Znaleziono 0 artykułów
16.06.2020

Marka Sies Marjan kończy działalność

16.06.2020
Gemma Ward, Presley Gerber, Kiki Willems, Yahya Abdul-mateen, Lakeith Stanfield, Sander Lak, Doutzen Kroes, Antoni Porowski i Kelela (Fot. ANGELA WEISS/AFP/East News)

Po pięciu latach działalności amerykański projektant Sander Lak ogłosił, że zamyka  autorską markę. Mimo finansowego wsparcia inwestorki Nancy Marks, nie udało się przezwyciężyć trudnej sytuacji spowodowanej pandemią koronawirusa. Przypominamy wywiad, który przeprowadził z projektantem redaktor naczelny „Vogue Polska”  Filip Niedenthal. Rozmowa ukazała się we wrześniowym wydaniu z 2019 roku.

Zrobił siedem kolekcji dla swojej marki Sies Marjan. W 2017 roku dostał nominację do ufundowanej przez Swarovskiego nagrody CFDA dla obiecujących projektantów, a rok później ją zdobył. Nieprzypadkowo więc wybieg pokazu na jesień-zimę 2019-2020 usłany był trzema milionami kryształków. – Liczy się show – przyznaje Sander Lak. 

Poznałem go w Paryżu po pokazie Sies Marjan na wiosnę-lato 2019. Nowojorskie marki często organizują prezentacje we Francji, żeby więcej dziennikarzy i stylistów mogło obejrzeć ubrania z bliska. 

Nie zdziwiło mnie więc, że dostałem zaproszenie, nie spodziewałem się jednak, że spotkam samego Laka. 36-letni Holender (nazwa marki to połączenie imion jego rodziców, ojca – Siesa i matki – Marjan) oprowadza mnie wzdłuż wieszaków, tłumacząc look po looku. Dystans skraca na dzień dobry, po 40 minutach mam wrażenie, że znamy się od lat. 

Sander Lak (Fot. Sander Lak)

Znowu spotykamy się w Paryżu, tym razem by porozmawiać, witamy się jak starzy znajomi. Oglądamy ubrania na jesień-zimę 2019-2020. 

To dopiero siódma kolekcja Sies Marjan, ale w Nowym Jorku pokazy marki od początku są jedną z głównych atrakcji tygodnia mody. Lak zdążył zasłynąć z tego, że nie boi się kolorów oraz ze sposobu, w jaki je łączy, teraz jednak postanowił spróbować czegoś nowego. – Niby nic wielkiego dla kogoś, kto patrzy z zewnątrz, ale uznałem, że pora użyć kolorów i tkanin, których do tej pory unikałem. Nie znoszę koronek, kojarzą mi się z sukniami ślubnymi. Zacząłem z nimi eksperymentować, farbować, zestawiać z innymi materiałami, aż w końcu wyszła sukienka w stylu grunge, którą kiedyś nosiłaby Courtney Love. Tak samo z czernią, dla mnie to najtrudniejszy kolor. Tam, gdzie inni widzą czerń, ja widzę czarną dziurę. Jak daltoniści nie rozpoznają barw, tak ja nie widzę czerni, jej odcieni, faktur, niuansów. W większości kolekcji kolory wyróżniają się na tle czarnych ubrań, w Sies Marjan jest odwrotnie – mówi projektant. Jego marka nigdy nie miała problemu z wyróżnianiem się. Na pierwszy pokaz przyszła sama Anna Wintour, między innymi dlatego, że w branży Sander cieszył się uznaniem, jeszcze zanim powstało Sies Marjan. Przez pięć lat odpowiadał za dział projektowania u Driesa van Notena, wcześniej pracował dla Balmain i Phillipa Lima. Gdy pytam, czego się nauczył w trzech tak różnych firmach, odpowiada, że uczyć się można jedynie na własnych błędach, a nie na cudzych sukcesach. – Zresztą wciąż się uczę, również od swojego zespołu. Każdy ma doświadczenia, którymi się dzieli. Jego przeżycia stanowią trzon ostatnich trzech kolekcji. Ta sprzed roku była o utracie – o końcu związku, o niewykorzystanej okazji, choć gdy wtedy oglądałem pastelowe plusze i opalizujące syntetyki, nie wpadłbym na to. Kolekcja wiosenno-letnia opowiadała o rodzinie, a przede wszystkim o ojcu, inżynierze w firmie Shell, który zmarł, gdy Sander miał dziesięć lat. I na to bym nie wpadł, ale projektant tłumaczy, że np. odcień khaki, który wybrał, nawiązywał do koloru szortów taty, a biało-granatowe pasy do koszuli od Ralpha Laurena, którą ojciec lubił nosić (w jednym z pasiastych looków wystąpiła na wybiegu mama Sandera). Kolekcja na jesień- -zimę 2019-2020 jest z kolei o miłości, ale w tym przypadku – mimo swej niderlandzkiej otwartości, o której sam wspomina, choć mówi też, że nie czuje się Holendrem (urodził się w Brunei, wychował między Gabonem, Szkocją, Malezją i Holandią) – Sander nie zdradza szczegółów. Przyznaje za to, że praca nad każdą z tych kolekcji stanowiła pewnego rodzaju terapię, pomogła mu uporać się z różnymi życiowymi problemami. Co nie znaczy, że zawsze tak będzie. – Następna nie musi dotyczyć niczego konkretnego – mówi. Zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny dla niego wątek.

Sies Marjan jesień-zima 2019-2020 (Fot. Kacper Kasprzyk dla "Vogue Polska")

– Czuję się reżyserem, zawsze chciałem nim zostać. Gdybym miał zrezygnować z organizowania pokazów i skoncentrować się tylko na projektowaniu, szybko bym się znudził. Potrzebuję tego aspektu mody, żeby się realizować. Uwielbiam tworzyć atmosferę, dzięki której ubrania stają się obiektami pożądania. 

Paryż po raz trzeci. Fotografujemy jesienno-zimową kolekcję Sies Marjan, a przy okazji chcemy zrobić projektantowi zdjęcie do artykułu. Jednak Sander jest tak zajęty poprawkami kolekcji męskiej na wiosnę-lato 2020, którą zaraz przedstawi podczas pokazów, że nie udaje mu się spotkać z fotografem Kacprem Kasprzykiem w umówionym terminie – portretu nie będzie. Ale Sander proponuje rozwiązanie: sam zrobi sobie zdjęcie. I tak został pierwszym projektantem, który zrobił selfie specjalnie dla „Vogue Polska”.

Filip Niedenthal
Proszę czekać..
Zamknij