które do dzisiaj wywołują u Oksany łzy. Zaś familia czołowego przedwojennego polskiego ukrainożercy, Romana Dmowskiego, gdzieś w zakamarkach dawnych dziejów nosiła ten sam szlachecki herb, co przodkowie ukraińskiej pisarki.

I tak, razem z Zabużko, spacerujemy po europejskiej historii najnowszej, kulturze, mitach, nadziejach, naiwnościach i ochoczo popełnianych głupotach. Tymczasem najbliższy nam świat, podobno oswojony i jako tako wygodny, okazał się niecywilizowany. Oksana Zabużko wiedziała to już wcześniej.

„Planeta piołun”, Oksana Zabużko, tłumaczenie Katarzyna Kotyńska, Anna Łazar, Joanna Majewska, wydawnictwo Agora

Paweł Smoleński, „Gazeta Wyborcza”
Proszę czekać..
Zamknij