Znaleziono 0 artykułów
29.10.2022

Kwasy w pielęgnacji skóry: Instrukcja obsługi i zasady BHP

29.10.2022
Fot. Acielle, Style du Monde

Jesień i zima to najlepszy czas na złuszczające kuracje kwasowe w gabinecie, ale coraz częściej sięgamy po nie samodzielnie. Z różnym skutkiem. Czy modny acid layering to dobry pomysł? Które składniki peelingujące warto wprowadzić do domowej pielęgnacji, a które z nich lepiej zostawić specjalistom? Zanim upuścimy na skórę pierwszą kroplę wybranego preparatu, dokładnie zapoznajemy się z instrukcją obsługi i zasadami BHP dla całej kategorii. Pomagają nam w tym eksperci.

Kwasy to substancje aktywne, które pozytywnie działają na skórę na wielu płaszczyznach: zmniejszają łojotok, redukują zmiany trądzikowe, niwelują blizny, obkurczają pory, spłycają zmarszczki, ujednolicają i poprawiają koloryt skóry, ujędrniają, odświeżają cerę. Nic dziwnego, że pokochali je lekarze, kosmetolodzy, producenci kosmetyków, jak również sami użytkownicy. Przez to często po wejściu do drogerii można odnieść wrażenie, że trafiło się do laboratorium zamiast do sklepu z kosmetykami. Na półkach dostępne są preparaty z fachowymi nazwami lub wzorami chemicznymi o przeróżnych formułach i stężeniach. Podobne nasycenie kwasami panuje w Internecie – z licznych postów, które co chwilę pojawiają się w mediach społecznościowych, można wywnioskować, że kwasy powinno nakładać się na każdy problem skórny albo profilaktycznie – żeby żadnego nie doświadczyć. Influencerki i tiktokerki żonglują poradami, w jaki sposób uskutecznić kwasowy #acidlayering, ale zanim podąży się z głównym nurtem, warto zadać sobie pytanie o to, ile skóra może takich eksperymentów udźwignąć. Co warto wiedzieć, żeby stosując kwasy, nie sparzyć się dosłownie i w przenośni? Pytamy ekspertki, które polegają na wiedzy i łatwo nie ulegają trendom.

Domowe kuracje: Na odwrót, krok do tyłu i dwa do przodu

Mimo że o urodzie piszę od kilkunastu lat, w rozmowie z Wiolą Kaniewską, kosmetolożką z Kliniki Elite Centrum Laseroterapii, przekonuję się, że wciąż wiem za mało, żeby bawić się w „małego chemika”. Do tej pory mówiono, że po aplikacji kwasów lub retinolu należy zadbać o regenerację bariery ochronnej skóry, a ekspertka odwraca tę kolejność. – Powinniśmy najpierw odbudować warstwę lipidową, a dopiero później stosować kwasy. Kiedy wzmocnisz tę barierę, może się okazać, że część twoich problemów skórnych zniknie, bo wywołane były np. większą wrażliwością, w związku z którą gruczoły łojowe produkowały nadmiar sebum, więc rozszerzały się pory. Ty usuwałaś zaskórniki lub krostki, a to znowu skutkowało powiększaniem się zmian trądzikowych. Czasami wystarczy uzupełnić skórę ceramidami i lipidami i jej nie przeszkadzać. Można ją bowiem niepotrzebnie uwrażliwić. Warto zrobić krok w tył, żeby następnie wykonać dwa do przodu – mówi Wiola Kaniewska.

Fot. materiały prasowe

Ekspertka dodaje, że stosowanie kosmetyków z kwasami w domu jest godne polecenia pod jednym warunkiem: że jest to kontrolowany stan zapalny, a nie przewlekły. Używając kosmetyków z kwasami bez przerwy, można osłabić funkcje skóry. Nie należy więc przesadzać z ich ilością i zbyt wysokimi stężeniami. Warto stopniowo budować tolerancję na dany składnik aktywny. Na początek kosmetolożka poleca używanie toników kwasowych raz dziennie, co drugi dzień. Po dwóch tygodniach można toniki nakładać raz dziennie, każdego dnia, a po kolejnych dwóch-trzech tygodniach wprowadzić kosmetyk z kwasem, np. serum lub krem na noc, i aplikować co dwa-trzy dni. Jednak nawet kosmetykami domowymi można wywołać duże złuszczanie i doprowadzić np. do łojotoku i trądziku z odbicia.

Acid layering: Czy „metoda kanapkowa” w kwasach to dobry pomysł?

Co do zasady kwasów nie trzeba się obawiać. Preparaty kosmetyczne w drogeriach i aptekach, które je zawierają – są bezpieczne, pod warunkiem że stosuje się je na niepodrażnionej skórze i zgodnie z zaleceniami producenta. W mediach społecznościowych panuje aktualnie trend na #acidlayering (warstwowe nakładanie kwasów), na które – jak zwraca uwagę kosmetolożka – mogą sobie pozwolić tylko osoby z wyrobioną tolerancją na kwasy oraz zaawansowane w wiedzy o ich stosowaniu. – Do #acidlayering podchodziłabym dość ostrożnie. Jeśli łączymy różnego rodzaju preparaty, np. witaminę C i kwas ferulowy, istnieje większe ryzyko podrażnienia lub poparzenia skóry. Żeby je zminimalizować, robiłabym to w ramach produktów tej samej marki. Nie sugerowałabym się też podobieństwem kosmetyków domowych do zabiegów w gabinecie. Skóra ma ograniczoną przepuszczalność. Moc peelingu w gabinecie można regulować liczbą nakładanych na skórę warstw (preparat profesjonalny ma inną bazę, inny skład). Ale przy aplikacji kosmetyku domowego niekoniecznie druga czy trzecia warstwa jeszcze będzie w stanie przeniknąć – wyjaśnia Kaniewska. I porównuje aplikację warstwową z pielęgnacją azjatycką. Nie da się zrobić skutecznej K-beauty czy J-beauty na bazie kosmetyków europejskich. Powód: nasze kosmetyki mają zdaniem ekspertki dłuższą listę składników i jeden produkt zawiera odpowiednik składu kilku tamtejszych preparatów. Warto więc rozważyć, czy wszystkie warstwy kwasów nakładać na całą twarz, czy tylko tam, gdzie występuje zwiększony łojotok, jak np. kwas salicylowy czy glikolowy wyłącznie na strefę T.

Fot. materiały prasowe

Peelingi gabinetowe: Nie dotykać!

Peelingi są dziś dużo łagodniejsze, jeśli chodzi o proces złuszczania w porównaniu do jeszcze kilku lat wstecz. Obecnie stosuje się lepsze nośniki przenikania, jak liposomy i nanosomy, dzięki którym np. retinol (#mildretinol) może występować w niższym stężeniu, a wywołać lepszy efekt niż ten o wyższym stężeniu, ale bez promotorów przenikania. Jednak wciąż wielu dermatologów, w tym dr Ivana Stanković, specjalistka dermatolog z Kliniki Dermea, przestrzega przed samodzielnym eksperymentowaniem z profesjonalnymi peelingami czy podejmowaniem decyzji, który będzie dla nas najlepszy. Podczas pierwszej konsultacji przepisuje preparaty farmakologiczne lub dermokosmetyczne, które przez ok. dwa tygodnie mają przygotować skórę do peelingu. Natomiast na dwa-trzy dni przed samym zabiegiem należy taki produkt odstawić, żeby skóra nie była zbyt cienka i podrażniona.

Peelingi kwasowe można podzielić na: powierzchniowe, średnio głębokie i głębokie (kiedyś pod znieczuleniem ogólnym wykonywali je chirurdzy plastycy). Peelingi powierzchniowe złuszczają głównie naskórek i są uważane za najbardziej bezpieczne. Wykonywane są w gabinetach kosmetologicznych i lekarskich. Peelingi średnio głębokie robi wyłącznie lekarz lub kosmetolog pod okiem lekarza. Należą do nich np. Perfect Peel, Cosmelan czy peelingi retinolowe. W nowoczesnej dermatologii peelingi łączy się często z mikronakłuwaniem. Po zabiegu następuje złuszczanie naskórka i częściowo skóry właściwej. Wygląda się po nich przez kilka dni (do tygodnia) ewidentnie gorzej: skóra schodzi płatami, może pojawić się rumień czy obrzęk – wyjaśnia dr Ivana Stanković.

Fot. materiały prasowe

Które peelingi dermatolożka poleca w leczeniu konkretnych problemów skórnych? Na średnie przebarwienia najlepszy jest peeling z kwasem azelainowym, migdałowym i niskimi stężeniami kwasu glikolowego. Przy zaawansowanej hiperpigmentacji sprawdzą się peelingi retinolowe, jak Retises CT czy Retix (retinol + witamina C), a także mieszanki różnych kwasów jak Perfect Peel czy Cosmelan. Trądzik różowaty (rosacea) dobrze leczy się peelingami z kwasem azelainowym, glikolowym czy migdałowym w niskich stężeniach. Poprawie skóry trądzikowej służą peelingi z kwasem salicylowym, mlekowym, pirogronowym, trójchlorooctowym TCA czy retinol – w zależności od pacjenta. Rozszerzone pory minimalizuje peeling glikolowy, pirogronowy, salicylowy. Odmładzająco działają mieszanki Perfect Peel (najbardziej napina skórę ze wszystkich peelingów, bo zawiera glutation), a także Cosmelan oraz połączenie kwasów i mikronakłuwania. – Jeżeli zalecamy serię peelingów, przez dwa-trzy dni po zabiegu należy stosować produkty regenerujące (Cicaplast lub Cicalfate o działaniu przeciwzapalnym), delikatny preparat do mycia skóry i krem z SPF 50+. Po kilku dniach wracamy do ustalonej wcześniej pielęgnacji lub kuracji leczniczej (tak jest w przypadku trądziku). Nie stosujemy po zabiegach kwasów czy retinoidów na własną rękę. Wyłącznie, jeśli tak poleca lekarz dermatolog – dodaje ekspertka.

Fot. materiały prasowe

Patrząc na porady obu ekspertek, można dojść do wniosku, że w przypadku kwasów zdecydowanie „mniej” znaczy „lepiej”. Może więc zamiast #acidlayering warto spośród pielęgnacyjnych trendów wybrać #skinimalism? Jedno jest pewne: jesień i zima są i tak bezpieczniejsze dla stosowania kwasów i retinoidów ze względu na mniejsze narażenie skóry na promieniowanie słoneczne. Po złuszczeniu i ścieńczeniu naskórka kontakt z promieniowaniem UV może spowodować m.in. powstanie przebarwień. Żeby temu zapobiec, niezależnie od pogody należy chronić twarz kosmetykiem z SPF 50.

 

Maria Kowalczyk / nostressbeauty
Komentarze (1)

Agata Macwałda03.11.2022, 13:56
Na zabiegi uważam, że lepiej iść do profesjonalisty. Tyle, że ja akurat mam na tyle skomplikowaną sytuację z cerą, że niestety, ale mam trądzik różowaty i ciężko mi cokolwiek mi z nim zrobić. Jedyne co używam z kwasów to kwas azelainowy i kwas laktobionowy który mam w acnerose. Jedyne co wiem, że jest kierowane na moją cerę i bezpieczne do stosowania w domu.
Proszę czekać..
Zamknij