Znaleziono 0 artykułów
19.07.2020

Love Stories: Najbardziej wpływowe duety świata mody

19.07.2020
Mary-Kate i Ashley Olsen (Fot. Dimitrios Kambouris, Getty Images)

Łączą ich więzy krwi, relacja mistrz-muza albo wieloletnia przyjaźń. A przede wszystkim – praca i miłość. Czasami mówią jednym głosem, innym razem zupełnie nie. Najbardziej wpływowe duety świata mody udowadniają, że w tej branży szczęście chodzi parami.

Yves Saint Laurent i Pierre Bergé: W miłości jak na wojnie

– Mieszanka tych dwóch wydawała mi się dziwna, ale emanowało od nich coś świadczącego o głębokiej symbiozie – wspominała modelka Anna Bayle w biografii Saint Laurenta autorstwa Marie-Dominique Lelièvre. – Byli nie tylko partnerami w interesach, łączyło ich coś więcej niż przyjaźń.

Gdy poznali się w 1958 roku, Bergé uchodził za jednego z najsprawniejszych paryskich biznesmenów. Saint Laurent był artystą. Niepewnym siebie, rozchwianym emocjonalnie, ale o nieprzeciętnym talencie. Szybko okazało się, że nie mogą bez siebie żyć. W sprawach uczuć od połowy lat 70. każdy miał własny związek, ale w biznesie pozostali nierozłączni. Pierre był wielkim fanem Yves’a i pilnował, by targające nim problemy psychiczne nie przeszkadzały mu w projektowaniu. Wierzył w Laurenta, dopingował, dodawał energii. Niektórzy nazywali go modliszką, bo podobno żerował na słabościach partnera. Jednak to dzięki niemu wspólna firma utrzymała płynność finansową mimo niejednego kryzysu.

Yves Saint Laurent i Pierre Berge (Fot. John van Hasselt/Sygma, Getty Images)

Ich dziwna, sadomasochistyczna wręcz relacja dała światu „Le Smoking”, kolekcję „Safari” i sukienki inspirowane obrazami Mondriana. Wspólnie pokazali też innym kreatorom mody, jak różne są definicje piękna – YSL jako jeden z pierwszych zapraszał na pokazy ciemnoskóre modelki.

Yves Saint Laurent i Pierre Berge (Fot. Derek Hudson, Getty Images)

Zanim zmarł w 2008 roku, zawarli z Pierre’em umowę majątkową, by zapobiec przejęciu znacznej części fortuny Laurenta przez skarb państwa. – Zamierzam utrzymać kontrolę aż do końca – mówił Bergé w 2009 roku. Zmarł osiem lat później.

Vivienne Westwood i Andreas Kronthaler: Mistrzyni i uczeń

Poznali się w 1988 roku na zajęciach, które Vivienne prowadziła na Uniwersytecie Sztuki Stosowanej w Wiedniu. W 1989 roku Andreas przeprowadził się z Austrii do Londynu, by pracować ze swoją byłą nauczycielką. Cztery lata później wzięli ślub.

Pierwszą wspólną kolekcję zaprojektowali w 1991 roku. Austriaka szybko zaczęto nazywać „księciem Westwood”, ale nie było w tym określeniu niczego złego. Kronthaler nie był zdobyczą uznanej brytyjskiej projektantki. Relację mistrzyni-uczeń dawno zostawili za sobą. Andreas zajął się projektowaniem kolekcji męskich, a potem został dyrektorem kreatywnym marki Gold Label (niedawno oficjalnie zmieniono jej nazwę na Andreas Kronthaler dla Vivienne Westwood). Wspólnie otworzyli butiki w Paryżu i Nowym Jorku. Doprowadzili do błyskawicznego rebrandingu domu mody. Sprawili, że nadal kojarzy się z punkiem, ale jest też konceptem, w którym miłość do mody stoi na równi z poszanowaniem środowiska naturalnego.

Vivienne Westwood i Andreas Kronthaler (Fot. Francois G. Durand, Getty Images)

Nie miej oczekiwań względem drugiej osoby – odpowiada Kronthaler na pytanie o receptę na udany związek. – Tylko wtedy będziecie mogli być w pełni sobą. Podobno właśnie tego nauczyła go Vivienne.

Rei Kawakubo i Adrian Joffe: Z obcego na nasze

Ona jest najbardziej znaną japońską projektantką. On pochodzi z RPA. Od 33 lat są wspólnikami, a od 27 – małżeństwem. Rei Kawakubo i Adrian Joffe prowadzą razem markę Comme des Garçons i stoją za ideą Dover Street Market – siecią sklepów z alternatywną i ściśle wyselekcjonowaną modą od młodych projektantów (powstała w Londynie, a dziś ma już sześć filii na świecie).

Trudno sprecyzować rolę, jaką Joffe pełni w wartej ponad 200 mln dolarów firmie. Kawakubo niezmiennie pozostaje bowiem projektantką marki i jej główną szefową. Odpowiada także za japońską siedzibę w Tokio. Joffe jest kimś w rodzaju dyrektora kreatywnego, pilnuje kwestii związanych z marketingiem i PR-em. Od lat pełni też funkcję, z którą wielu pewnie nawet nie miałoby odwagi się zmierzyć – pozostaje jedynym tłumaczem Kawakubo i w jej imieniu rozmawia z mediami.

Rei Kawakubo i Adrian Joffe (Fot. Melodie Jeng, Getty Images)

75-letnia projektantka jest jedną z najbardziej enigmatycznych i – jeśli wierzyć pogłoskom – najtrudniejszych osób w branży mody. Po angielsku zna ledwie kilka słów. Gdy mówi, nie zastanawia się, czy inni zrozumieją jej przekaz. Prawdopodobnie więc to zasługa Joffego, że tak awangardowy koncept odniósł komercyjny sukces. – To najtrudniejsza część mojej pracy – śmiał się kilka lat temu w rozmowie z „Guardianem”. – Trudno wyjaśnić to, co mówi Rei, i często nawet nie chce mi się tego robić. Jestem jednak realistą i wiem, że dla dobra naszej firmy muszę próbować.

W ich związku widać zrozumienie, szacunek, ale i wzajemną fascynację, która nie słabnie z upływem lat.

Rick Owens i Michèle Lamy: California love

Kalifornijczyk i Francuzka. Poznali się na początku lat 90., ale związek zalegalizowali dopiero w 2006 roku. Możliwe, że gdyby nie Lamy, świat nigdy nie usłyszałby o nieprzeciętnym talencie Owensa. Ekscentryczna artystka jest więc nie tylko żoną, wspólniczką i muzą amerykańskiego projektanta, lecz także matką chrzestną jego sukcesu.

Michelle Lamy i Rick Owens /(Fot. Jamie McCarthy, Getty Images)

Przedstawił ich sobie w 1990 roku ówczesny partner Owensa. Lamy prowadziła wtedy markę ubrań i – zaintrygowana talentem młodego artysty – zaproponowała mu zaprojektowanie linii męskiej. To zadanie dodało mu skrzydeł. W 1994 roku założył własną markę i otworzył butik przy Hollywood Boulevard. Lamy nosiła jego projekty podczas występów w Les Deux Cafes – prestiżowej restauracji w Hollywood, którą wtedy prowadziła. Lokal regularnie odwiedzały gwiazdy, m.in. Courtney Love. Wdowa po Kurcie Cobainie szybko dołączyła do grona fanek Owensa.

W 2002 roku Owens i Lamy zorganizowali pierwszy pokaz pod patronatem Anny Wintour. W 2003 roku przeprowadzili się do Paryża, a trzy lata później wzięli ślub. Nadal są nierozłączni – zarówno w pracy, jak i w życiu.

Mary-Kate i Ashley Olsen: Siła sióstr

Niegdyś dziecięce gwiazdy, dziś założycielki i dyrektorki kreatywne jednej z najciekawszych i najbardziej luksusowych marek w branży mody – The Row. Prywatnie wiele je różni, a wspólnie osiągnęły nieprzeciętny sukces. Mają bowiem nie tylko smykałkę do biznesu, lecz także podobną estetykę – obie, nawet na co dzień, hołdują prostym, ponadczasowym formom i najwyższej jakości klasyce.

Z elementów tych uczyniły podstawę swojej marki. The Row powstało w 2006 roku i początkowo było projektem, którym siostry zajmowały się z doskoku (obie kontynuowały wtedy naukę na uniwersytecie). Powiązanie z marką długo utrzymywały w tajemnicy. O tym, że The Row należy do nich, wiedzieli tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina. Pierwszego wywiadu jako projektantki udzieliły dopiero trzy lata po debiucie marki.

Mary-Kate i Ashley Olsen (Fot. Taylor Hill, Getty Images)

Dzięki temu, że początkowo działały po cichu, zbudowały wiarygodną pozycję kobiet mody i biznesu. The Row nie było kolejną gwiazdorską fanaberią, lecz konceptem o solidnych podwalinach. Olsenki grubą kreską oddzieliły swoją przeszłość w Hollywood i dziś skupiają się na modzie. Ich wysiłek nie pozostaje niezauważony. Mają na koncie cztery nagrody CFDA, a pokazy The Row są jednymi z najbardziej wyczekiwanych i najlepiej ocenianych podczas tygodnia mody w Nowym Jorku. Prywatnie bardzo szanują swoją niezależność.

Miuccia Prada i Raf Simons: Sojusz gigantów

O efektach współpracy tej dwójki przyjdzie nam przekonać się najwcześniej we wrześniu, gdy Simons obejmie stanowisko drugiego dyrektora kreatywnego włoskiego domu mody. Wystarczy jednak, że każde z nich do nowego projektu wniesie chociaż połowę swojego doświadczenia i charyzmy, byśmy mieli do czynienia z czymś wielkim.

Miuccia Prada i Raf Simons (Fot. Sean Zanni, Getty Images)

Prada do tej pory pozostawała jedyną dyrektorką kreatywną swojej marki. Z kolei przygody Rafa Simonsa z domami mody nie kończyły się najlepiej – z Diora odszedł na znak protestu przeciwko eksploatowaniu projektantów, z zarządem Calvina Kleina poróżniła go wizja przyszłości. Dobrze wspomina pewnie tylko pracę u Jil Sander, skąd odszedł, gdy na stanowisko dyrektor kreatywnej postanowiła powrócić założycielka firmy. O ironio, w niemieckiej marce zatrudnili go wtedy Prada i jej mąż Patrizio Bertelli (Jil Sander należało do Prada Group).

Miuccia i Raf znają się więc nie od dziś. Ich siłą nie jest jednak prywatna zażyłość, lecz podobne rozumienie mody. Sojusz, w którym obowiązkami będą się dzielić po równo, ma być ciosem wymierzonym w komercjalizację i bylejakość. Ma przywrócić wiarę w kreatywność i artyzm, i w to, że moda, która się sprzedaje, nadal może nieść głębszy przekaz. O wspólnej wizji projektanci opowiadali już kilka lat temu w rozmowie z magazynem „System”, krótko po odejściu Simonsa z Diora. – Czasami myślę, że mam świetny pomysł, a Olivier Rizzo, z którym często pracuję i który doskonale zna prace Rafa, mówi mi: „Miuccia, Raf już to zrobił” – śmiała się wtedy Prada. Od teraz będą pracować na wspólny rachunek.

 

Więcej inspirujących historii par, które udowadniają, że w duecie siła, znajdziecie w wakacyjnym wydaniu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i na Vogue.pl: www.vogue.pl/u/2X2VWV.

Vogue Polska lipiec-sierpień 2020 (Fot. Chris Colls)

 

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij