Znaleziono 0 artykułów
25.04.2019

Maciej Zień: Obiady środowe

25.04.2019
Maciej Zień "Mojo" (Fot. Filip Okopny, Fashion Images)

Podobno życie zaczyna się po czterdziestce. Może podobnie jest z karierą? Tak może być w przypadku Macieja Zienia, który osobisty jubileusz świętował wczoraj wyjątkowo spektakularnym i pieczołowicie przygotowanym pokazem. Nie tylko historia zatoczyła tu koło. Projektant na nowo udowodnił, że tworzy kreacje stworzone wprost na plany sesji zdjęciowych i czerwony dywan.

Nie wszyscy wiedzą, że oprócz obecnych na kartkach każdego podręcznika historii obiadów czwartkowych, król Stanisław August Poniatowski organizował także obiady środowe. I podczas gdy te pierwsze pełniły funkcję niemal kulturalnej instytucji i gromadziły największych artystów, na organizowane dzień wcześniej spotkania przybywali najbardziej opiniotwórczy publicyści, humaniści i działacze polityczni.

Maciej Zień zainspirował się królewską epoką, nie tylko organizując pokaz we wnętrzach Pałacu Łazienkowskiego. Zaserwował jego dwie odsłony, a każda zgromadziła inne grono gości (za dnia dominowały nazwiska związane ze światem mediów. wieczorem zaś postaci świata show-biznesu i kultury). Czy był to znak, że projektant aspiruje do miana króla polskiej mody?

Maciej Zień "Mojo" (Fot. Filip Okopny, Fashion Images)
Maciej Zień "Mojo" (Fot. Filip Okopny, Fashion Images)

Niekoniecznie. Historia Poniatowskiego zakończyła się przecież tragicznie. Zień, który w dniu pokazu świętował 40. urodziny, swoją historię zdaje się jednak pisać na nowo. Owszem, powraca sentymentalnie do miejsca, w którym zadebiutował 18 lat temu i oddaje hołd wielkiemu, tradycyjnemu krawiectwu, ale jednocześnie zamyka usta sceptykom i udowadnia, że jest jeszcze w Polsce miejsce na spektakularną modę. Osobistą, wrażeniową i coraz mocniej inspirowaną najlepszymi, europejskimi wzorcami.

Maciej Zień "Mojo" (Fot. Filip Okopny, Fashion Images)

Kolekcja „Mojo” (jej nazwę zaczerpnięto z piosenki zespołu Sorry Boys) miała stanowić próbę wyobrażenia sobie, jak wyglądałby styl życia i garderoba współczesnej mieszkanki pałacu. Dlatego właśnie podzielono ją na trzy moduły: dzienny, w którym dominowały jedwabne piżamy, noszone w towarzystwie ekstrawaganckiego szala z piór, formalny, przepełniony aksamitnymi, lejącymi garniturami i smokingowymi żakietami, oraz wieczorowy. W tym ostatnim Zień mógł w pełni dać upust swojej romantycznej naturze. Delikatne, muślinowe suknie przeplatały się na wybiegu z dopasowanymi i misternie zdobionymi kreacjami, w gorsetowych modelach bez ramiączek pobrzmiewał duch kultowego New Look, a żakardowa suknia nawiązywała do eklektycznego stylu chinoiserie, którego rozkwit przypadł właśnie na XVIII wiek.

Maciej Zień "Mojo" (Fot. Filip Okopny, Fashion Images)

Zień kieruje się w stronę bardzo dosłownego luksusu, ale jednocześnie wyraźnie kładzie nacisk na jakość jakość.  Kwiaty i ornamenty wycina więc laserowo, stawia na misterne i niemalże trójwymiarowe hafty, a do sylwetki podchodzi w wyjątkowo precyzyjny sposób. Korzysta także z najlepszych tkanin: muślinów, szlachetnej wełny, jedwabiu, żakardu i satyny Duchesse, spełniając tym samym marzenia i potrzeby wszystkich fanek splendoru. 

Redakcja Vogue.pl
Proszę czekać..
Zamknij