Znaleziono 0 artykułów
19.09.2023

Złota era włoskiej mody

19.09.2023
(Fot. Getty Images)

Włoska moda, którą dziś kojarzymy ze świetnej jakości tkaninami i odważnym krojem, nie zawsze cieszyła się renomą. Dziś za sprawą projektantów z Mediolanu trwa jej złota era. 

Pod koniec średniowiecza dwory zamożnych arystokratów z Włoch rywalizowały w modowych nowościach, wspierając przy okazji rozwój lokalnego rzemiosła. W renesansie jest jeszcze ciekawiej – stroje bogatych Włochów projektowali ich etatowi artyści (da Vinciego nie wykluczając!), a środki, które inwestowano w modę, można by porównywać do dzisiejszych zakupów luksusowych aut. Włoska moda wyznaczała trendy, a tkaniny święciły triumfy w całej Europie, przynosząc prosperity całym miastom.

Salvatore Ferragamo z rodziną / Fot. Getty Images

W XVII w. to Paryż wysuwa się na prowadzenie i zdobywa monopol na dyktowanie gustów. Francuzi również – o czym mówi się rzadziej i co znacząco deprecjonuje Włochy, i tak już nękane kryzysami ekonomicznymi i politycznymi – organizują niezależny rynek produkcji dóbr luksusowych. Włochy – jeśli jeszcze liczą się na międzynarodowej mapie mody – są już tylko ostoją rzemiosła. Długo brakuje apetytu na lokalne marki i twórców z oryginalną wizją na miejscu, choć świadomość ich ważności (zwłaszcza dla ekonomii kraju) pojawia się już 100 lat temu. Dzięki inicjatywie samego Mussoliniego, w latach 30. XX w., powstaje Ente Nazionale della Moda (Narodowy Instytut Mody), który ma ten problem rozwiązać. Rzeczywiście „włoskim” i niezależnym od Paryża twórcom przyznaje co roku nagrodę marca d’oro. Dynamizuje to jednak głównie rozwój przemysłu szewskiego i galanteryjnego.

Do nielicznych historii sukcesu, które może już u swojego zarania opiewać Ente Nazionale, należy ta Salvatore Ferragamo – chłopca z wielodzietnej rodziny, który pod koniec lat 20. wraca do Włoch z USA już z silną marką. Wyjeżdżał w 1914 r., przymuszony biedą. Powraca jako człowiek sukcesu, który osiągnął, projektując buty na miarę dla aktorów westernów, a po chwili – dla gwiazd kina pokroju Rudolfa Valentino czy Poli Negri. Zrozumienie mechanizmów umożliwiających przenoszenie jednostkowych wizji na rynek masowy pozwala mu stworzyć międzynarodowe imperium produkujące dobra luksusowe. Proponuje nowatorskie rozwiązania uwzględniające zarówno nowoczesną formę buta, jak i jego funkcjonalność (Ferragamo świetnie zna anatomię stóp), dzięki czemu staje się bezkonkurencyjnym twórcą tamtych lat, w dodatku spontanicznie „reklamowanym” przez gwiazdy kina. To bardzo przydatna historia dla Enty, której głównym celem jest wypromowanie lokalnych twórców. Wśród tych pierwszych są jeszcze m. in.: Loro Piana, Gabriela di Robilant, Emilio Schuberth, Roberto Capucci, siostry Zoe, Micol i Giovanna Fontana (Sorelle Fontana), Germana Marucelli, Maria Grimaldi, Irene Galitzine czy Maria Antonelli. Większość z nich tworzy jednak tańsze wersje kreacji „inspirowanych” paryskimi modelami (czyt. kopiujących je).

(Fot. Getty Images)

Powiew lekkości i barw po II wojnie światowej

Dopiero po II wojnie światowej sytuacja ulega zmianie. Biznesmenowi Giovanniemu Battiście Giorginiemu udaje się przechwycić część amerykańskiej klienteli projektantów haute couture. Dzieje się to nie dzięki kopiom, tylko alternatywnej ofercie i jej odmiennej prezentacji. Pierwsze pokazy mody dla zagranicznych gości odbywają się już w 1951 r., z edycji na edycję w coraz ciekawszych wnętrzach, m.in. w rodowej willi Giorginich, a nawet w Palazzo Pitti i Strozzi. Dziennikarze wspominają, że w tak pięknych miejscach nawet nie bywali, tym bardziej na pokazach mody. We Francji kolekcje pokazuje się wówczas w dość ciasnych salonach na dolnych piętrach domów mody, najczęściej w ściśnięciu i ciszy, a włoski pobyt uświetniają też kolacje i bale u przedstawicieli znamienitych rodów, z arystokratami jako współgośćmi.

Giorgini kusi nie tylko organizacyjnie, ale przede wszystkim odmiennością włoskiej mody. Potencjał to kolor! We włoskich realizacjach jest bardziej zdecydowany, nasycony i nowoczesny. Podoba się także egzotyka, swoista frywolność. W dynamicznych latach 50. XX w. to bardzo pożądane cechy. Odwaga i swoboda stanowią też alternatywę dla lekko nudnego już francuskiego „dobrego smaku” czasów new look – kobiecego, klasycznego, opatrzonego stylu.

Co więcej, w latach przypadających na demokratyzację mody Giorgini stawia nie tylko na szalenie drogie kreacje szyte na miarę, lecz także mocno na prêt-à-porter dobrej jakości. Poza pokazami mniej lub bardziej twórczych kreatorów i kreatorek, goście mają okazję zobaczyć ofertę producentów gotowej odzieży (choć te prasa ledwie odnotowuje). Tego Paryż wówczas absolutnie nie pokazuje, a właśnie ta oferta podoba się aktywnym Amerykankom, które potrzebują też nieformalnej garderoby, najlepiej z europejską metką.

(Fot. Getty Images)

Moda na srebrnym ekranie

Świeżą popularność włoskiej mody wspierają też święcące triumfy filmy Federico Felliniego. Zwłaszcza „Dolce Vita” z Anitą Ekberg (co prawda Szwedką, ale o bardzo włoskich kształtach), ubraną w domu mody Sorelle Fontana, oraz Marcello Mastroiannim, grającym dziennikarza żyjącego na włoską modłę, promującego niewymuszoną elegancję, jasne garnitury, okulary słoneczne i włosy w lekkim nieładzie. Podobnie uwodzą inne „kształtne gwiazdy”: Gina Lollobrigida, Claudia Cardinale, Sophia Loren, Anna Magnani. Amerykanie kochają je, a za ich pośrednictwem – także włoską modę od Emilio Schubertha, Sorelle Fontana czy Roberta Capucciego.

Hollywood odwzajemnia tę miłość, czego dowodem są już same tytuły jego produkcji: „Rzymskie wakacje” z Audrey Hepburn, Gregorym Peckiem i skuterem Vespa prawie w roli głównej, „Urlop w Wenecji” z Katherine Hepburn czy „Rzymska wiosna Pani Stone” z Vivien Leigh i Warrenem Beattym. Podczas kręcenia scen we Włoszech te kultowe przecież aktorki i ikony mody często fotografowane są w półprywatnych sytuacjach w lokalnych pracowniach. Oglądają, przymierzają, kupują. Czy to Giorgini o to zadbał, czy aktorki spontanicznie podążają za modą na włoską modę? Jaki nie byłby powód, zdjęcia reprodukuje prasa z całego świata... Pomaga też pojawienie się fenomenu wakacji jako sposobu spędzania wolnego czasu klasy średniej w USA i Europie Zachodniej. Bo wymarzonym miejscem na nie są przecież Włochy, choćby tylko w marzeniach! Nastolatkowie (teraz coraz ważniejszy target branży) brak środków na wyjazd mogą zrekompensować sobie kupnem włoskich ubrań (baleriny, apaszki, buty) albo skutera Vespa, zmianą fryzury – czesać się na Włochów i Włoszki – czy piciem espresso.

(Fot. Getty Images)

Złota era mody z Mediolanu

Zainteresowanie rośnie do tego stopnia, że Florencja nie jest już w stanie pomieścić gości pokazów. W 1957 r. Tydzień Mody zostaje przeniesiony do Mediolanu. W 1958 r. powstaje tam Camera Nazionale della Moda Italiana (Izba Narodowa Mody Włoskiej, czyli coś jak francuskie Chambre Syndicale), regulująca i chroniąca pracę projektantów i przedstawicieli branży, udzielająca akredytacji kupcom i prasie, a przede wszystkim – promująca lokalnych twórców mody i dbająca o ich dobre imię.

Pod koniec lat 50. XX w. w USA triumfy święci już cokolwiek, byleby z metką „made in Italy”. Wyniki sprzedaży rosną w okamgnieniu. A że we Włoszech równolegle z promocją inwestuje się w rozwój albo wskrzeszenie starych tradycji tekstylnych, lokalny przemysł jest w stanie sprostać zamówieniom. Hitem są dzianiny, zwłaszcza że te dla najlepszych domów towarowych wykańczane są ręcznie (np. z luksusowej marki Albertina czy kreatywnego Missoni). Z kolei ich innowacyjna masowa produkcja od lat 60. XX w. pozwala traktować swetry jak płótna malarskie i wprowadzać niespotykane wzory.

W latach 60. XX w. jest już tylko lepiej. Gucci staje się ulubioną marką gwiazd Hollywood, a pierwsza z pierwszych dam ikon mody, Jacqueline Kennedy Onassis, przyjaźni się z Valentino Garavanim i u niego ubiera się, dołączając do grona ówczesnych międzynarodowych influencerek stawiających na włoskich kreatorów. Rozwija się też coraz bardziej świadomy rynek wewnętrzny, który obejmuje nie tylko produkcję i kreację, lecz także świadomą refleksję. Pojawiają się muzea, wystawy, uczelnie i publikacje, a także międzynarodowe tytuły prasowe poświęcone modzie. Włoski „Vogue” debiutuje w 1964 r.

(Fot. Getty Images)

Dynamiczny rozwój marek założonych w czasach powojennego prosperity pozwoli Włochom stać się najważniejszym światowym centrum mody obok Paryża, Londynu, Nowego Jorku i Tokio. Na nowej, globalnej już mapie mody wyróżniać ich będzie dalej produkcja nowoczesnych tkanin i dzianiny, mniej formalna niż w Anglii męska moda (Armani, Brioni), a także bardziej szalona i seksowna moda damska (Fiorucci, Versace, Dolce & Gabanna, Moschino, Missoni).

Do dziś włoskie pokazy przyciągają rzesze ekspertów. Renoma butów, torebek i tkanin jest niekwestionowana, a kreatywność, nieszablonowość i odwaga projektantów pokroju Donatelli Versace czy Miucci Prady wciąż wyróżnia ich na tle całego świata.

Aleksandra Jatczak-Repeć
Proszę czekać..
Zamknij