Znaleziono 0 artykułów
01.08.2022

Africa Fashion: Wolność i tożsamość

01.08.2022
(Fot. Rukie Jumah)

W Victoria & Albert Museum otwarto przełomową wystawę „Africa Fashion”, opowiadającą o historii i współczesności afrykańskiej mody. Oto cztery najciekawsze wschodzące gwiazdy z Maroka, Rwandy, Kenii i Nigerii, których twórczość można zobaczyć w londyńskim muzeum. Łączy ich szacunek do przyrody, starego rzemiosła oraz tradycji. Nawiązania do przeszłości dostosowują do współczesnych potrzeb.

Maison Artc, Moshions, Ami Doshi Shah i Nkwo znoszą sztywne granice płciowe i udowadniają, że w modzie najważniejsze są wolność i tożsamość. Zmieniają i dekolonizują globalną modę, która wciąż jest zdominowana przez tendencje rodzące się w Europie i USA. Wystawa „Africa Fashion” to klucz do zrozumienia nieskończonej różnorodności światowej mody.

Maison Artc: Nowoczesny arabski spirytualizm

(Fot. Artsi Ifrah dla Maison Artc)

Artis Ifrach, założyciel domu mody Maison Artc, twierdzi, że moda to sztuka powstająca w wyobraźni i na bazie wspomnień. Pospolitość, zwykłość i teatralny mistycyzm, kostium i ubranie – projekty Maison Artc balansują na różnych granicach, łączą rozmaite światy. Marokańskie tradycje splatają się w nich z kulturą klubową. Metafizyczne uniesienia mogą się odbywać w marrakeszańskim ball roomie. Podział na płcie został zastąpiony przez bogatą dekoracyjność.

Odważne połączenia różnorodnych wzorów, kształtów i kolorów spaja intuicyjnie wyczuwalna harmonia, którą Artis Ifrach wypracował sam. Nie jest bowiem absolwentem prestiżowej europejskiej czy amerykańskiej uczelni.

(Fot. Artsi Ifrah dla Maison Artc)

Tegoroczny finalista nagrody Fashion Trust Arabia urodził się w Jerozolimie i ma izraelsko-marokańskie korzenie. Karierę rozpoczął w Amsterdamie, a kontynuował w Tel Awiwie i Paryżu. Dziś mieszka i pracuje w Marakeszu.

Motywy arabskie mieszają się w jego projektach z globalnymi, te wywodzące się z kultury anglosaskiej symbolami, z takimi jak czarny napis „Taxi” na żółtym tle czy litera nawiązująca do logo popularnego fast foodu.

(Fot. Artsi Ifrah dla Maison Artc)

W kolekcjach Maison Artc widać wpływ arabskich fezów (cylindrycznych kapeluszy bez ronda), szat galabij, bogato zdobionych ceremonialnych nakryć głowy i tiar, które nosiły żydowskie i muzułmańskie panny młode. Tiary Maison Artc mogą nosić też panowie młodzi.

(Fot. Coco Olakunle)

Moshions: Włoskie krawiectwo i rwandyjskie drapowania

Siedziba domu mody Moshions mieści się w Kigali, stolicy Rwandy. Moïse Turahirwa, założyciel firmy, z dumą mówi o tym, że ubierał rwandyjską parę prezydencką: Paula Kagame'ego i pierwszą damę Jeannette Kagamę. 

Projektant tworzy nowoczesną, atrakcyjną, użytkową modę, czerpiąc przy tym z lokalnych tradycji. Znakiem rozpoznawczym Moshions są szlaczki, które nawiązują do sztuki Imigongo – ekspresyjnych, linearnych i spiralnych obrazów i motywów graficznych, ozdabiających rwandyjskie domy, ulice, ściany galerii.

(Fot. Franc Axel)

Na ubraniach widać też rysunkowe portrety Rwandyjczyków noszących słynne fryzury amasunzu – rzeźbiarskie uczesania ułożone z półksiężyców.

Moïse Turahirwa rozpoczął karierę w 2015 roku. Fachu nauczył się od szyjących i haftujących mamy, cioć i sąsiadek z rodzinnej wioski. Całkiem niedawno ukończył też studia na Polimodzie we Florencji. Podczas tegorocznego Pitti Immagine odbył się pokaz Moshions, w trakcie którego zaśpiewał Bill Ruzima, rwandyjski twórca afro soulu.

W projektach Moïse'ego widać również wpływ klasycznego europejskiego krawiectwa, które splata się z tym, co rwandyjskie. Jedno z ramion marynarki zmienia się w udrapowaną szarfę charakterystyczną dla strojów umushanana i ceremonialnych ubiorów elit z Rwandy.

(Fot. Franc Axel

Moshions dekonstruuje i analizuje wizerunek rwandyjskiego mężczyzny, którego próbuje uwolnić od opresyjnych schematów, zasad i oczekiwań narzucanych przez religie oraz anachroniczne tradycje.

Stroje Moshions nosi urodzony w Rwandzie Brytyjczyk Ncuti Gatwa, aktor i wschodząca ikona mody, grający Erica w serialu „Sex Education”. Na rozdanie nagród BAFTA 2020 założył czarny komplet udekorowany zwisającym z ramienia szalem z ekspresyjnym i wielobarwnym wzorem nawiązującymi do Imigongo.

Ami Doshi Shah: Sól ziemi kenijskiej

Ami Doshi Shah, założycielka marki I AM I, mieszka i pracuje w Nairobi, ukończyła Birmingham School of Jewellery w Anglii. Jest zafascynowana magicznymi i ochronnymi mocami biżuterii.

Kolekcja „Salt of the Earth” z 2019 roku powstała w wyniku analizy historycznych i politycznych znaczeń soli, a także składu chemicznego. Z opisu kolekcji dowiadujemy się, że sól może być trucizną i składnikiem przyśpieszającym proces erozji i rozkładu, a z drugiej strony jest surowcem do tworzenia kryształów i specyfikiem stosowanym w procesie odmładzania. Sól jest twórcza i destrukcyjna, niszczy i kreuje.

W wywiadzie dla czechosłowackiego „Vogue’a” Shah przytacza cytat z Ewangelii św. Mateusza: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi”. W Biblii sól nadaje życiu smak, zapobiega rozkładowi i symbolizuje chrześcijańskie dobro, jest istotą chrześcijańskiej duszy i osobowości.

Na przeciwnej szali znajduję się historia średniowiecznych zdobywców z chrześcijańskiej Europy, którzy zasypywali solą podbite ziemie, by pozbawić je żyzności. Sól jest tu symbolem destrukcyjnego kolonializmu. Kryształy z soli symbolizują z kolei odradzające się po kolonialnym ucisku społeczeństwa Kenii.

Talizmany i symbole Ami Doshi Shah są wykonywane ręcznie z lokalnych tworzyw. Jeden z naszyjników zrobiono z grubej liny pokrytej solą. Sizal powstał z uprawianych w Kenii liści agawy. Naszyjnik uformowano ze skręconej mosiężnej obręczy zakończonej geometrycznymi formami z węgla drzewnego. Metalowe i wypolerowane powierzchnie skontrastowano ze zwałami kwarcu. Miedziany pierścień ozdobiono hebanowym okiem. Skórę okonia nilowego połączono z miedzią i kwarcem. Urodę kolczyków podkreśla awenturyn. Bransoletki udekorowano zoizytem, minerałem, który jest odpadkiem, pozostałością po wydobyciu rubinów. 

Nkwo: Cyrkulacja tradycji i tworzyw

Nkwo to imię założycielki marki i jej mamy. – Mama nauczyła mnie szyć, ale niestety zmarła wiele lat temu. Używając imienia Nkwo, składam jej hołd i utrzymuję jej dziedzictwo przy życiu – mówi Onwuka. Projektantka stworzyła autorską tkaninę. Dakala to splecione z sobą pasy materiałów, będących odpadkami z przemysłu włókienniczego.

(Fot. Rukie Jumah)

Nkwo wykorzystuje stare tradycje rzemieślnicze. – W górach, w nigeryjskim stanie Adamawa, mieszka grupa starych mężczyzn wytwarzających bawełnę, którą hoduje się bez użycia pestycydów i przy niewielkim zużyciu wody. Rośliny korzystają głównie z deszczu. Zmarły niedawno Igi Wogi był szefem klanu Boka i jednym ze strażników tradycji. Znał wszystkie sekrety bawełny. Był skromnym człowiekiem, ale wierzył, że otrzymał cenny dar, którym powinien dzielić się z innymi. Dziś współpracujemy z jego społecznością – relacjonuje projektantka.

Projekty Nkwo to zmodernizowane, futurystyczne wersje tradycyjnych strojów iro i buba noszonych przez kobiety z ludów Joruba. Jorubowie mieszkają w południowo-zachodniej Nigerii i szczycą się własną mitologią oraz rytuałami. Iro to szal, z którego zawija się spódnice o różnych długościach. Buba to bluzka z dzwonowatymi rękawami oraz dekoltem eksponującym szyję i łopatki. Oba stroje przeżywają dziś renesans dzięki rozwojowi mody.

Nkwo napędza cyrkulację tworzyw. Używa tych surowców, które już istnieją, między innymi kraciastych, bazarowych toreb kojarzonych z Ghaną, które do złudzenia przypominają toboły z Europy Wschodniej. Nkwo projektuje z nich piękne falbaniaste klapki, fartuchowe sukienki i spektakularne nakrycia głowy wzorowane na nigeryjskich chustach gele. – Jestem wojowniczką odpadów – mówi Nkwo Onwuka, żołnierka nawołująca do walki o dobro planety.

Marcin Różyc
Proszę czekać..
Zamknij