Znaleziono 0 artykułów
14.02.2018

Najpiękniejsza sukienka na świecie

14.02.2018
Carolina Herrera wiosna-lato 2018 (Fot. IMaxTree)

Romantyczne i kobiece. Z motywami rockabilly lub w groszki. W nonszalanckiej aranżacji, którą z pewnością doceniłyby Courtney Love lub Drew Barrymore. Sukienki w stylu lat 90. wracają do naszych szaf. Niby identyczne, a jednak odmienione.

Moim ideałem jest sukienka z teledysku „Don’t Speak” zespołu No Doubt. Granatowa, za kolano, dopasowana, z dyskretnymi, wąskimi bufkami, z przodu zapinana na guziki – kwintesencja kobiecego stylu. Doskonale wpisywała się w grunge’owy klimat lat 90., głównie dzięki Gwen Stefani, która nosiła ją jakby od niechcenia.

Dzisiaj w modzie obserwujemy powrót tej stylistyki, jednak w nowym wydaniu. Nie chcemy przecież grać w filmie kostiumowym, tylko zaczerpnąć odrobinę kobiecości z dawnych lat. Stąd widoczne na ulicach i wybiegach słodkie sukienki noszone są do dżinsów i t-shirtów, nierzadko w formie płaszcza, stonowane potarganą fryzurą czy sportowym obuwiem. Zmianę widać również w przypadku tkanin: w latach 90. sukienki często wykonywane były z poliestru lub innego, niezbyt szlachetnego materiału, dziś ten sam – lub łudząco podobny – model projektanci podsuwają nam uszyty z jedwabiu lub organicznej bawełny.

Drew Barrymore na koncercie Rolling Stones w Hard Rock Hotel, luty 1998 roku (Fot. Frank Trapper, Getty Images)
Zespół No Doubt, wrzesień 1996 roku (Fot. Jeff Kravitz, Getty Images)

Sukienka w stylu vintage to coraz częściej danie główne w ofercie projektanta – opracowane tak doskonale, że nie potrzebuje dodatków. Poszukiwanie wymarzonego wzoru sukienki jest dziś wystarczającym pretekstem do założenia marki. Kilka modeli, dobry surowiec, autorski deseń i można ruszać w świat. Czy da się odnieść sukces, zawężając ofertę do jednego elementu garderoby? Jak najbardziej.

Courtney Love podczas koncertu, styczeń 1990 roku (Fot. Kevin Mazur/INACTIVE, Getty Images)

Pozdrowienia z Australii

Nie byłoby popularności marki Realisation Par, gdyby nie Instagram i jego wpływowe gwiazdy. Pomysł na sprzedawanie romantycznych, dziewczęcych sukienek, pojawił się w głowie australijskiej blogerki, Alexandry Spencer. Marketing w sieci miała opanowany do perfekcji. Wraz ze wspólniczką, projektantką Teale Talbot, w 2015 r. postanowiła zrealizować marzenie o sukience idealnej. Podkreślającej figurę, nienarzucającej się i dostępnej w rozsądnej cenie.

Zaczęło się od kilku podstawowych modeli: na ramiączkach i z krótkim rękawem, w dwóch długościach. Surowiec? Jedwab. Wzory? Urocze groszki, stokrotki i wiśnie. Naiwne? Skądże znowu! Jeszcze dwa lata temu zdobycie podobnej sukienki z pierwszej ręki graniczyło z cudem. Owszem, zdarzały się tu i ówdzie pojedyncze egzemplarze, ale nikt się o nie specjalnie nie bił. Powszechnie uznawano je za staroświeckie i niemodne. Do czasu.

Surowiec? Jedwab. Wzory? Urocze groszki, stokrotki i wiśnie. Naiwne? Skądże znowu!

Erdem wiosna-lato 2018 (Fot. IMaxTree)

Za sprawą mediów społecznościowych, Realisation Par przeistoczyło się może nie w giganta rynku mody, ale w firmę rozpoznawalną na całym świecie. Uzupełniając regularnie Tumblr i Instagram zdjęciami tzw. „dream girls” (nierzadko w opcji analogowej, na lekko spłowiałej kliszy), twórczynie marki zbudowały popyt na własne projekty. Wylansowały słodkie sukienki, pokazały kobietom, jak je nosić. Później rozwinęły asortyment, poszerzyły swoją ofertę o nowe wzory i kolory. Doszło do tego, że klientki Realisation Par wpisują się dziś na listę oczekujących, żeby zamówić najbardziej popularne modele.

Anna Sui wiosna-lato 2018 (Fot. IMaxTree)

Francuski numer

Francuską odpowiedź na Realisation Par wystosowała Jeanne Damas: paryska „it-girl”, porównywana z Jane Birkin i Brigitte Bardot. Nie poprzestała na sukienkach – idealnie dopasowanych do ciała, choć dalekich od wulgarności, oczywiście w kwiatki i groszki, zapinanych asymetrycznie na ozdobne guziki. Jej marka Rouje to również t-shirty, dżinsy (obowiązkowo z rozszerzanymi nogawkami i wysokim stanem), spódnice, a ostatnio także torby i buty.

Dolce&Gabbana wiosna-lato 2018 (Fot. IMaxTree)

Zainspirowana silnymi kobietami z bliższego i dalszego otoczenia, wypracowała wyrazisty, bardzo francuski styl, który podkreśla charakter, zamiast go narzucać. Hashtag promujący markę, #lesfillesenrouje, pojawia się w niemalże trzech tysiącach instagramowych postów, co jak na rzecz lokalną i opartą na sprzedaży internetowej, jest sporym osiągnięciem.

Sukces na miarę

Anna Sui wiosna-lato 2018 (Fot. IMaxTree)

Harley Viera-Newton, urodzona w Londynie modelka, DJ-ka i basistka, od dzieciństwa była zafascynowana sukienkami i deseniami vintage. W czasach liceum za kieszonkowe kupowała materiały, z których krawcowa szyła jej ubrania na miarę. Wzorowała się na fasonach z szafy mamy lub egzemplarzach wyszperanych w sklepach z używaną odzieżą w Londynie, Nowym Jorku i Los Angeles. Jej styl był na tyle rozpoznawalny wśród rówieśników, że na każdą napotkaną sukienkę w kwiatki jej znajomi mówili „Harley dress”. Wreszcie, zamiast wciąż poszukiwać odpowiednich deseni i skupiać się na pojedynczych egzemplarzach, podjęła decyzję o założeniu własnej marki, HVN.

Są wiśnie w stylu rockabilly, pastelowa kratka „gingham”, ale też zdecydowanie niebanalne fajerwerki, kostki do gry czy koty w deszczu zebrane pod parasolem

Sukienka Harley Viera-Newton (Fot. Materiały prasowe)
Sukienka Harley Viera-Newton (Fot. Materiały prasowe)

Zaprojektowała nie tylko kilkanaście wersji sukienek, lecz również dwadzieścia pięć autorskich (choć mocno czerpiących z estetyki vintage) motywów. Są wiśnie w stylu rockabilly, pastelowa kratka „gingham”, ale też zdecydowanie niebanalne fajerwerki, kostki do gry czy koty w deszczu zebrane pod parasolem. HVN wystartowała w 2016 roku, a już w 2017 była obecna na platformie Net-a-Porter. Z pewnością nie zaszkodziły Alexa Chung, Leigh Lezark czy Margot Robbie, które zakochały się w marce od pierwszego wejrzenia. Nie tylko pojawiły się podczas oficjalnej premiery HVN, jak przystało, odziane w obowiązkowy mundurek, ale też na stałe wprowadziły sukienki do swojego życia, co jest regularnie dokumentowane przez fotografów mody ulicznej i paparazzi (oraz przez same panie na prywatnych kanałach społecznościowych).

Carven wiosna-lato 2018 (Fot. IMaxTree)

Złamany stereotyp

Nie może być przypadkiem, że w różnych miejscach świata, mniej więcej w tym samym czasie, niezwiązane ze sobą osoby fascynuje podobny temat. Zresztą wystarczy spojrzeć na odzew firm z dłuższym stażem. Duńska marka Ganni w 2017 roku odnotowała tyle zamówień na model Dalton, kopertową zieloną sukienkę, że postanowiła kontynuować jej produkcję, a nawet zaserwować specjalną limitowaną linię dla Net-a-Porter. Model został powtórzony także w tym roku.

Z kolei francuska marka Sessun, znana z folkowych inspiracji z całego świata, już w 2016 roku obok haftowanych kaftanów i pikowanych żakietów umieściła dziewczęce modele sukienek, które do dziś cieszą się niegasnącym powodzeniem. Free People, Reformation, a wreszcie H&M i Zara – giganci, którzy nie mogą sobie pozwolić na przegapienie tak istotnego trendu, od dwóch sezonów wprowadzają do asortymentu przystępne cenowo wersje.

Carolina Herrera wiosna-lato 2018 (Fot. IMaxTree)
Chloe wiosna-lato 2018 (Fot. IMaxTree)

Co ciekawe, wybiegi zareagowały najpóźniej, bo dopiero na wiosnę-lato 2018. Wprawdzie sukienka, nawet ta w stylu vintage, zawsze była gdzieś obecna, natomiast z sezonu na sezon osiąga kolejne, zaskakujące niekiedy poziomy estetyki. Wypracowany styl Dolce & Gabbany czy Caroliny Herrery łamany jest przez niestandardowe dodatki (np. kryjące połyskujące rajstopy w identyczny co sukienka deseń), z kolei uliczne odniesienia Vetements czy Vivienne Westwood za pomocą owej sukienki są tonowane (sportowe, celowo brzydkie buciory w towarzystwie kwiecistych falban lub zatknięte za kabaretki… śmieci i grzeczna ołówkowa granatowa sukienka zapinana na rząd guzików). Projektanci nie silą się na tworzenie całkiem nowych rozwiązań w obrębie fasonu. Ma być daleko od sztampy i wspomnianej wcześniej kostiumowości.

Co ciekawe, wybiegi zareagowały najpóźniej, bo dopiero na wiosnę-lato 2018. Wprawdzie sukienka, nawet ta w stylu vintage, zawsze była gdzieś obecna, natomiast z sezonu na sezon osiąga kolejne, zaskakujące niekiedy poziomy estetyki

Po raz kolejny możemy wieścić „wielki powrót kobiecości” (bo przecież od stuleci niczego bardziej kobiecego od sukienki nikt nie wymyślił). Tym razem jednak te wszystkie kwiatki stanowią tylko drobny dodatek do jak najdalszego od słodyczy charakteru. Znak czasów. Ostatnia rzecz, o której myśli dzisiejsza kobieta, to bycie słodką. Nikogo nie powinno to dziwić.

Harel. Autorka jednego z najstarszych polskich blogów o modzie. Miłośniczka mody polskiej i nie tylko. Od ponad dekady obserwuje i komentuje zjawiska tej dziedziny zarówno w Polsce, jak i na świecie.

Harel
Komentarze (1)

Elżbieta Kijowska
Elżbieta Kijowska20.02.2018, 18:46
A ja niezmiennie marzę o rozpinanej na całej długości (najlepiej na napy) sukience jeansowej.
Proszę czekać..
Zamknij