Znaleziono 0 artykułów
24.09.2022

Zmiana warty: Jak młodzi dyrektorzy kreatywni zmieniają włoską modę?

24.09.2022
Bottega Veneta / Fot. materiały prasowe

Choć metka „Made in Italy” od lat jest synonimem najwyższej jakości i kunsztu oraz symbolizuje dziedzictwo i rodzinną tradycję, nie gwarantuje już dziś sukcesu. Żeby dotrzymać kroku, a może i wyprzedzić międzynarodową konkurencję, włoska moda musi być wyrazista jak espresso, ekscytować jak rejs po Wenecji, uderzać do głowy jak limoncello. Pomóc mają jej w tym młodzi dyrektorzy kreatywni. Często z minimalnym doświadczeniem, ale za to z talentem i charyzmą.

Gdy Angela Missoni opowiadała w 2021 roku dziennikarzom „Vogue Business” o zmianach zachodzących w założonej przez jej rodziców marce, trudno było jej ukryć łzy. Ubolewała nie tylko dlatego, że prywatni inwestorzy, którym rodzina Missonich trzy lata wcześniej sprzedała 41 procent udziałów w firmie, poprosili ją, by zrezygnowała z funkcji dyrektorki kreatywnej, którą pełniła od 1997 roku. Najbardziej żałowała, że jej wnuki – Augusto i Ottos – nie będą dorastać w atelier, tak jak niegdyś ich mama i babka. Że wraz z końcem tego rozdziału przecina się łańcuch rodzinnej tradycji, która od 1953 roku napędzała markę i czyniła ją wyjątkową. Od kwietnia 2022 roku dyrektorem kreatywnym Missoni jest 40-letni Filippo Grazioli – były podopieczny Riccarda Tisciego w Givenchy i Burberry. Jego nominacja to kolejny etap projektu „odkurzanie”, jaki przeprowadza w firmie nowy prezes, Livio Proli.

Włoska moda do tej pory budowana była na rodzinnym dziedzictwie i historii i stała na nich tak, jak Rzym na siedmiu wzgórzach. Dzięki tym fundamentom marki z Italii na przestrzeni lat wypracowywały tak charakterystyczną wysoką jakość, operowały rzemiosłem, którego tajniki przekazywano z pokolenia na pokolenie, funkcjonowały jako niezależne modele wolne od ingerencji wielkich korporacji. I choć dla wielu z nich te wartości nadal są podstawą, nie wystarczają już, by pozostać w centrum najważniejszych wydarzeń w modzie – spełniać oczekiwania konsumentów, reagować na zmieniające się trendy, fascynować i zaskakiwać. Aby to zmienić, włoskie domy mody coraz chętniej wychodzą poza rodzinne klany. Niektóre subtelnie, jak Miuccia Prada, która zaprosiła Rafa Simonsa do wspólnego projektowania, czy Silvia Venturini Fendi powierzająca pieczę nad linią damską Kimowi Jonesowi. A inne z impetem. Na czele rewolucji stawiani są młodzi projektanci – zdolni, ale niekoniecznie z wieloletnim doświadczeniem.

Efekt Bottegi

Być może Missoni, Trussardi, Ferragamo, Blumarine i inne wdrażające szereg zmian strukturalnych marki pozazdrościły sukcesu Bottedze Venecie. Gdy w 2018 roku jej stery przejmował Daniel Lee, była domem mody słynącym z solidnych, ale raczej niewyróżniających się dizajnem akcesoriów. 32-letni wówczas Brytyjczyk, były podopieczny Phoebe Philo w Céline, w ciągu zaledwie roku zmienił ją w najpotężniejszą markę na świecie. Jak asami z rękawa sypał bestsellerami, wypracował – jak się później okazało bardzo pożądany przez klientki – styl bazujący na wyrazistym minimalizmie, sprawił, że w marce Bottega Veneta zakochały się gwiazdy i influencerki do tej pory raczej niemdlejące na widok ubrań i dodatków z tą metką. Nic dziwnego, że gdy po nieco ponad trzech latach podziękowano mu za współpracę, na jego następcę wybrano projektanta o podobnym profilu – doświadczonego, ale do tej pory działającego na nieco dalszym planie. Matthieu Blazy, który wcześniej pracował u boku Lee nad linią damską, zaliczył jeden z najbardziej udanych debiutów ostatnich kilku sezonów. Dystansując się od estetyki poprzednika, ale jednocześnie pamiętając o dziedzictwie marki (chociażby przez zastosowanie motywu plecionki „intrecciato”), pokazał, że włoska moda może zacząć od nowa bez przekreślania tego, co w niej najpiękniejsze – historii.

(Fot. materiały prasowe)

Z róży w motyla

Nicola Brognano – od 2019 roku dyrektor kreatywny Blumarine – ma 32 lata. Podobnie jak inni jego rówieśnicy, raczej nie przypomni sobie, kto dwie dekady temu zdobywał Oscara. Doskonale jednak będzie pamiętał słowa największych wtedy przebojów i stylizacje, w jakich wokalistki, aktorki i gwiazdki programów typu reality show pojawiały się na scenach i czerwonych dywanach: spodnie z niskim stanem i szerokie paski, króciutkie spódniczki, kuse topy, okulary z kolorowymi szkłami i kaszkiety. Jego wspomnienie stylu z początków nowego milenium we włoskiej marce znalazło szczególnie podatny grunt – bo to w tamtych latach miała swój okres świetności.

Blumarine /(Fot. materiały prasowe)

Anna Molinari założyła Blumarine wspólnie z mężem w 1981 roku. Projektantkę szybko okrzyknięto mianem „włoskiej królowej róż” – motyw ten wykorzystywała w swoich kolekcjach często i w dużych ilościach. Był elementem jej wizji kobiecości – eterycznej, zmysłowej i zadziornej. Różanym nadrukiem pokrywała kostiumy kąpielowe i sukienki mini, mieszała go ze wzorem w panterkę, wykorzystywała nawet na okryciach wierzchnich i swoim flagowym projekcie – krótkim kardiganie obszytym futerkiem. Pod koniec lat 90. Blumarine było już marką globalną – projekty Molinari nosiły młode wpływowe gwiazdy, na wybiegach prezentowały je najbardziej rozchwytywane modelki na czele z Adrianą Limą i Gisele Bündchen, a fotografowali artyści o największej renomie – Helmut Newton i Ellen von Unwerth.

Wraz z końcem mody na słodko-seksowną estetykę gwiazda tej włoskiej marki zaczęła przygasać – Blumarine stała się symbolem minionej epoki, reliktem przeszłości, który może i ma zasłużone miejsce na kartach historii ubioru, jednak nie potrafi dostosować się do tempa zachodzących w modzie przemian. Brognano okazał się być dla niej rycerzem na białym (albo raczej różowym) koniu. Do marki dołączył jako znany w mediolańskich kręgach projektant o nieprzeciętnym potencjale. I choć doświadczenie miał dość małe (wcześniej pracował jedynie u Giambattisty Vallego w Paryżu), nadrabiał talentem, charyzmą i energią. Z włoską marką połączyła go też miłość do mody z początków lat 2000. To dzięki temu błyskawicznie uczynił z niej forpocztę stylu Y2K.

W debiutanckiej kolekcji na jesień-zimę 2021 nawiązał do stylizacji ikon stylu ze swoich nastoletnich lat – Britney Spears, Paris Hilton i Lindsay Lohan. Przywrócił także motyw róży i rozmaite wariacje na temat kardiganu z futerkiem, który zestawił z cekinowymi minisukienkami oraz spodniami o rozszerzanej nogawce i z niskim stanem. Dalej było już tylko odważniej, zadziorniej i seksowniej. W urzeczywistnianiu estetyki „trashy goes chic” zaczęła pomagać mu stylistka Miucci Prady w Miu Miu – Lotta Volkova. Projekty Brognano jeszcze bardziej odsłaniały ciało, detale były jeszcze bardziej wyraziste, a róża ustąpiła miejsca motylowi, który po pokazie na wiosnę-lato 2022 stał się nowym nieoficjalnym logo Blumarine. Włoch marzy, by stał się co najmniej tak rozpoznawalny jak meduza Versace.

Drugie dno

Nie tylko Brognano i Volkova udowadniają, że porządki czasami lepiej zaprowadza się w duecie. Szczególnie, jeśli pracuje się z dość trudnym materiałem – Benjamin Huseby i Serhat Isik mierzą się z odświeżeniem marki Trussardi.

Trussardi /(Fot. Imax Tree)

Ich nominacja w maju 2021 roku była dla branży sporym zaskoczeniem. W kuluarach mówiono, że ich estetyka pasuje do Trussardi jak kwiatek do kożucha. Włoski dom mody słynął z klasycznych, eleganckich krojów i wyrobów skórzanych. Oni byli twórcami marki GmbH, a wśród największych inspiracji wymieniali kulturę berlińskiego undergroundu, muzykę klubową i streetwear. Pesymiści obawiali się kompletnej klapy, optymiści żywili nadzieję, że charyzmatyczny duet z Berlina nie tylko unowocześni wizerunek skostniałej marki (w końcu liczy sobie ona już 100 lat), lecz także zmieni ją w marką zaangażowaną. Huseby’emu i Isikowi bliskie są bowiem kwestie tolerancji, inkluzywności i równości społecznej, a w swoich kolekcjach chętnie nawiązują do tematów migracji, konfliktów zbrojnych i dyskryminacji osób nieheteronormatywnych. Ich misja w Trussardi także zasadza się na tych wartościach. Od początku wiadomo było też, że będą starali się przemycić elementy własnej rozpoznawalnej estetyki – awangardę i eksperymentalizm, uniseks i geometryczne cięcia.

Efekty ich starań można było po raz pierwszy ujrzeć w lutym tego roku, gdy zaprezentowali w Mediolanie kolekcję na jesień-zimę 2022. Próżno było w niej szukać tak charakterystycznych dla Trussardi elementów stylu boho i preppy, dopasowanych trenczy ze skóry czy motywów zaczerpniętych z mody lat 60. i 70. Nawiązania do historii marki Huseby i Isik potraktowali symbolicznie. Na warsztat wzięli m.in. okrycia wierzchnie i zaprezentowali je pod postacią krótkich pikowanych kurtek, spod których wystawały obcisłe kaptury, ze skóry uszyli obszerne bomberki inspirowane garderobą gości berlińskiego Berghain, pokazali także świetnie skrojone płaszcze w militarnym stylu i modele o fasonie surduta. W każdej z kolejnych 40 sylwetek bardziej wybrzmiewał jednak ich styl – po wybiegu ciągnęły się treny zabudowanych, uniseksowych sukienek, światło reflektorów odbijało się w inspirowanych stylem retro motocyklowych okularach, oversize’owe, nierówno przycięte konstrukcje przeplatały się z formami mikro w stylu Y2K, a ograniczona do czerni, brązu i bieli paleta barw uwydatniała doskonałość detali i krojów.

Trussardi /(Fot. Imax Tree)

Poza granicami

Na wykorzystanie niebywałych umiejętności technicznych liczą zapewne też właściciele domu mody Ferragamo. Takich ryzykantów jak oni w modzie nie było już dawno. Na nowego dyrektora kreatywnego wybrali 26-letniego projektanta, który do tej pory nie miał nawet samodzielnego pokazu.

O Maximilianie Davisie – Brytyjczyku karaibskiego pochodzenia – mówi się często jako o nowym cudownym dziecku świata mody. Zadebiutował w 2021 roku pod skrzydłami Fashion East – instytucji zrzeszającej młodych projektantów – kolekcją inspirowaną karnawałem w rodzinnym Trynidadzie i Tobago. Nawiązania do kulturowej tożsamości i historii czarnej społeczności wymieszał w niej z bezbłędnie odszytymi konstrukcjami inspirowanymi tradycyjnym angielskim krawiectwem, a minimalistyczne sylwetki przełamał detalami z początków lat 2000. W kolejnych dwóch kolekcjach kontynuował ten kierunek, zbierając doskonałe recenzje. Davis obejmuje stery Ferragamo po Paulu Andrew, z którym marka rozwiązała kontrakt w marcu zeszłego roku (przez rok pozostawała bez dyrektora kreatywnego, a kolekcje tworzył wewnętrzny zespół projektantów). Maximilian może nie tylko poszerzyć grupę docelową marki o młodych i zafascynowanych jego talentem klientów, ale też przywrócić jej gwiazdorski status. Uwielbienie ze strony celebrytów jest zresztą tym, co łączy go z wielkim założycielem marki Ferragamo. Po buty Salvatore ustawiały się niegdyś w kolejce Joan Crawford i Bette Davis, z kolei zdekonstruowane i podkreślające sylwetkę kreacje Davisa noszą dziś chętnie Dua Lipa i Rihanna. Jest charyzmatyczny, skromny i pracowity. Nie interesuje go słodkie nieróbstwo. Ale ma apetyt na sukces, także w wersji dolce.

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij