Znaleziono 0 artykułów
11.10.2018

Melania Trump o #metoo: „Mężczyźni też zasługują na to, żeby ich wysłuchać”

11.10.2018
Melania w Nairobi (Fot. East News)

Pierwsza Dama, która właśnie wróciła z podróży do Afryki, udzieliła niefortunnego wywiadu o ruchu #metoo. „Wspierajmy kobiety, oczywiście. Ale jeśli oskarżają mężczyzn o molestowanie, niech przedstawią na to twarde dowody” – powiedziała.  

Melania Trump nie ma łatwego życia. Za każdym razem, gdy pokazuje się publicznie, musi tłumaczyć się z szowinistycznych wypowiedzi swojego męża. Odkąd Donald Trump został prezydentem Stanów Zjednoczonych, opinia publiczna dziwi się, że żona trwa u jego boku. Pochodząca ze Słowenii była modelka diametralnie różni się od Michelle Obamy. Podczas gdy ostatnia Pierwsza Dama aktywnie angażowała się w działalność polityczną, a Barack wielokrotnie podkreślał, że bez niej na pewno nie zostałby prezyentem, Melania spełnia raczej rolę pięknego tła. A w każdym razie w założeniu jej wdzięk miał łagodzić równie brutalne, co absurdalne wypowiedzi Donalda Trumpa. Stało się jednak inaczej, bo za każdym razem, gdy Trumpowie pojawiają się razem publicznie, jej mina sugeruje, że wolałaby znaleźć się tysiące kilometrów dalej.

Melania w Ghanie (Fot. East News)

Dystans do Donalda udało jej się zyskać podczas samodzielnej podróży do Afryki. Co nie znaczy, że uniknęła krytyki. Na cenzurowanym była każda jej wypowiedź, każdy gest i, oczywiście, każda stylizacja. Wizyta w Kenii, Egipcie, Ghanie i Malawi miała zatrzeć fatalne wrażenie, jakie wywarły słowa Trumpa o afrykańskich shithole countries (w wolnym i raczej eufemistycznym tłumaczeniu: dziadowskich krajach). Pierwsza międzynarodowa wizyta Melanii solo miała więc jednocześnie ocieplić jej własny wizerunek, udowadniając, że nie jest paprotką, a żoną stanu, a także poprawić stosunki dyplomatyczne między USA a krajami afrykańskimi. 

Pierwsza Dama w Cape Coast (Fot. East News)
Pani Trump w Malawi (Fot. East News)

Wzorem innych pierwszych dam oraz koronowanych głów Melania zaangażowała się w działalność charytatywną i społeczną. Przedmiotem swojego aktywizmu uczyniła edukację dzieci. Mama 12-letniego Barrona zaangażowała się w kampanię Be Best wspierającą dzieci z trudnych środowisk w nauce i chroniącą je przed zastraszaniem. Podczas wizyty w Afryce widać było, że sprawa jest naprawdę bliska jej sercu. Gdy rozmawiała z dziećmi, przytulała je i czytała im książki, wyglądała na zrelaksowaną, a nawet szczęśliwą. Zdecydowanie mniej komfortowo czuła się w otoczeniu oficjeli. Mimo uśmiechów, które rozdawała dzieciom, międzynarodowe media nie powstrzymały się przed miażdżącą krytyką jej stylizacji.    

Melania na lotnisku w Kenii (Fot. East News)

Podkreślając, że Melania ubrała się „praktycznie”, szpilki zamieniając na balerinki Chanel, a nawet Zary za niecałe 50 dolarów, zwracano uwagę na zbyt daleko idącą inspirację Meryl Streep, czyli Karen Blixen w „Pożegnaniu z Afryką”. Kremowe kostiumy, sukienki w stylu safari, marynarki o lekko wojskowym kroju – wszystko to wyglądało jak z garderoby białej kolonizatorki z początku XX wieku. Melania przynajmniej nie pozwoliła sobie na cultural appropriation, bronili jej niektórzy. Cóż, mogło być gorzej, gdyby przyszło jej do głowy włożyć sukienki w plemienne wzory... 

Melania w parku narodowym w Nairobi (Fot. East News)

Moda nie przyszła Melanii z pomocą, ale prawdzwej biedy napytała sobie wywiadem dla amerykańskiej telewizji ABC. Sprytni dziennikarze od początku kadencji Trumpa wypytują Melanię o to, czy jest feministką. Wijąc się jak piskorz, za każdym razem próbuje ważyć racje. Bogu świeczka, a diabłu ogarek. W większości przypadków ta ekwilibrystyka kończy się bolesnym upadkiem. Nie inaczej było tym razem. Na pytanie o #metoo odpowiedziała: „Wspieram kobiety. Powinny zostać wysłuchane. Ale mężczyznom też dajmy głos. I, co ważne, gdy kobieta oskarża mężczyznę o molestowanie, niech przedstawi twarde dowody. Nie wystarczy powiedzieć: byłam wykorzystywana”. Cóż innego powiedzieć ma kobieta, której mąż za najseksowniejszą kobietę świata uważa swoją córkę, Ivankę, regularnie poklepuje współpracowniczki po pośladkach albo mówi, że „jak się jest gwiazdą, to kobiety same rozkładają nogi”. Ostatnio wokół Trumpa zrobiło się goręcej (o ile to w ogóle możliwe, temperatura rośnie w tym tempie, że już niedługo prezydent powinien smażyć się w piekle) za sprawą poparcia dla sędziego Bretta Kavanaugha oskarżonego o molestowanie przez Dr Christine Blasey Ford. 

Pani Trump w sierocińsku w Kenii (Fot. East News)

Od Melanii, która w Białym Domu mogłaby przeprowadzić prawdziwą feministyczną rewolucję, nie można najwyraźniej wymagać nawet tego, żeby jasno określiła swoje poglądy. Ale jej enigmatyczny uśmiech nie upodabnia jej do egipskiego Sfinksa, tylko bezwzględnej obrończyni patriarchatu. Może wydaje jej się, że jako Pierwsza Dama jest beneficjentką systemu, w którym rządzą biali panowie po pięćdziesiątce. Ale nie powinna zapominać o tym, że ich głos był słyszany zawsze. To słowa kobiet potrzebują nagłośnienia. 

Anna Konieczyńska
Komentarze (1)

Martyna Kubiak
Martyna Kubiak11.10.2018, 18:27
Przerażające jest to, że ta pani nie ma swojego zdania, lub po prostu nie może swobodnie go wyrażać. Ale bardziej przerażają konsekwencję, które takie wypowiedzi jak ta mogą wywołać... Każdej kobiecie, która nie posiada twardych dowodów polecam Odważną Rose McGowan - nie musicie nikomu niczego udowadniać (od tego są odpowiednie służby i sąd), ale musicie głośno mówić o tym, co was spotkało!
Proszę czekać..
Zamknij