Znaleziono 0 artykułów
09.04.2020

Luksus w czasach pandemii

09.04.2020
(Fot. materiały prasowe)

W 2011 roku na rynku spustoszonym przez kryzys otworzył pierwszy i jak dotąd jedyny w Polsce dom handlowy z luksusowymi markami. Dziś, w dobie pandemii, otwiera kolejny, tym razem w Krakowie. Podczas godzinnej rozmowy telefonicznej założyciel VITKACA jest spokojny, a w jego głosie słychać pogodę ducha. VITKAC właśnie przekazał 100 tys. medycznych maseczek polskim szpitalom i zapowiada dalszą pomoc. Ogłosił też, że w swoim liczącym prawie 400 osób zespole nie planuje żadnych zwolnień, ani redukcji pensji. 

– To jest czas na ratowanie firm, ale również na pomaganie tym, którzy tej pomocy potrzebują najbardziej – powtarza Arkadiusz Likus, zanim przejdziemy do rozmowy o najbliższej przyszłości. A pytania cisną się same na usta: Jak pandemia zmieni sposób funkcjonowania światowej branży? Czy przetrwają jedyne w Polsce butiki Louis Vuitton, Gucci, YSL czy Bottega Veneta? Czy nasz rynek nie odwróci się od dóbr luksusowych?

(Fot. materiały prasowe)

Świat mody poczuł zagrożenie pandemią kilka tygodni wcześniej. Jeszcze zanim świadomość choroby dotarła do Polski.

Zarówno fashion week w Mediolanie, jak i ten, który odbył się chwilę później w Paryżu, były zupełnie inne niż do tej pory. W każdym showroomie znajdowały się płyny antybakteryjne, na spotkania mogły wchodzić tylko osoby umówione wcześniej i wylegitymowane z dokumentów tożsamości. Dostaliśmy instrukcje: nie witamy się, rozmawiamy ze sobą z odległości przynajmniej metra. W oczy rzucały się maseczki, a część sprzedawców pokazywała kolekcje zdalnie, przy pomocy kamer. Większość kupców z Azji i Ameryki w ogóle nie dotarła, mówimy tu o 50-70 proc. wszystkich kupców. Muszę przyznać, że udzielała mi się atmosfera zdziwienia, lecz jeszcze nie strachu, czy paniki. 

Kiedy wróciliśmy do Polski, wiedzieliśmy, że zagrożenie do nas też dotrze. Rozpoczęliśmy więc od razu przygotowania. Liczyliśmy się z tym, że w pewnym momencie będziemy musieli zamknąć sklep. Przez 2-3 tygodnie zadbaliśmy o kampanie w internecie, promocje, umowy z firmami kurierskimi, dodatkowe miejsca pracy w dziale online czy dodatkowy serwis do obsługi klienta.

Kiedy VITKAC odczuł pierwsze skutki pandemii?

Kiedy zamknięto szkoły i pojawiły się pogłoski, że następne będą sklepy, mieliśmy nagły napływ klientów, którzy często wracali, aby coś jeszcze dokupić. Interesowało ich wszystko, szczególnie z niewiadomego mi powodu sneakersy. W sobotę, 13 marca, kiedy zamknęliśmy VITKACA, nagle machina stanęła. Sprzedaż w internecie w kolejnym tygodniu spadła. To był czas paniki i ludzie kupowali tylko produkty pierwszej potrzeby – makaron i papier toaletowy. To naturalnie odciągnęło ich od przyjemności. Kupowanie produktów luksusowych wróciło jednak po tygodniu i od tego czasu systematycznie rośnie. 

(Fot. materiały prasowe)

Myślę, że w tym przypadku zadziała dużo wczesniej przyjeta strategia, która opiera się na założeniu, że VITKAC nie jest wyłącznie miejscem, w którym się kupuje. Tu przede wszystkim miło spędza się czas, obcując z pięknymi przedmiotami. Taka perspektywa przywiązuje ludzi do marki, uczy lojalności. Teraz obserwuję, jak klienci tęsknią i wracają, nawet do sklepu w wersji online.
Na świecie w segmencie luksusowym sprzedaż przez internet to tylko około 10 proc. Teraz możemy liczyć na sporą dawkę adrenaliny i wzrost udziału w rynku. 

(Fot. materiały prasowe)

Czy wielkie domy mody są gotowe na wojnę?

Chyba nikt nie jest przygotowany na to, co się wydarzy. Za chwilę będziemy świadkami największego kryzysu gospodarczego od czasów II wojny światowej. Z tego, co widzę, a przeprowadzam wiele rozmów dziennie z różnymi markami z całego świata, branża powoli otrząsa się z szoku i zaczyn działać. Już wiemy, że najbliższe fashion weeki z męskimi pokazami na wiosnę i lato 2021 w Paryżu, Mediolanie, Londynie czy Nowym Jorku nie odbędą się. Marki przygotowują prezentacje kolekcji online, więc buyerzy będą składać swoje zamówienia, siedząc przed wielkimi monitorami w swoich domach.

To pewnie mocno wpłynie na estetykę najbliższych sezonów.

Na pewno wybiją się rzeczy, które dobrze się fotografują, a nie zawsze robią wrażenie na żywo. Buyerzy będą więc musieli sobie poradzić bez dotykania materiału, sprawdzenia wykończenia, czy samego wrażenia, jakie sprawia ubranie na żywo.  
Kiedyś w showroomie Ann Demeulemeester wisiało pięć marynarek, każda z nich była odszyta z zupełnie innej tkaniny. Robiły wrażenie. Teraz jednak, nie dotykając ich, nie widząc prawdziwej faktury, nie szeleszcząc materiałem w rękach, trudno będzie się w nich zakochać. W nowych realiach stracimy trochę miłości i wrażliwości, bo największą siłą kupca jest oko estety. W ten sposób spośród setek propozycji potrafi wybrać ubranie, które ma to „coś”. W kolejnym sezonie będziemy pewnie działać trochę bardziej zachowawczo – wybierać bezpieczniejsze, bardziej klasyczne rzeczy. Choć jestem pewien, że moi buyerzy są do tego nowego wyzwania świetnie przygotowani.

Wszyscy wiemy, że skutki pandemii będą długofalowe. Nastaną chude lata. Jaką strategię przyjmie VITKAC?

Po pierwsze, chcemy dbać o ludzi. Nikt w VITKACU nie straci pacy. Nie będziemy też obcinać pensji, choć na pewno czekają nas nowe wyzwania, pochłaniające więcej pracy i zaangażowania.

Po drugie, być może to, co powiem wyda się ryzykowną tezą, ale uważam, że dobra luksusowe są mniej zagrożone. 
W trudnych czasach, nawet przy mniejszych zarobkach, ludzie będą potrzebować piękna. Kupując mniej, nauczą się podejmować przemyślane, odpowiedzialne decyzje. W pewnej grupie ludzi zakupy staną się świadomą inwestycją. 3-4 pary dżinsów z sieciówki odpowiadają jednej parze dżinsów premium. Ta jedna para ma jednak doskonałą jakość i krój, więc będzie służyć latami. A wyprodukowanie jej wymaga wielokrotnie mniejszego zużycia energii i zanieczyszczenia środowiska.
Klient, który nie będzie mógł pozwolić sobie na wielkie i częste zakupy, będzie chciał połączyć przyjemność ze stroną praktyczną, to oznacza wyzwanie dla marek premium, a nie sieciówek, które odczują skutki kryzysu najmocniej.

(Fot. materiały prasowe)

A czy pandemia zamrozi planowany w tym roku rozwój VITKACA? Szeroki wachlarz nowych marek, nowa filia w Krakowie – to wszystko aktualne?

Warszawskiego VITKACA otworzyliśmy w 2011 roku w czasie kryzysu. Teraz przyszła pora na drugi dom handlowy w Krakowie, w obliczu jeszcze trudniejszego gospodarczo czasu. Jesteśmy teraz w finalnym stadium przygotowań. Gdy tylko sytuacja wróci do równowagi, otwieramy! Wiem, że to jest przekorne. Działamy pod prąd, ale może mamy talent do odnajdywania się w wymagających sytuacjach. Na pewno dużo szczęścia, oby nas nie opuscilo.

Czuję ogromne wparcie ze strony marek, które widzą w nas ważnego partnera. Wiedzą, że jesteśmy potentatem na lokalnym rynku – pomiędzy Berlinem a Moskwą. Dzięki temu mamy możliwość np. zmiany czy kasowania części zamówień.

Natomiast marki, które pojawiły się u nas w tym roku, np. Fear of God, Jacquemus czy Wandler, zostały świetnie przyjęte. Zostają z nami. 

Muszę przyznać, że to bardzo optymistyczna rozmowa. Zupełnie się tego nie spodziewałam.

Często to słyszę, ponieważ rozmawiam w ten sposób ze wszystkimi. To jest moja filozofia. Jeśli w kryzysie zaczniemy narzekać i płakać nad swoim losem, to nic nie osiągniemy. Mam szczerą nadzieje, że rząd pomoże przedsiębiorcom, zwłaszcza tym których sklepy, hotele, bary, restauracje etc. zostały zamknięte. W 100% wierzę w swoich pracowników. To dzięki nim wiem, że nam się uda. Nowe trudności możemy pokonać tylko ciężką pracą. Wierząc, że nam się uda. Tylko w takich warunkach będziemy mieć motywację, żeby dać z siebie wszystko. Takie podejście do tej pory zawsze się sprawdzało. Wierzę, że uda się i tym razem.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij