Znaleziono 0 artykułów
14.02.2021

„Ménage à Deux”: Seks, nagość i popkultura w lubelskim Labiryncie

14.02.2021
Maurycy Gomulicki, Nightflight to Venus/Minimal fetish (Fot. Maurycy Gomulicki)

Połączyły ich seks, nagość i popkultura. Artystyczny duet Maurycego Gomulickiego i Karola Radziszewskiego okazał się tak zgrany i naturalny, że gdyby go nie było, to należałoby go wymyślić. Artystów, z pozoru bardzo odmiennych, interesuje to samo: ciało jako obiekt pożądania i fascynacji oraz erotyzm będący przestrzenią wolności. Wystawę w lubelskiej Galerii Labirynt po prostu trzeba zobaczyć.

Obaj ujawniają swoje prywatne fetysze i opowiadają o tym, co ich ekscytuje, o czym fantazjują. Podczas gdy jeden rozbiera obiekty swoich pragnień, drugi woli je ubierać... Kto by przewidział, że będą tak dobraną parą?

„Patrzę w pizdę jak tęczę” – wyznał kiedyś Maurycy Gomulicki i jest z tego stwierdzenia dumny. Karol Radziszewski, artysta identyfikujący się ze sztuką queerową, tworzy na rzecz środowiska LGBTQ+. Połączyły ich seks, nagość i popkultura. „Ménage à Deux”, artystyczny duet w Galerii Labirynt, okazał się tak zgrany i naturalny, że gdyby go nie było, to należałoby go wymyślić. Artystów, z pozoru bardzo odmiennych, interesuje to samo: ciało jako obiekt pożądania i fascynacji oraz erotyzm będący przestrzenią wolności.

Ogólny widok wystawy (Fot. Maurycy Gomulicki)

Wolność pożądania jako metafora wolności w ogóle

Pierwszy rzut oka: miła, przyjemna, wręcz bardzo ładna wystawa. Ale i aż dziwne, że w obecnej atmosferze politycznej w ogóle mogła się odbyć. Prawdziwe mikrokrólestwo ciał, erotycznego zachwytu i zmysłowych przedstawień, do którego wchodzimy jak do rzeczywistości ukrytej po drugiej stronie kurtyny, gdzieś na tyłach nocnego lokalu.

– Ta wystawa ma wyraźny kontekst polityczny, który jest budowany przez atmosferę panującą w kraju. Będący u władzy fundamentaliści religijni coraz silniej ingerują w nasze prawa i nasze życie osobiste, chcą wywierać wpływ na to, kogo i w jaki sposób pożądamy – mówi kurator „Ménage à Deux” Waldemar Tatarczuk.

Maurycy Gomulicki, Nightflight to Venus (Fot. Maurycy Gomulicki)

Wolność pożądania stanowi zatem manifest wolności jako takiej. Wymowny przypadek sprawił, że wernisaż wystawy odbył się 23 października, tuż po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku, który wywołał lawinę kobiecych protestów w całej Polsce.

Prace Karola Radziszewskiego i Maurycego Gomulickiego pozostają ze sobą w dialogu, współgrają tematami i formatami. Seksowna niedbałość męskich modeli Radziszewskiego. Kampowy teatr na tle krzaków w kobiecym, choć niejednoznacznym wydaniu u Gomulickiego. Siniak, dziara, fetysz. Subtelne, leśne boginie i opuszczone na podłogę spodnie. Ze zderzenia dwóch spojrzeń – homo- i heteroerotycznego – wyłania się płynna, inkluzywna całość: ważniejsze od tego, kto patrzy, jest to, na co chcesz patrzeć.

Karol Radziszewski, z serii Studio 2 (fot. Wojciech Pacewicz)

Ciała nie stanowią tu wymyślnej metafory. Nie mówią o innych sprawach, na przykład o traumie, bólu, chorobie, wykluczeniu czy systemach opresji, co dzieje się teraz w sztuce krytycznej i feministycznej. Służą przyjemności, stanowią jej afirmację. Artyści zwracają uwagę, że takie podejście we współczesnej polskiej sztuce jest nieczęste, a jeśli się pojawia, to wywołuje posądzenia o naiwność. Jakby ciałem nie wypadało się cieszyć.

 – W polskiej sztuce i całym naszym życiu intelektualnym dominuje podejście krytyczno-analityczne, gdy coś jest afirmatywne, natychmiast budzi podejrzenia – mówi Maurycy Gomulicki.

– Mało jest przykładów używania seksualności w pozytywnym sensie, celebracji ciała, które nie służy do czegoś, a jest wyzwolone – dodaje Karol Radziszewski. W tej materii jego ulubioną artystką jest Natalia LL, a potem – jak mówi: – Długo, długo nic i Maurycy Gomulicki.

Karol Radziszewski, Bez tytułu (Fot. Maurycy Gomulicki)

Natalia LL: ona była pierwsza

To Natalia Lach-Lachowicz po raz pierwszy w polskiej sztuce zajęła się seksualnością na poważnie. Jej erotyczne fotografie przełamywały tabu. „Natalia ist sex” – głosiła jedna z fotograficznych instalacji. Sztuka Natalii LL, poza tym, że feministyczna, jest nasycona doznaniami zmysłowymi. „Moja kobieca osobowość eksploduje erotyką, którą dostrzegam w posuwisto-zwrotnym ruchu liścia na drzewie” – pisze. Podobne doświadczenie ciała, jego urody, a także hedonistyczną zabawę w odkrywanie tego, co piękne i podniecające, można dostrzec w „Ménage à Deux”.

Pojawia się także kwestia spojrzenia: ten, kto patrzy, sprawuje władzę, obserwowany staje się przedmiotem. W nowożytnym sposobie przedstawiania i postrzegania ciała utrwalił się schemat, który z powodzeniem funkcjonuje do dzisiaj: ciało kobiece jest bierne i służy przyjemności (to przełamuje m.in. Natalia LL), męskie zaś aktywne, emanuje siłą i potęgą.

Karol Radziszewski, Bike Boy z serii Studio 2 (Fot. Maurycy Gomulicki)

W Polsce ten stereotyp trudniej było (i nadal jest) porzucić niż w innych krajach, bo gdy w zachodnim świecie emancypacyjną pracę ciała wykonywały neoawangarda i kultura mniejszościowa, w naszym regionie wciąż panowało podejście wstydliwo-zaściankowe, szczególnie w odniesieniu do ciała męskiego.

„Tutaj, jeżeli w kulturze wizualnej w ogóle pojawia się męskie ciało, to raczej – zwłaszcza w latach pięćdziesiątych w oficjalnej kulturze wizualnej – jako przedstawienie herosa – tłumaczył w tekście „Ciało i tożsamość. Sztuka ciała w Europie Środkowej” Piotr Piotrowski. – Rzadko jednak jest ono całkowicie nagie – narządy płciowe przeważnie skrywane są na różne sposoby. Konserwatywne i pruderyjne społeczeństwa tej części kontynentu (może z wyłączeniem NRD, gdzie kultura nudyzmu była dość powszechnie praktykowana), jeżeli w ogóle dopuszczały jakąkolwiek nagość, wolały stawiać się w pozycji męskiego, heteroseksualnego wojerysty, niż szukać wywrotowych wzorów rewolucji płci”.

Zaburzenie porządku: One przebrane, oni rozebrani

W „Ménage à Deux” to samo pożądliwe, zawłaszczające spojrzenie wycelowane jest w chłopaków z serii „Studio 2” Karola Radziszewskiego, jak i delikatne kobiece akty z cyklu „Sauté” Maurycego Gomulickiego. Nagie bądź niemal nagie męskie ciała zostają skontrastowane z fotografiami z serii „Wild life”, gdzie modelki są przebrane (i ubrane!) aż do utraty tożsamości. Rozbieranie jednych i ubieranie drugich prowadzi do zaburzenia tradycyjnego porządku patrzenia, przy czym gepardzie kostiumy wprowadzają dodatkowy, uwodzicielski element – osobliwa gra i ekspresja ciała spychają płciową identyfikację na drugi plan.

Podobnie rzecz się ma z niektórymi aktami Radziszewskiego, gdzie dystynkcje na męskie/kobiece po prostu się rozmywają.

Dziwne pary, jakby nieprzystające, a jednak w organiczny sposób powiązane, budują dynamikę wystawy. Źródłem tych kontrastów jest jednostkowe pragnienie. Jak zamiłowanie do ażurowych rajstop i kolarskich getrów albo do drapieżnych, pomalowanych paznokci i białych skarpet podciągniętych do połowy łydki. „Nightflight to Venus” Gomulickiego i „Bike boy” Radziszewskiego, choć są o czym innym, to mówią o tym samym – o pożądaniu, które rozbiera ciało na części pierwsze, aż jego fragmenty same w sobie przemieniają się w erotyczną fantazję.

Karol Radziszewski, Bike Boy z serii Studio 2 (Fot. Maurycy Gomulicki)

Sztuka na (nie)ciekawe czasy

 

Przy odgórnych próbach narzucania purytańskiej mentalności przełamanie wstydu to heroizm. Wystawa oferuje safes space, gdzie sekretnych marzeń nie trzeba się bać i gdzie przybierają namacalny kształt. Kurtyny – różowa Gomulickiego i czarno-biała Radziszewskiego – nie tylko kuszą tym, co wciąż nie zostało odkryte, ale i ukrywają w bezpiecznej przestrzeni, gdzie niewypowiedziane fantazje, rozmaite, ciche guilty pleasures mogą bezkarnie dochodzić do głosu. Cena może być wysoka – prace „Ghost of pleasure” i „AIDS” są jak awers i rewers, bowiem niekiedy tylko krok dzieli rozkosz od śmierci.

Ménage Karola Radziszewskiego i Maurycego Gomulickiego prowadzi do przystani zwanej przyjemnością. Może ona oznaczać landrynkową postać z mangi („Ballerina” Gomulickiego) czy siermiężnego, muskularnego transmężczyznę („Adam” Radziszewskiego). Jej nośnikiem może być wytatuowane ciało („Cholo”, „Pan Marian” Gomulickiego), jak i seria erotycznych, queerowych rysunków Radziszewskiego – jedynych prac na wystawie wprost prezentujących akt seksualny. Wspólna wizja cechuje się otwartością. W zestawieniu prac jako całości granice się zacierają, powstaje cała paleta osobistych postaw i pragnień, słowem – kochaj i pożądaj, kogo chcesz i jak chcesz! Indywidualność i wyjątkowość erotycznych fantazji dowodzi, że dokąd nikogo nie krzywdzimy, w pożądaniu stajemy się równi pragnieniami. Jest to sfera, którą najtrudniej poddać kontroli, choć od zawsze marzą o tym reżimy.

Maurycy Gomulicki, Cholo, fragment pracy Ghost of pleasure (Fot. Piotr Pacewicz)

Nie trzeba wcale daleko szukać. Prawdziwy system podporządkowania rozkoszy polityce stworzyły nazistowskie Niemcy: seks był służbą publiczną, w sypialniach obywateli reżim konsolidował swą moc. Przyjemność była drugorzędna, stosunek seksualny miał jasno określony cel – było nim płodzenie aryjczyków. W służbie ideologii seksualność stanęła na baczność – po to natrętnie lansowano kult pięknego aryjskiego ciała oraz pożądane wzorce męskości i kobiecości. Nawet seks przedmałżeński i romanse były uzasadnione, o ile służyły reprodukcji. Zamiast orgazmu – siła narodowego organizmu. Seksualną perwersję zastąpiło wyuzdanie władzy. Konsekwencje były krwawe: tych, którzy nie byli w stanie sprostać kryteriom reprodukcyjnej fabryki, czyli gejów, lesbijki i kalających rasową czystość Żydów, spotkały okrutne represje.

„Prawo do pożądania prawem człowieka” – tak mogłoby brzmieć nieoficjalne hasło wystawy „Ménage à Deux”. Mogłoby być zabawne, gdyby nie było serio.

 

* Galeria Labirynt w Lublinie, ul. Popiełuszki 5, „Ménage à deux”, do 4 kwietnia

 

Sylwia Hejno
Vogue Polska
Treść dostępna dla osób pełnoletnich

Czy masz ukończone 18 lub więcej lat?

Proszę czekać..
Zamknij