Znaleziono 0 artykułów
06.05.2018

Meghan Markle: Aktywistka, księżna, mama

06.05.2018
Meghan Markle i książę Harry (Fot. WPA Pool, Getty Images)

W dobie Brexitu, Donalda Trumpa i #metoo nie zaszkodzi mieć blisko monarchii niezbyt dobrze urodzoną celebrytkę feministkę. W dniu urodzin przypominamy sylwetkę księżnej Sussex, która zmienia reguły gry na brytyjskim dworze. 

W maju, w przeddzień królewskiego ślubu, światowe media zastanawiały się nad tym, kim naprawdę jest Meghan Markle – wyzwoloną Amerykanką, czy cichą tradycjonalistką, świetną aktorką, czy szczerze zakochaną dziewczyną, pięknym tłem dla Księcia Harry'ego, czy niezależną kobietą, ktora to jego poprowadzi we właściwym kierunku. Równie chętnie plotkowano o tym, jaką suknię ślubną Meghan wybierze (prosta kreacja od Clare Waight Keller z Givenchy nie wzbudziła takiej sensacji jak koronki Sary Burton, które wybrała Kate Middleton), jak o tym, kiedy para zacznie starać się o potomka. To wydarzyło się szybciej niż spodziewały się nawet najbliższe przyjaciółki Księżnej. 

Gdy podczas podróży do Australii i Nowej Zelandii para ogłosiła, że wiosną 2019 roku urodzi się ich pierwsze dziecko, okazało się, że Meghan jest już w drugim trymestrze. Decyzję o tym, żeby zostać rodzicami tak szybko po ślubie, Księżna tłumaczy swoim wiekiem. Oprócz informacji o ciąży i narodzinach syna: Archiego Harrisona Mountbatten-Windsor, która rozbiła bank lajków, media codziennie informują o nowych kreacjach Markle.

Jak można było przewidzieć, po ślubie do obowiązków małżonki Harry’ego należy przecinanie wstęg, pozdrawianie tłumów i odbieranie hołdów. Umiejętności aktorskie z pewnością jej się w tym przydają. Meghan ma nadzieję kontynuować działalność charytatywną, która w ostatnich latach wolności stała się jej prawdziwą pasją. „Nigdy nie byłam bawiącą się swoją bezczynnością lady who lunches, kocham moją pracę, nie wyobrażam sobie życia bez niej” – zapewniała kilka lat temu w wywiadach Meghan.

Meghan Markle i rodzina królewska (Fot. Chris Jackson, Getty Images)

Od 2016 roku Markle, globalna ambasadorka World Vision Canada, podróżowała z ramienia organizacji do Rwandy w ramach kampanii Clean Water. W Indiach uświadamiała kobiety o ich prawach. Jako zdeklarowana feministka działała na rzecz kobiet z ONZ. „Kobiety powinny zasiąść przy okrągłym stole, gdzie podejmuje się najważniejsze decyzje. Nie potrzebują specjalnego zaproszenia. A jeśli stołu nie ma, muszą stworzyć własną przestrzeń dyskursu. Globalne zmiany nie mogą wydarzyć się bez kobiet” – przemawiała w Dzień Kobiet trzy lata temu.

Z dyskryminacją kobiet Markle walczyła już w wieku 11 lat. Oburzona reklamą telewizyjną, w której pokazano, że zadaniem kobiety jest „bitwa o czyste patelnie”, napisała list do ówczesnej Pierwszej Damy USA, Hillary Clinton, z prośbą, żeby wsparła jej żądanie o zmianę „bitwy amerykańskich kobiet” na „ogólnoamerykańską bitwę”. Jej drugą najważniejszą misją było zwalczanie rasizmu. Jako że sama w dzieciństwie czuła się odrzucona, teraz stara się pomagać w oswajaniu inności.

Urodzona 29 lipca 1981 roku w Los Angeles córka Dorii Loyce Ragland i Thomasa Markle'a, którzy poznali się na planie telenoweli „General Hospital” (on zajmował się oświetleniem, ona była asystentką makijażystki), po ojcu odziedziczyła piegi, a po matce wielkie ciemne oczy. Jej skóra to doskonałe połączenie kawy z mlekiem. „Mieszkaliśmy w białej dzielnicy, więc moja mama o karmelowej karnacji była uważana za moją nianię”.

Gdy w szkole Meghan miała w tabelce zaznaczyć, czy jest biała, czarna, pochodzi z rodziny azjatyckiej, czy latynoskiej, nie wiedziała, co zrobić, bo jej biało-czarna tożsamość nie wpasowała się w żadną kategorię. Po powrocie do domu opowiedziała ojcu o poniżającym dla małej dziewczynki doświadczeniu obcości. Wspomina, że nigdy wcześniej, ani później nie widziała go tak wściekłego. Nie chciał pozwolić, żeby instytucja decydowała o tym, jak ma czuć się jego córka. Poradził jej, żeby następnym razem narysowała własny kwadracik, z opisem odpowiadającym temu, jak się czuje.

Meghan Markle (Fot. Rachel Murray, Getty Images)

Problemy z określeniem swojej tożsamości Meghan miewała jednak także później. Po dyplomie z teatru i stosunków międzynarodowych, zdobytym na Northwestern University, zaczęła karierę aktorki. „Nie byłam wystarczająco czarna, żeby grać role dla czarnych, ani biała do ról białych kobiet. Jako etniczny kameleon nie dostawałam ról” – pisała w tekście dla magazynu kobiecego. Dorabiała, kaligrafując m.in. zaproszenia na śluby (ta umiejętność może jej się teraz przydać), aż do momentu, w którym wygrała casting do serialu „W garniturach”. Grana przez nią prawniczka Rachel Zane była równie wygadana, co nienagannie ubrana, nieustępliwa, co piękna, asertywna, co seksowna. Nie dało się jej nie lubić. Lubiła ją sama Meghan, która dzięki swojej postaci mogła pokazać się taką, jaką jest – nowoczesną kobietą, która nic sobie nie robi z ograniczeń patriarchalnej rzeczywistości.

Meghan Markle w serialu "Suits" (Fot. Image supplied by Capital Pictures, East News)

Jestem aktorką, pisarką, redaktor naczelną bloga The Tig (od włoskiego wina Tignanello), całkiem niezłą kucharką i fanką odręcznych liścików” – przedstawiała się multitaskerka.

Przeglądałam jej Instagrama, zanim Meghan usunęła wszelkie ślady swojej bytności w mediach społecznościowych (od teraz jej dokonania można śledzić tylko na oficjalnym profilu Kensington Palace, a także Sussex Royal). Były tam fotki z Londynu, sugerujące, że przylatuje tam dla miłości. Zdjęcia jedzenia, jak u każdej blogerki. Ujęcia ukochanych psów, przyjaciółek, ubrań, przetykane dodatkowo aforyzmami w duchu Paulo Coelho. O szukaniu własnej ścieżki, słońcu, które wychodzi po deszczu, sile wyrastającej z delikatności. Meghan sama również bywa mistrzynią inspirational quotes. „Na szpilkach też można walczyć o równouprawnienie” – to jedna z jej mądrości.

Aktywistka, bizneswoman, feministka. Co może się w niej nie podobać? Właśnie to. Meghan sprawiła, że dziewczyny zapragnęły znów zostać księżniczkami, a już chciały być aktywistkami. Spełniając marzenie kobiet o feministkach na świeczniku, które rozbijają patriarchat od środka, tak naprawdę jest jedną z tych kobiet, która podoba się mężczyznom. Dlaczego? Bo jest piękna, mądra, przebojowa. Wiadomo. Ale przy okazji łamie niepisaną zasadę, że dla kobiet liczy się tylko ocena innej kobiety. Meghan daje prawo głosu mężczyźnie (i to nie byle jakiemu!), szuka u niego potwierdzenia własnej wartości, uzależnia od niego swój los.

Meghan Markle i obsada serialu "Suits" (Fot. Jamie McCarthy, Getty Images)

Nie lubię księżniczki in spe, bo jest... „cwana, sprytna, kuta na cztery nogi” – podpowiadają mi koleżanki. Ale czy wolno mi używać takich określeń wobec innej kobiety, tylko dlatego, że „usidliła, uwiodła, złapała” księcia? Kto tu zdradza ideę emancypacji – Meghan, która porzuca karierę dla miłości, czy ja i inne niechętne jej dziewczyny, które oceniamy jej wybory?

Lady Di powiedziała Harry’emu, żeby ożenił się z miłości. Może to jest najwyższa forma emancypacji? Jego od dworskiej etykiety, jej od stereotypu silnej kobiety, która nie pozwala sobie na kompromisy?

Po zaręczynach z Harrym mówiło się, że starsza od niego rozwódka ze Stanów, którą można od biedy uznać za przedstawicielkę klasy średniej, to kiepska kandydatka na księżną. Wydawało się, że syn Diany nie mógł wybrać gorzej. A Meghan, wchodząc z całym swoim bagażem na dwór, udowodniła, że można przekroczyć granicę konwenansu. Czy aby na pewno? A może dla Pałacu Buckingham Ms Markle, jak pisze się o niej na oficjalnych profilach, jest zwyczajnym listkiem figowym?

Meghan Markle i książę Harry podczas ogłoszenia zaręczyn (Fot. Chris Jackson, Getty Images)

Wiadomo, że Harry nie zostanie królem, bo jest dopiero szósty w kolejce do tronu, wiadomo, że ich dzieci będą miały do tronu daleką drogę, wiadomo, że ona sama będzie pełnić czysto reprezentacyjne funkcje. W dobie Brexitu, Donalda Trumpa i #metoo nie zaszkodzi mieć blisko (ale nie za blisko) monarchii niezbyt dobrze urodzoną celebrytkę feministkę. Królowa, która rzekomo od razu polubiła Meghan, może pokazać się od postępowej strony. Ale jeśli Markle naprawdę myśli, że rozsadzi skostniałą instytucję od środka, może doznać srogiego zawodu. Jako obywatelka Wielkiej Brytanii została poddaną Królowej, popleczniczką monarchii i niewolnicą konwenansu. Rysując dla siebie, za radą ojca, kwadracik „aktywistki z książęcym tytułem”, ryzykowała zamknięciem się w złotej klatce. Tylko cynik wątpiłby w miłość Meghan do Harry'ego po łzach, które uronili na ślubie. Nikt też nie może zarzucić Markle, że nie próbuje żyć po swojemu, chociażby naginając zasady królewskiej etykiety. Nie zmienia to jednak faktu, że póki co małe rewolucje, które chce przeprowadzać, mają minimalny wpływ na życie innych kobiet. Chyba że za oddziaływanie uznać zachwyt nad sukienkami, wzrost sprzedaży zanotowany przez marki, które Meghan nosi, czy też obstawianie, jak na imię dostanie Royal Baby. Jakkolwiek każda kobieta może podjąć decyzję, żeby odnaleźć szczęście w roli żony, matki (z Harrym deklarują, że „dzieci” – liczba mnoga! – chcą wychować z dala od miasta w posiadłości w Cotswolds, a nie w centrum Londynu) i ikony stylu (pisze się o niej też fashion activist, bo nosi modę zrównoważoną), Markle deklarowała, że chciałaby być kimś znacznie więcej. Gdy media zachwycają się, że tak „słodko” trzyma parasol nad głową Harry'ego, tak „uroczo” boi się głośnych dźwięków (przy okazji oglądania projektów badawczych uczniów w szkole w Australii), czy tak „przewidująco” piecze chleb bananowy na podróż, nie brzmią, jakby opisywali równoprawną partnerkę Harry'ego, tylko raczej „szyję, która kręci głową”. A ten wymiar kobiecej siły wpasowany w ciasne ramy patriarchatu chyba już przerabialiśmy. Oczywiście że zdarza jej się wesprzeć takie inicjatywy jak This Girl Can (dzieczyny też mogą uprawiać sport) przy okazji walki o lepszą edukację, ochronę środowiska i wyższe płace. Mając na agendzie tyle spraw, walka o prawa kobiet staje na dalszym miejscu. Choć ona sama bardzo stara się, aby myśleć o niej właśnie w kategoriach feministki pragnącej mieć realny wpływ na pozycje i słyszenie głosu kobiet. Dlatego na okładkę wrześniowego numeru brytyjskiego "Vogue'a", którego została gościnną redaktorką, wybrała 15 wyjątkowych i bardzo różnych postaci, w tym Gretę Thunberg, Laverne Cox i Adwoę Aboah.

Można w działaniach Meghan dopatrzyć się inspiracji Lady Di. Tak jak matka jej męża, księżna Sussex próbuje jednocześnie zadowolić wszystkich, by zasłużyć na miano Królowej Ludzkich Serc, pozostać kobiecą, a więc piękną kobietą, i zmienić świat. Wkładając kolczyki należące do Diany, Meghan wysłała jasny sygnał, że oddając hołd nieżyjącej Lady Di, chce kontynuować jej dzieło. A w przyszłości zająć jej miejsce.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij