Znaleziono 0 artykułów
10.08.2020

Malta Festival Poznań 2020. O zmaganiach natury z człowiekiem

10.08.2020
Sara Alavi (Fot. materiały prasowe)

Wysłuchanie historii jednego człowieka może pomóc zrozumieć i pobudzić empatię – mówi artystka wizualna Sara Alavi, która podczas objętego przez nas patronatem Malta Festival Poznań 2020 pokaże instalację „Entropia” opartą w dużej mierze na wspomnieniach. Będzie to pierwsza pełna realizacja jej pomysłu, który opowiada o tym, że woda dla jednych może być zagrożeniem, a dla innych źródłem przyjemności. Do współtworzenia instalacji „Entropia” zaprosiła mieszkańców Poznania.

Artystka irańska?

Dziś mówię o sobie artystka irańsko-włoska, już nie tylko irańska – tak czuję. Gdy wracam do Iranu, nie jestem tam w stu procentach Iranką, a we Włoszech, gdzie mieszkam od lat, nie jestem w stu procentach Włoszką.

Urodziłaś się i wychowałaś w Iranie?

Tak, urodziłam się, gdy wybuchła rewolucja, i do końca studiów mieszkałam w Teheranie. Tam są moje korzenie – nie zmienię tego, nawet gdybym bardzo chciała. Nie ukrywam, że jestem zaniepokojona wydarzeniami w Iranie, interesuję się krajem, z którego pochodzę, ale od 13 lat mieszkam we Włoszech – najpierw w Rzymie, potem Mediolanie – i to jest mój dom. Nie mam też wątpliwości, że kultura, sztuka, historia czy po prostu włoskie otoczenie mają wielki wpływ na mnie i moją sztukę.

Sam jeszcze do Teheranu nie dotarłem, ale kilkoro moich znajomych tak i opowiadali mi, że znakomicie się tam bawili z młodymi Irańczykami w fajnych klubach i knajpach. Z drugiej strony Iran ma na Zachodzie opinię niebezpiecznego teokratycznego reżimu. Gdzie leży prawda?

Nigdzie nie jesteśmy do końca wolni, nawet w Europie. Więc gdziekolwiek żyjemy, przyzwyczajamy się do rozmaitych ograniczeń – zarówno ograniczeń w Iranie, jak i we Włoszech. Większość irańskich ograniczeń wynika z silnej obecności religii w życiu publicznym i politycznym – obowiązują wszystkich bez względu na to, czy są religijni, czy nie. Ale powiem szczerze, że nigdy tego szczególnie nie odczuwałam. Być może dlatego, że urodziłam się i wychowałam w Iranie, więc te ograniczenia były dla mnie niejako naturalne, przyzwyczaiłam się do nich i nauczyłam omijać. Jednak podobnie czuję się we Włoszech, gdzie również istnieje wiele różnych ograniczeń, tylko inne. Tak jest zresztą wszędzie na świecie, w Polsce pewnie też.

Praca Alavi (Fot. materiały prasowe)

Ale Europejczycy lubią się wymądrzać choćby na temat hidżabów.

Nie należę do kobiet, które ciągle mówią o przymusowym noszeniu hidżabu, bo uważam, że sprawy są znacznie bardziej skomplikowane i kompleksowe, niż wydaje się wielu ludziom na Zachodzie. Opinia Europejczyków o Iranie często jest bardzo powierzchowna – nie bierze się pod uwagę kontekstu całego regionu, a zawsze warto zajrzeć głębiej.

Jak na to wszystko patrzą młodzi Irańczycy?

Młode pokolenie odważnie stara się zmienić ograniczenia, często robią to też artyści, którzy muszą opanować sztukę działania w takich, a nie innych warunkach. Czasami wręcz to manewrowanie między różnymi restrykcjami jest głównym tematem ich prac. Abbas Kiarostami, słynny irański reżyser filmowy, nawet kiedy pracował za granicą, robił swoje filmy tak, jak gdyby kręcił je w Iranie. Mówił, że to jest silniejsze od niego, że inaczej nie potrafi.

Bycie artystką w Iranie jest trudniejsze niż bycie artystką we Włoszech czy po prostu inne?

Nie umiem chyba na to pytanie odpowiedzieć, bo artystką stałam się we Włoszech i we Włoszech od wielu lat tworzę. I powiem ci, że to wcale nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać.

Dlaczego Włochy?

Chcesz szczerą, ale głupkowatą odpowiedź?

Zamieniam się w słuch.

Wielką pasją mojego ojca były pieśni neapolitańskie, które nieustannie mi w dzieciństwie śpiewał. W mojej głowie, odkąd pamiętam, już dawno wyprowadziłam się do Włoch. Nauczenie się włoskiego i wyjazd do Rzymu były więc kwestią czasu.

Dlaczego woda?

 (Fot. materiały prasowe)

Jestem bardzo zainteresowana procesem zmagania się natury z człowiekiem. Człowiek jako twórca interesuje mnie mniej niż twórcza moc natury, w tym wody. Kiedy ona zaczyna panować nad ludzką twórczością, dzieje się coś niezwykle ciekawego. Ale jestem też zainteresowana pamięcią i wspomnieniami. Fascynuje mnie to, że człowiek jest w stanie odtworzyć emocje związane z danym wydarzeniem bez pamięci faktograficznej, co często pomaga odczuwać empatię dla czegoś, co jest zapomniane.

I jak woda się łączy z tym odczuwaniem empatii?

Woda może dawać życie, może je też zabierać. To połączenie wzięło się z mojej desperackiej próby zrozumienia, co dzieje się z imigrantami i uchodźcami, którzy w poszukiwaniu lepszego, bezpiecznego życia próbują dostać się do Europy, przepływając Morze Śródziemne. Trudno mi było zaakceptować to, że oglądamy bez żadnych emocji wyrzucane przez morze ciała, że to staje się normalne, że jedni ludzie się nad tym morzem opalają, a inni w nim w tym samym czasie umierają. Zaczęłam się w związku z tym zastanawiać, co ja mogę z tym zrobić. Jak spowodować, bym znieczulana przez media zaczęła odczuwać empatię?

Jak?

Mam przyjaciela, Irakijczyka, dzięki któremu zrozumiałam, co to znaczy mieszkać w bombardowanym kraju. Zrozumiałam, bo on mi o tym opowiedział, dał świadectwo. To mi uświadomiło, że poznanie historii jednego człowieka, może pomóc zrozumieć i pobudzić empatię. Stąd właśnie to moje zainteresowanie wspomnieniami, które zostały wyparte przez media bombardujące nas newsami o tragediach anonimowych ludzi.

Wszystko to, o czym mówisz, widać dobrze w twojej instalacji „Entropia”, w której krople wody rozpuszczają powoli wykonane z gliny łódeczki.

Przez trzy lata pracowałam jako woluntariuszka w ośrodku dla azylantów w Mediolanie. Nie miałam wtedy pomysłu na tę instalację, chciałam po prostu zrozumieć, co się dzieje. Można więc powiedzieć, że poszłam tam dla siebie. Poznałam ludzi, którzy opowiadali mi swoje historie, nie zawsze smutne, różne. Archiwizowałam je i potem poprosiłam przyjaciół o użyczenie im głosów, które były częścią całości, towarzyszyły kroplom wody spadającym na łódki.

 (Fot. materiały prasowe)

Rozumiem więc, że otwarty nabór projektów artystycznych ogłoszony przez Festiwal Malta pod hasłem „Woda jest tobą” spadł ci, nomen omen, z nieba. Zajmiesz się poznańskim Jeziorem Rusałka, które w pewnym sensie przypomina to, co mówisz o Morzu Śródziemnym. Jest tu tragedia przymusowych robotników w czasie wojny, utopione macewy z żydowskiego cmentarza i letnia radość poznaniaków spędzających nad Rusałką przyjemnie czas.

Gdy przeczytałam o naborze „Woda jest tobą”, zakochałam się w tym pomyśle, naprawdę. Od początku czułam, że jest w nim coś niezwykle ciekawego i wiedziałam, że bardzo chcę wziąć w nim udział. Zasiadłam do reaserchu, na który miałam sporo czasu ze względu na lockdown. Czytałam o historii Rusałki, ale też o polskiej mitologii. Szybko się zorientowałam, że jest w tym wszystkim coś bardzo interesującego i niepokojącego. Szybko też połączyłam z Rusałką Morze Śródziemne.

To, co planujesz na poznańskiej Malcie, jest adaptacją wcześniejszego projektu „Entropia”?

To będzie tak naprawdę pierwsza pełna realizacja tego pomysłu, bo we Włoszech nigdy nie zrealizowałam go tak, jak chciałam. Władze miejskie rządzonego przez prawicową Ligę Północną Mediolanu go odrzuciły, nie chciały nam pozwolić na realizację w wybranym przez nas miejscu. Dzięki Malcie będę go mogła w końcu zrealizować tak, jak należy.

 (Fot. materiały prasowe)

W Poznaniu azylantów mają zastąpić nieżyjący już przymusowi robotnicy?

O których nie tylko niewiele wiemy, lecz także nie mamy ich opowieści, a to one, jak już mówiłam, mają wzbudzić w ludziach empatię. Dlatego postanowiłam te historie stworzyć i zaprosić do tego mieszkańców Poznania. Temu właśnie mają służyć otwarte warsztaty z pisania historii.

Poprowadzisz też warsztaty z rzeźbienia w glinie.

Nieraz jest tak, że różne problemy natury logistycznej wymuszają rozwiązania, które świetnie wpływają na projekt. Tak też było w tym przypadku. Nie mogłam przywieźć z Mediolanu glinianych łódek, nie byłabym też w stanie sama ich stworzyć w ciągu dwóch tygodni w Poznaniu, dlatego wymyśliliśmy warsztaty, w które chciałabym zaangażować chętnych do pomocy w rzeźbieniu łódek. Instalacja będzie więc efektem pracy nie tylko mojej, lecz także zaangażowanych w nią mieszkańców Poznania.

Historia Rusałki jest w Poznaniu drażliwym tematem, masz jakieś obawy?

W języku włoskim słowo preocuparse oznacza bycie zatroskanym, zajętym, zaabsorbowanym. Ale łaciński źródłosłów oznacza martwić się czymś, co się dopiero wydarzy. Włosi, w odróżnieniu od Irańczyków, nie mają w zwyczaju martwienia się czymś, zanim to coś się wydarzy. Dlatego mam zamiar przy realizacji tego projektu być mniej Iranką, a bardziej Włoszką.

Mike Urbaniak
Proszę czekać..
Zamknij