Znaleziono 0 artykułów
07.02.2023

Męska niepłodność: Wyzwanie dla mężczyzny i związku

07.02.2023
Fot. Getty Images

W mojej ocenie panowie, którzy nie chcą dowiedzieć się więcej o własnym męskim zdrowiu, sami umniejszają swoją rolę w procesie zakładania rodziny – mówi doktor nauk medycznych Łukasz Kupis, androlog. Rozmawiamy o męskiej perspektywie starania się o dziecko.

W księgarni na półce z poradnikami dla kobiet w ciąży i przyszłych mam znalazłam też kilka tytułów o tym, jak zajść w ciążę. WHO uznało niepłodność za chorobę cywilizacyjną, szacuje się, że w Polce może dotyczyć nawet co piątej pary.

Z perspektywy lekarza muszę powiedzieć, że problem z płodnością istniał zawsze, tyle że w przeszłości były wstydliwy, a odpowiedzialność z reguły zrzucano na kobiety. Temat męskiej niepłodności należał do głębokiego tabu. Nikt o takich przypadkach nie rozmawiał, więc panowie nie diagnozowali się i tym samym nie leczyli. Teraz, kiedy rośnie świadomość seksualna, często zmienia się perspektywa – mężczyźni sami zgłaszają się do specjalistów, szukają także rozwiązań potencjalnych problemów. 

Coraz częściej trafiają do mnie pacjenci, którzy wchodzą w dojrzały wiek (po 40. roku życia – przyp. red.) i chcą dowiedzieć się, w jakiej są formie. Przychodzą po wiedzę o swojej płodności, na przykład poprzez badanie nasienia. To bardzo rozsądne, biorąc pod uwagę, że współczesna technologia pozwala nam zabezpieczać późniejsze rodzicielstwo. Można nie tylko zamrażać komórki jajowe, ale również nasienie, a koszty są stosunkowo niskie – roczne przechowywanie to około 300–400 zł. Warto taki ruch wykonać wcześniej i tym samym planować swoje męskie zdrowie i przyszłe życie.

Fot. Getty Images

Ciąża dla pokolenia obecnych trzydziesto- i czterdziestolatków jest czymś innym niż dla wcześniejszych pokoleń. Powszechne starania o dziecko w dobie niepłodności sprawiają, że rodzicielstwo staje się bardzo świadomą decyzją albo wieloletnim projektem.

Uważam, że to duża wartość, która zupełnie zmienia perspektywę rodzicielską. O tylu ważnych etapach w życiu myślimy strategicznie i przygotowujemy się w pocie czoła – egzaminy, maratony, awans w pracy. Dlaczego więc nie podejść w taki sposób do dziecka? Zmiana diety, nawyków i trybu życia na wiele miesięcy przed ciążą sprawia, że ten czas ma szansę być przeżyciem partnerskim. Przygotowania zwiększają szansę na uniknięcie wielu błędów. W nową rolę możemy wejść pewniej i lepiej. I dotyczy to w takim samym stopniu kobiety, jak i mężczyzny. 

WHO zaleca, że jeśli para mimo starań po roku współżycia bez zabezpieczenia nie zachodzi w ciąże, partnerzy powinni się przebadać. Kobiety zazwyczaj szybciej odwiedzają gabinety lekarskie i jeśli specjaliści nie znajdują wyraźnej przyczyny, można przypuszczać, że problem leży po stronie mężczyzn. Co się wtedy dzieje?

Mężczyźni reagują bardzo różnie – od skrajnego wyparcia, wyrażającego się w stwierdzeniu „Ja się nie zbadam, bo przecież jestem zdrowy”, do racjonalnej postawy: „Sprawdźmy, czy mam problem, a jeśli tak, to co można z nim zrobić”. Wielu myśli również, że skoro ma już dzieci, na przykład z innego związku, temat niepłodności ich nie dotyczy. A to nieprawda, bo płodność nie jest stała, a przez kilka lat wiele mogło się zmienić i problem wcale nie musi dotyczyć partnerki.

Odpowiedzi szukamy, zlecając podstawowy pakiet badań. W jego skład najczęściej wchodzą badanie jakościowe nasienia, hormonalne z krwi, USG moszny i wywiad lekarski dotyczący nawyków i stylu życia. Wyniki zazwyczaj omawiamy we troje, razem z partnerką.

I to jest dobra praktyka?

Tak, bo dzieci robi się – jak by na to nie patrzeć – w parze. Płodność lub niepłodność nie jest więc sprawą wyłącznie mężczyzny czy kobiety, ale zawsze dotyczy dwojga partnerów. Leczenie niepłodności wymaga bardzo indywidualnego podejścia i warto, by obie strony miały okazję wypowiedzieć się na temat planu działania, opracować go wspólnie z lekarzem. 

Ale patrząc na to z drugiej strony: do gabinetu ginekologicznego nie zaprasza się partnera.

Szkoda. I nie mam tu na myśli samego badania, ale rozmowę po. Uważam, że to w jakimś stopniu wyklucza mężczyzn z całego procesu. Trudniej jest im dowiedzieć się dokładnie, jak wygląda sytuacja, uświadomić sobie ich położenie i przyjąć opiekuńczą czy zaangażowaną postawę. A od tego w dużej mierze zależy sukces pary w leczeniu, niezależnie od tego, po czyjej stronie leży problem.

Więc kiedy jako androlog zapraszam do gabinetu pacjenta i jego partnerkę, praktyka wykazuje, że często właśnie ona zadaje wnikliwe i potrzebne pytania, wspiera swojego mężczyznę, uspokaja trudne emocje (także swoje) i niejako sprawuje pieczę nad tym, co dzieje się w zakresie diagnostyki czy leczenia. Wtedy moją rolą pozostaje pokazać, jaki może być plan działania i jakie są szanse jego powodzenia – czyli tak naprawdę wyedukować. Bo każde leczenie wymaga współpracy z pacjentem.

Jak długo trwa proces leczenia czy wspierania męskiej płodności?

To oczywiście zależy od sytuacji, w jakiej znajduje się para, ale jest to czas nie krótszy niż trzy miesiące, bo tyle średnio trwa proces powstawania plemników – czyli spermatogeneza. Trudno określić, gdzie przebiega górna granica. To zależy od wielu czynników – wieku partnerów i ich determinacji, problemów zdrowotnych, czasu starań, historii, jaką mają już za sobą. Nie ma dwóch taki samych pacjentów, indywidualne podejście jest niezbędne.

Medycyna nie zawsze daje jasne odpowiedzi. Według amerykańskich statystyk nawet 30 proc. par nie poznaje przyczyn swojej niepłodności („W oczekiwaniu na ciążę”, H. Murkoff). Sytuacja wydaje się absurdalna – są dwie zdrowe, płodne osoby, a dzieci brak. 

To raczej kwestia obecnego etapu rozwoju technologii, dzięki której można rozpoznać problem. Bo w grę mogą wchodzić na przykład uwarunkowania genetyczne, budowa molekularna plemników czy autoimmunologiczne procesy, kiedy na przykład ciało kobiety traktuje komórki rozrodcze partnera jako ciało obce.

Rozumiem frustrację par bez jasnej diagnozy, ale muszę przyznać, że równie trudne są sytuacje, w których znamy bezpośrednią przyczynę, a mimo to pozostajemy bezsilni. Na przykład wiemy, że ciążę uniemożliwia obniżona jakość nasienia, ale nie możemy określić, czym została wywołana. Terapia nie przynosi efektu, a czas mija. Tak niestety też się zdarza, tym bardziej kluczowe wydaje się budowanie w pacjentach świadomości dotyczącej ich stanu zdrowia i szans. 

Lekarz w pewnym momencie może zaproponować tak zwane zapłodnienie wspomagane, czyli na przykład in vitro. Jak wygląda przygotowanie mężczyzn do zabiegu?

Nie różni się bardzo od szeregu zaleceń, które można wrzucić do worka opisanego hasłem „poprawa płodności”. Może to oznaczać ograniczenie alkoholu, papierosów, redukcję masy ciała, zwiększenie aktywności fizycznej czy redukcję codziennego poziomu stresu, czyli szeroko pojętą zmianę stylu życia. W ramach przygotowania do ciąży – naturalnej czy uzyskiwanej na drodze rozrodu wspomaganego – znajdują swoje zastosowanie także leczenie farmakologiczne albo zabiegi chirurgiczne, na przykład operacje żylaków moszny (powrózka nasiennego) czy odwracanie efektu przebytej wazektomii

Wydaje się, że istnieje wąski wachlarz możliwości leczenia mężczyzn w porównaniu z obciążeniem, jakie w przypadku in vitro przyjmuje na swoje barki kobieta. Zdrowszy tryb życia i suplementy u mężczyzn, u kobiet – regularna terapia hormonalna, fizyczne zmęczenie, nieustanna huśtawka emocjonalna. Ta dysproporcja może wywoływać konflikty w parach albo wpędzać mężczyzn w poczucie bezsilności. Bo ich wpływ na poprawę sytuacji wydaje się mocno ograniczony.

Być może wachlarz technik wspierania męskiej płodności jest nieco węższy, ale jest z czego wybierać. Zmiana stylu życia, o której wspomniałem, to czasem trudny proces i absolutnie wart wdrożenia. Z drugiej strony, panów można wspierać terapią lekową, suplementacją czy wspomnianym leczeniem chirurgicznym. Warto podkreślić, że w większości przypadków umiemy nazwać albo określić płodność mężczyzny oraz pokazać, w jaki sposób można ją poprawić. Faktem jest, że zmagania z niepłodnością to zawsze proces pełen emocji i oczekiwań. Bywa, że ten proces staje się źródłem pogorszenia relacji w związku. 

O kryzysie psychicznym w takiej sytuacji mówi się w Polsce jeszcze rzadziej niż o samej niepłodności. Badania wskazują, że w grupie mężczyzn starających się o dziecko około 15 proc. przeżywa problemy natury seksualnej, na przykład zaburzenia wzwodu czy spadek libido

Czym te problemy bywają wywołane?

Seks zaczyna być obowiązkiem, kiedy oczekuje się, że będzie jak najczęstszy, czasem na komendę, w dni płodne, a czasem nawet godziny, niemalże z zegarkiem w ręku. W takich warunkach znikają emocjonalna bliskość i zainteresowanie partnerki, a rośnie presja. Kolejne sfery życia zaczynają być podporządkowywane jednemu nadrzędnemu celowi – zajściu w ciążę. W takich okolicznościach mężczyźni patrzą na siebie krytycznie, porównują się z innymi – zaczynają czuć się słabsi, mniej męscy czy niepełnowartościowi.
Owszem, działają grupy wsparcia, ale są nieliczne, organizowane oddolnie, a żeby się do nich zwrócić, potrzebna jest pewna doza samoświadomości. 

Pomoc specjalistów jest na wagę złota, dlatego staram się rozmawiać z pacjentami szczerze i otwarcie – edukować, tłumaczyć, wyjaśniać, nazywać rzeczy po imieniu, rozwiewać uprzedzenia. A kiedy tylko zauważam problem psychiczny, kieruję pacjenta do psychologa, seksuologa albo psychiatry. Zwłaszcza że proces starania się o dziecko jest rozpisany na miesiące, a czasem nawet lata.

Mężczyzna oddający nasienie do badania musi przygotować się na ocenę, ale głównie musi przygotować się na rozmowę, a także otworzyć się na działanie i zmiany.
Podsumowując: W mojej ocenia panowie, którzy nie chcą dowiedzieć się więcej o własnym męskim zdrowiu, sami umniejszają swoją rolę w procesie zakładania rodziny. 

To znów kryzys, który, jeśli dotyka jednego z partnerów, tak naprawdę dotyka pary. 

Owszem, i staje się próbą. Niektóre związki nie potrafią sobie z nią poradzić, rozpadają się. Inne scalają się w takiej sytuacji. Historie są przeróżne.

Kiedyś musiałam przekazać dwójce świetnie funkcjonujących razem ludzi trudną wiadomość – nie mogą mieć wspólnych dzieci. Jeśli chcą ciąży, rozwiązaniem może być zapłodnienie z nasienia dawcy. I tak się stało. Potrafili przepracować rozczarowanie, razem podjęli świadomą i dojrzałą decyzję, która w perspektywie lat scementowała ich relację, w jakiej trwają do dziś.

Myślę, że aby podejść do męskiej niepłodności w szczery i konstruktywny sposób, trzeba zacząć od definicji. Co to znaczy być prawdziwym ojcem? Spłodzić dziecko? Czy myśleć o tym, że będzie się je wychowywać, kształcić, pokazywać mu świat?

*

dr n.med. Łukasz Kupis, androlog kliniczny, specjalista urolog FEBU, zajmujący się płodnością męską i  jej leczeniem, mikrochirurg, twórca męskiej marki “Dbam o płodność z dr Łukasz Kupis”.

 

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij