Znaleziono 0 artykułów
27.05.2022

Millie Bobby Brown: Dorastanie na ekranie

27.05.2022
(Fot. Getty Images)

Gdy zadebiutowała w „Stranger Things” w 2016 roku, Millie Bobby Brown miała zaledwie 12 lat. Dziś pełnoletnia gwiazda odważnie eksperymentuje z wizerunkiem, pokazuje się ze sławnym chłopakiem, Jacobem Bongiovim, i krytykuje branżę, która seksualizuje młode aktorki.

Na jednej ze stron fanowskich „Stranger Things” na Facebooku pojawiło się zestawienie trzech zdjęć. Wszystkie przedstawiają Millie Bobby Brown i Noah Schnappa na konferencjach prasowych serialu. Pierwsze powstało w 2016 r., gdy Netflix promował pierwszy sezon, ostatnie przy okazji zapowiedzi czwartej odsłony serii. Na kolejnych kadrach widać dzieci, podlotki, młodych dorosłych. Podczas gdy nikt nie czepia się tego, jak zmieniał się odtwórca roli Willa Byersa, wszyscy komentują wygląd Jedenastki. Dorastanie chłopców jest niemal przezroczyste. Nie przyglądamy się zbyt uważnie długim kończynom, kilku pryszczom na czole i zarysowującej się wyraźniej linii podbródka. Dorastające gwiazdki oglądamy z każdej strony, jak lalki ze sklepowej półki. Warto ją kupić? Jest dość proporcjonalna? W co ją ubrać? Na trudy dojrzewania na oczach świata skarżyły się już Britney Spears, Selena Gomez czy Miley Cyrus. Odnotowywano ich wahania wagi, nieudane fryzury, kiczowate kreacje. Natalie Portman wyznała, że dziennikarze odliczali dni do jej osiemnastych urodzin, żeby wreszcie móc pisać, że można się z nią przespać, a Emma Watson wspominała, że w 18. urodziny fotoreporterzy czyhali pod jej domem, by zrobić zdjęcie jej majtek.

Z chłopakiem (Fot. Getty Images)

Głos w sprawie zabrała niedawno także Millie Bobby Brown. – Gdy skończyłam 18 lat, wszystkim zaczęło się wydawać, że można o mnie mówić jako o obiekcie seksualnym. To ohydne. W naszym świecie młode dziewczyny wciąż są uprzedmiotawiane – mówiła. – Dorastanie w świetle reflektorów było przytłaczające. Już samo dorastanie, wchodzenie w związki, potrzeba przynależności w tym wieku są trudne, a co dopiero wtedy, gdy musisz to robić na oczach wszystkich – dodawała.

Millie Bobby Brown: Prawo młodości

W okolicach osiemnastki Millie pokazała światu nową siebie – platynowe włosy Barbie, opalona skóra, podkreślające figurę stroje. W takim wcieleniu Millie Bobby Brown pokazała się u Jimmy’ego Fallona – w fioletowym, obcisłym, zdobionym piórami komplecie Raisy Vanessy. Usta zostały mocno podkreślone pomadką, na powiekach widnieje smoky eye, na policzkach – brzoskwiniowy róż. A już na premierze czwartego sezonu „Stranger Things” w asymetrycznej kreacji Louis Vuitton (została ambasadorką tego domu mody) Millie wyglądała jak supermodelka lat 90. – w blond, mocnym makijażu i z rozchylonymi filuternie ustami. I znów dziwiono się, że Brown ma wciąż naście lat. Aktorka ma prawo do takiej ekspresji, jaka jej się podoba, bo ocierające się o kamp metamorfozy to przecież prawo młodości. Ale czy to daje „fanom” prawo do traktowania innych jak mięso?

Ale te komentarze wcale nie zaczęły się, gdy Millie Bobby osiągnęła pełnoletność. Mężczyznom wydaje się, że teraz im po prostu wolno, bo przecież jest dużą dziewczynką. Już gdy miała 13 lat, pisali, że chcieliby się z nią przespać. Tyle że na kanałach komunikacyjnych zarezerwowanych dla dorosłych. Wraz z subtelnymi zmianami stylu – krótszymi sukienkami, głębszymi dekoltami, mocniejszym makijażem – Brown zbierała cięgi. Musiała radzić sobie jednocześnie z niechcianym zainteresowaniem mężczyzn i oceną kobiet, które próbowały udowodnić młodziutkiej aktorce, że skoro kokietuje, to sama jest sobie winna.

(Fot. Getty Images)

Nie tylko Jedenastka

(Fot. Getty Images)

Angielka urodzona w hiszpańskiej Marbelli za debiut w wieku 12 lat dostała nominację do nagrody Emmy. Wcześniej chciała zagrać w „Grze o tron”, ale po kilku rólkach w „Chirurgach” czy „Współczesnej rodzinie” wygrała casting do „Stranger Things”. W kolejnych latach biła następne rekordy. W 2018 r. jako najmłodsza osoba w historii trafiła do setki najbardziej wpływowych osobowości magazynu „Time”. Została także ambasadorką dobrej woli UNICEF-u. Na konferencjach prasowych ONZ-etu prezentowała się zresztą zupełnie inaczej niż na czerwonych dywanach. Nastolatka w garsonce, rogowych okularach i zaczesanych na bok włosach przypominała stażystkę w korporacji. Można to uznać za kolejny dowód na to, że kobiety, zwłaszcza młode, chcąc uzyskać gwarancję „poważnego” traktowania, przebierają się za bardziej dojrzałe, ugrzecznione, zmaskulinizowane.

Gdy „Stranger Things” dobiegnie końca, Millie Bobby pozostanie rola Enoli Holmes (Netflix kręci już drugą część przygód córki Sherlocka). Oprócz udziału w superprodukcjach platform streamingowych aktorka chce się też sprawdzić w kinie bardziej kameralnym. Takie może być „The Thing About Jellyfish” na podstawie powieści Ali Benjamin i scenariusza Molly Smith Metzler („Sprzątaczka”). Zagra też księżniczkę w baśni „Damsel” i oszustkę w „The Girls I’ve Been”, gdzie pokaże zdolność do metamorfozy.

Niedawno oglądałam kosmetyki na toaletce zaprzyjaźnionej jedenastolatki. Obok perfum lansowanych przez dziewczyny z Teamu X, dostrzegłam pomadki Florence by Mills. Ich właścicielka, zdziwiona moją niewiedzą, na pytanie o ich pochodzenie, odrzekła: – Przecież to marka Jedenastki! Tak jak Britney, Miley czy Selena przed nią, Millie Bobby Brown pozostaje idolką młodszych od siebie dziewczynek. Choć sama staje się kobietą, im do dorosłości jeszcze daleko. Czy troska o małoletnie fanki odbiera aktorce prawo do samostanowienia? Absolutnie nie. Zwraca tylko uwagę na jedną z najokrutniejszych reguł show-biznesu. Kreując idoli, niejako odbiera im tożsamość. Gdy zaczynają być produktem, jednym z elementów franczyzy, marką, stają się własnością wszystkich. Można ich zmieszać z błotem albo uwznioślić. A każda ich próba wyrwania się na wolność spotyka się z niedowierzaniem.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij