Znaleziono 0 artykułów
17.01.2023

Dziękuję, nie piję

17.01.2023
Kadr z serialu "I tak po prostu..." (Fot. Materiały prasowe)

Co roku w styczniu setki tysięcy osób na świecie podejmują wyzwanie Dry January – zero alkoholu przez cały miesiąc. Jednak już dziś wiadomo, że trend na trzeźwość wykracza daleko poza ramy kalendarza. Wszystko dzięki młodszym pokoleniom.

Alkohol jest dziś najpopularniejszą, najłatwiej dostępną i jednocześnie najbardziej akceptowaną społecznie używką. A przy tym uznawany jest także za najszkodliwszą – nie tyle dla osoby spożywającej (tutaj pierwsze miejsce zajmuje crack), ale dla innych. Pod jego wpływem najczęściej dochodzi do wypadków drogowych, dokonywane są kradzieże, wzrasta przemoc, rozpadają się relacje. Według badań w samych tylko Stanach Zjednoczonych alkohol odpowiada za więcej zgonów niż wszystkie inne używki razem wzięte (źródło: US The National Institute on Alcohol Abuse and Alcoholism). Natomiast w Polsce alkohol jest jedną z trzech najważniejszych przyczyn przedwczesnej śmierci.

„To jedyna używka, której, gdy nie zażywasz, ludzie myślą, że masz jakiś problem”, napisał kiedyś na Twitterze Andrew D. Huberman, profesor neurobiologii na uniwersytecie Stanforda. Dlaczego od dawna potrafimy dostrzec negatywny wpływ palenia papierosów na zdrowie, ale wciąż jeszcze nie picia?

Kadr z serialu "I tak po prostu..." (Fot. Materiały prasowe)



Zostaliśmy wychowani w kulturze alkoholu obecnego w domach, na rodzinnych imprezach, weselach, urodzinach, spotkaniach ze znajomymi. Spożywanie wysokoprocentowych napojów jest wpisane w życie towarzyskie, dlatego najczęściej boimy się, że to właśnie ono najbardziej ucierpi – zostaniemy wykluczeni społecznie lub uznani za nudnych. Obawiamy się też natarczywych pytań: „Jak długo zamierzasz nie pić?”, „Jesteś w ciąży?”. I nieodłączne: „Ze mną się nie napijesz?”. Ostatecznie poddajemy się, bo nie mamy siły się tłumaczyć.

Można nie pić z miliona powodów. Niektórzy rezygnują z alkoholu ze względu na zdrowie, odwyk, próbę naprawy złego przyzwyczajenia. Jeszcze inni, bo po prostu nie mają czasu na kaca i pieniędzy do przepuszczania na mieście. Osób, dla których dobra zabawa nie oznacza wyłącznie zabawy pod wpływem, jest coraz więcej. Trudno więc nie zauważyć, że podejście do alkoholu w ostatnich latach zaczęło się drastycznie zmieniać.

Alcohol is so 2020

Serwis „Vice” ogłasza, że picie nie jest już cool. W sierpniowym numerze amerykańskiego „Vogue’a” Tamar Adler pyta: „Czy wszyscy przestali pić?”. Coraz mniej promuje się alkohol w serialach i filmach. Popkultura już nie gloryfikuje mocno zakrapianych imprez jak w czasach hitu Rihanny „Cheers (I'll Drink to That)”. Nawet naczelna imprezowiczka, Kate Moss, zaczęła prowadzić zdrowy styl życia.

Codzienność bez kaca doceniła także Bella Hadid, która w 2019 r. została współzałożycielką Kin Euphorics, firmy oferującej bezalkoholową alternatywę dla drinków. Napoje zawierają adaptogeny, bazują głównie na ziołach i mają korzystny wpływ na zdrowie i nastrój. Modelka w wywiadzie dla amerykańskiego „InStyle’a” wyznała, że alkohol nigdy jej nie służył. Wracała do niego za każdy razem, kiedy była zmęczona i kiedy jej zdrowie psychiczne się pogarszało. Pijąc, jednak jedynie pogłębiała własne lęki i niepokoje. Dziś otwarcie promuje trzeźwość, a Kin jest jedną z wiodących marek na amerykańskim rynku w kategorii non-alcoholic beverages.

Według najnowszego raportu „Global Low & No Alcohol Beverages Market – Industry Competition Analysis, Trends, COVID-19 Impact Analysis, Revenue and Forecast to 2030” od 2015 r. rynek nisko lub całkowicie bezalkoholowych napojów (w skrócie z angielskiego NoLo) wzrósł w Stanach Zjednoczonych o 506 proc. Szacuje się, że w 2030 r. osiągnie wartość 68,9 mld dolarów.

Na globalną zmianę wpływ miało wiele czynników, m.in. pandemia, w której piliśmy za dużo. Trzeźwości sprzyjają także modne wyzwania Dry JanuaryDry July czy Sober October. Coraz więcej osób, które zdecydowały się odstawić alkohol tylko na miesiąc, nie wraca już do starych nawyków (dane opublikowane w „BMJ Open” w 2018 r.), bo dostrzega benefity bycia całkowicie trzeźwym. Wiele osób zauważa, że po odstawieniu alkoholu polepszeniu ulega ich jakość snu, następuje poprawa nastroju, spadek wagi i wzrost energii. „Zauważyłam, że w trzeźwości jestem nieporównanie szczęśliwsza niż pod wpływem. Tak jak dziesiątki niepijących, których przy okazji poznałam. Mój tydzień nagle wydłużył się o kilkadziesiąt godzin, miałam o wiele więcej energii, w ciągu czterech lat uzbierałam 23 tys. niewydanych na alkohol funtów, pogłębiłam przyjaźnie, odnowiłam relacje rodzinne, poprawiła mi się cera, ciało stało się bardziej zwarte i na osiem godzin zapadałam w nieprzerwany sen”, pisze Catherine Gray w książce „Jak dobrze być trzeźwym”. Mówi się, że dziś abstynencja jest tym, czym nieumiarkowane picie w latach 2000. 

Wcale nie na zdrowie

Alkohol jest jedną z najbardziej uzależniających substancji tuż obok heroiny, barbituranu (składnik leków nasennych), kokainy i nikotyny (źródło: magazyn medyczny „Lancet”). I jedną z najczęstszych przyczyn zgonów na świecie. Catherine Gray porównuje „nasączanie” mózgu i ciała alkoholem do napełniania silnika benzynowego olejem napędowym, które powoduje unieruchomienie pojazdu. Za to Jason Vale w „Kick the Drink... Easily!” idzie o krok dalej, nazywając alkohol trucizną. Badania naukowe wielokrotnie dowiodły, że alkohol osłabia cały układ nerwowy i odpornościowy oraz uszkadza komórki mózgu. Oprócz tego pogarsza stan mikrobiomu jelit oraz kondycję skóry, powodując jej odwodnienie i szybsze starzenie się. Wpływa też na organy wewnętrzne, takie jak trzustka i wątroba, odpowiada za problemy ze snem, opóźnia pracę mózgu, zaburza równowagę hormonalną, zwiększa ryzyko zachorowania na raka. Negatywnie wpływa także na nasze zdrowie psychiczne.

Kadr z filmu "Rachel getting married" (Fot. East News)

Już kilka lat temu pisano o #hangxiety, uczuciu lęku, które odzywa się, gdy mamy kaca. Niepokoje, obawy, niepewność, poczucie winy dopadają nas, gdy organizm próbując oczyścić się z używki, wytwarza stan stresu fizjologicznego. Zmienia się wtedy ciśnienie krwi, a poziom kortyzolu (hormon stresu) wzrasta.

Alkohol nie ma praktycznie żadnych korzyści dla zdrowia. Najnowsza analiza Global Burden of Disease opublikowana na łamach „Lancet” sugeruje, że wszyscy poniżej 40. roku życia powinni całkowicie zrezygnować z alkoholu – nie przynosi on bowiem nic dobrego, choć po 40. roku życia niewielka jego ilość (np. jedna lampka czerwonego wina) może zmniejszyć ryzyko chorób układu krążenia czy udaru.

Bez względu na wiek alkohol daje nam nową osobowość. Stajemy się głośniejsi, śmielsi i zabawniejsi. Często procenty pomagają przełamać bariery towarzyskie, których nie pokonalibyśmy na trzeźwo. Dają nam złudną pewność siebie, chwilowe rozluźnienie i ulotną przyjemność. Choć często pod ich wpływem podejmujemy błędne decyzje, zawsze czujemy się zrelaksowani.

Trend na trzeźwość

Ruch osób ciekawych trzeźwości i pozytywnych skutków życia bez alkoholu (ang. sober-curious) rośnie w siłę głównie za sprawą milenialsów oraz generacji Z, której przedstawiciele piją o 20 proc. mniej niż poprzednie pokolenie w ich wieku. Badania z 2022 r. przeprowadzone przez Drinkaware wykazały, że ponad jedna czwarta osób w przedziale od 16 do 24 lat w Wielkiej Brytanii wiedzie w pełni trzeźwe życie. W pokoleniu 55- 74-latków to zaledwie 15 proc. Dziś liderem NoLo są Stany Zjednoczone, choć przewiduje się, że niebawem to Europa będzie mieć największy udział w rynku.

Amerykanie z fantazją przecierają szlaki. Otwierają sklepy stacjonarne i internetowe z gotowymi mieszankami drinków, winami i piwami zero procent. Publikują książki z przepisami, organizują specjalne kursy barmańskie, uczą wyposażać domowy barek. Do restauracji wprowadzają specjalne karty mocktaili lub oferują klientom bezalkoholowe alternatywy dla popularnych trunków. Jak Ameryka długa i szeroka powstają sober (ang. „trzeźwy”) bary, są już m.in. w Portland, San Francisco, Denver i Nowym Jorku. Szczególnie w tym ostatnim widać, jak coraz więcej osób decyduje się na całkowitą lub częściową abstynencję.

Potwierdza to m.in. Nick Bodkins, CEO i współzałożyciel Boisson, sieci sklepów oferujących produkty bez alkoholu. Razem ze swoim partnerem biznesowym w trakcie pandemii COVID-19 zaczęli zastanawiać się nad własnymi nawykami związanymi z alkoholem i eksperymentować z bezalkoholowymi opcjami. Oszołomieni możliwościami postanowili stworzyć miejsce, gdzie w przyjaznej atmosferze można odkryć świat napojów zero procent. Jego największą grupę klientów stanowią osoby, które po raz pierwszy mają styczność z takim asortymentem. A ten daleko wykracza poza wodę i słodkie picie znane z dzieciństwa. „Naprawdę mamy tutaj napoje dla dorosłych!”, pisze w e-mailu Bodkins. Jest z czego wybierać. Boisson oferuje produkty ponad 125 marek z segmentu non-alcoholic, w tym bestseller – bezalkoholowe wina (np. marki Thomson & Scott). Od momentu otwarcia w 2021 r. swojego pierwszego punktu w Nowym Jorku na Cobble Hill (Brooklyn) do dziś sprzedaż w Boisson wzrosła ponad siedmiokrotnie. To pomogło pozyskać marce nowych inwestorów i dalej się rozwijać, a finalnie – stać się liderem na rynku. Dziś współpracuje z restauracjami i hotelami w całym kraju, pomagając tworzyć bezalkoholowe menu, oraz posiada łącznie sześć stacjonarnych sklepów w Nowym Jorku, trzy w Los Angeles i jeden w San Francisco oraz prężnie działający e-commerce. 

Tendencję do spożywania mniejszej ilości alkoholu, szczególnie wśród młodszego pokolenia, zaobserwował także Georges Kalligeros, sommelier i portfolio manager w DI-Wine, firmie importującej napoje z siedzibą w Nowym Jorku. – Nasi klienci, zarówno restauracje, jak i bary, aktywnie zaczęły poszukiwać wysokiej jakości napojów bezalkoholowych, dlatego zdecydowaliśmy się także na ich import i dystrybucję. W ofercie mamy m.in. napój na bazie soku brzozowego macerowanego herbatą Earl Grey, bezalkoholowy napój z kadzidłem czy napój macerowany z kminkiem. Chociaż początkowo importowaliśmy je wyłącznie do Nowego Jorku, obecnie otrzymujemy zamówienia z całych Stanów. Popyt nie tylko rośnie, ale także dociera do nieoczekiwanych miejsc, m.in. restauracji wyróżnionych gwiazdką Michelin – mówi.

Nowy Jork na czele rewolucji

Pierwsze sober bary otwierano już w XIX w., wtedy pomagały głównie zdrowiejącym alkoholikom. Dziś są dla wszystkich: kobiet w ciąży, osób stroniących od alkoholu ze względów religijnych, będących po odwyku, biorących leki, ale także tych, które mogą pić, ale zwyczajnie nie chcą. Jednym z takich miejsc (a na chwilę obecną jedynym działającym regularnie, nie jako pop-up) jest mieszczący się na East Village, tuż przy Tompkins Square Park, bar Hekate. Nazwa pochodzi od mitologicznej bogini czarów, duchów i Księżyca, z czym doskonale koresponduje wnętrze tego miejsca, będące połączeniem fantazji na temat wiedźm, magii i eliksirów. Te ostatnie zresztą znajdują się w pełnej nazwie miejsca: Hekate Café & Elixir Lounge. Za dnia jest to bowiem kawiarnia, wieczorami zamienia się w rozlewnię pachnących ziołami bezalkoholowych drinków.

Gdy pytam, skąd pomysł na taki biznes, właścicielka, Abby Ehmann, pokazuje mi bar po drugiej stronie ulicy. To jej drugi lokal, który prowadzi od ponad sześciu lat pod nazwą Lucky, z regularną kartą alkoholi. Ehmann przyznaje, że zaczęła myśleć o bezalkoholowych alternatywach, kiedy jej stały klient dostał udaru, a kolejny po pandemii zdecydował się pić mniej. Ponieważ oboje uwielbiają Lucky za niezwykłą atmosferę i możliwość rozmowy z barmanem, chciała zaoferować im menu, które sprawi, że nie będą musieli walczyć z pokusą zamówienia drinka. Pierwsze przymiarki do abstynenckiej karty miały miejsce jeszcze w Lucky, gdzie dla chorującej na raka koleżanki przygotowała kilka propozycji. Jednak nikt poza nią nie był nimi zainteresowany. Było to na długo, zanim rynek przekonał się i otworzył na tego typu opcje.

Hekate w obecnej formie, jako sober bar, działa od września 2022 r. i choć spotykamy się pod koniec roku, zanim rozpocznie się Dry January, Ehmann zauważa, że zainteresowanie miejscem ciągle rośnie. Jej zdaniem do popularyzacji idei „bezalkoholowych alkoholi” przyczyniła się przede wszystkim pandemia, kiedy ludzie zorientowali się, że piją za dużo. Zaczęto więcej i bardziej otwarcie mówić też o zdrowiu psychicznym, problemach z alkoholem, zniknęło poczucie wstydu. To widać po klientach Hekate. Około 90 proc. z nich jest trzeźwych albo chcących takimi być. Część szuka zbliżonych smaków, próbuje odtworzyć ulubione alkoholowe koktajle bez zawartości procentów. Jest też grupa klientów, którzy muszą mieć pewność, że napój w żaden sposób nie będzie podobny do czegoś, co może spowodować silną reakcję związaną z uzależnieniem.

We współczesnych sober barach półki uginają się od produktów pokroju Kin Euphorics, Seedlip czy Ghia, które wprowadzają na bary zupełnie inną jakość i gamę smaków. Dzięki nim wybór bezalkoholowych napojów jest coraz większy, są one coraz lepsze, ale też coraz bardziej przypominają swoje wysokoprocentowe odpowiedniki. Same drinki wymagają jednak większej kreatywności, dlatego zawierają sproszkowane adaptogeny, CBD, mieszanki herbat i świeżych ziół oraz specjalne olejki dające gorzki, alkoholowy posmak. Często bazują na NoLo rumach, prosecco, tequilach czy kombuchy udającej szampana. 

Morgan Ribera z nowojorskiego Listen Bar, który działa jako pop-up, wspomina, że kiedy biznes startował w 2018 r., na palcach jednej ręki można było policzyć marki oferujące „bezalkoholowe alkohole”. Teraz prawie co tydzień przychodzą do nich kolejne produkty do testów. Wraz z nowościami rośnie nie tylko samo zainteresowanie, lecz także ich spożycie, co potwierdzają badania NielsenIQ z października 2022 r. Pomiędzy sierpniem 2021 r., a 2022 r. spożycie bezalkoholowych napojów wzrosło w USA o 20,6 proc. Także w Polsce coraz chętniej sięgamy po takie produkty. Blisko połowa Polaków kupuje już piwo zero procent, a w restauracjach karty mocktaili to już niemalże standard. W Warszawie trzeźwe imprezy organizuje SobeRave (w tym ostatniego sylwestra!), a ogólnopolski Restaurant Week oferuje aperitif w postaci bezalkoholowego Martini. Zdecydowanie na zdrowie.


Korzystałam z artykułów opublikowanych m.in. w pismach „Lancet”, „Vogue US”, „Vice”, „The Washington Post” oraz z wymienionych w tekście książek.

Ismena Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij